Litewski prezydent udzielił komentarza mediom po spotkaniu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Gitanas Nauseda przyznał, że głównym tematem była obecność żołnierzy z krajów NATO w Ukrainie.
– Z radością przyjąłem pomysł wysłania misji na terytorium Ukrainy i nadal uważam, że powinniśmy omówić ten pomysł. Oczywiście najlepiej byłoby, gdybyśmy wszyscy jednomyślnie zgodzili się, co do takiej potrzeby – mówił.
Ukraina a NATO. Prezydent Litwy o wysłaniu wojsk
Jednocześnie polityk podkreślił, że należy odrzucić obawy o możliwej reakcji Kremla. Zdaniem Gitanasa Nausedy obecnie znaczna część przywódców europejskich prowadzi politykę, która determinowana jest przez słowa wypowiadane w Moskwie.
– Jeśli zaczniemy mówić, że nie, bo Władimirowi Putinowi nie spodoba się to czy tamto, nigdy nie podejmiemy decyzji – przekonywał.
– Dlatego powiedziałem zarówno prezydentowi (Macronowi – red.), jak i mediom, że powinniśmy przestać kreślić dla siebie czerwone linie – dodał.
Według Gitanasa Nausedy pozostanie przy takiej polityce „pomoże Putinowi, który zaczyna myśleć, że jesteśmy przewidywalni i że może nas kontrolować„.
Prezydent Litwy: Żadne z państw UE nie jest bezpieczne
W swoim przemówieniu na otwarciu Paryskiego Forum Obrony i Strategii prezydent Litwy zwrócił także uwagę na pojawiające się głosy dotyczące zawieszenia konfliktu.
Zdaniem Nausedy jest „fundamentalnym błędem” myślenie, że Rosja powstrzyma działania, jeśli odda jej się terytorium uzyskane w wojnie.
– Nie, nie uniknie się szerszej wojny w Europie, siedząc cicho i nie wtrącając się w rozlew krwi, jakiego Rosja dopuszcza się w Ukrainie. Tak jak Czechosłowacja nie zadowoliła Hitlera, tak Ukraina nie zadowoliłaby Putina. Ani kraje bałtyckie, ani Polska. Żadne z państw europejskich nie jest obecnie bezpieczne – mówił.
– Byłoby lepiej dla nas zatrzymać Rosję w Ukrainie i to wcześniej niż później. Im dłużej to potrwa, tym będzie droższe dla nas wszystkich – podsumował.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!