27 kwietnia przypada trzecia w tym roku niedziela handlowa. Wszystkie sieci zapowiedziały, że będą tego dnia do dyspozycji klientów – to dla nich okazja, której nie chcą przepuścić. Jaka jest polityczna przyszłość niedziel handlowych, a więc czy jest szansa, by posłowie zagłosowali nad ich przywróceniem?
Co dalej z niedzielami handlowymi?
21 marca Ryszard Petru z Polski 2050, który wyrósł na największego obrońcę niedziel handlowych, złożył projekt ustawy zwiększającej liczbę niedziel handlowych. Wcześniej rzucił rękawicę Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, bo to ono jego zdaniem powinno doprowadzić do odrzucenia „reliktu”, który istnieje od czasów PiS. Wśród lewicowych polityków nie znalazł jednak aprobaty. Minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk swoje stanowisko w temacie niedziel handlowych dobitnie wyraziła w rozmowie w RMF FM.
– Widzę i słyszę głosy obywateli i obywatelek, zarówno konsumentów, którzy w większości popierają to ograniczenie, przywykli do niego, cieszą się tym czasem spędzanym w niedzielę razem z rodziną. Pan poseł Petru wraz z posłami Trzeciej Drogi może składać dowolne projekty poselskie i my do tych projektów będziemy się odnosić – powiedziała w RMF FM.
Dodała, że „jeśli miałaby skierować jakiś apel do posła Petru, w ogóle do posłów Trzeciej Drogi, to przypomina im, że w handlu pracują przede wszystkim kobiety”
– Ten stosunek Trzeciej Drogi do kobiet, do ich praw, wolności, bezpieczeństwa, do możliwości decydowania o sobie, o czasie, budzi moje poważne zastrzeżenia. Bardzo bym chciała, żeby Trzecia Droga więcej uwagi przywiązywała do tego, jak umożliwić kobietom dokonywanie wyboru np. jeśli chodzi o przerywanie ciąży, decydowanie o swoim macierzyństwie, a mniej uwagi poświęcała temu, jak te kobiety przywiązać do kas w supermarkecie w niedziele – skwitowała.
Niedziele handlowe to dla polityków potencjalne pole minowe
Wprawdzie Donald Tusk obiecywał w kampanii wyborczej luzowanie zakazu niedzielnego handlu, ale na zapowiedziach się skończyło. Jest to potencjalne kolejne pole minowe w rozmowach z koalicjantami. Nawet cała Polska 2050, której częścią jest Petru, nie jest zgodna co do sensu zmiany przepisów. Mieszane opinie są w PSL, Lewica jest przeciw. Zresztą sami Polacy nie są zgodni co do tego, czy potrzebujemy powrotu do sytuacji sprzed 2018 roku, kiedy stopniowo zaczęto ograniczać liczbę niedziel z otwartymi sklepami.
Ta niepewność znajduje odzwierciedlenie w sondażu UCE Research i Grupy Offerista. Za przywróceniem handlu w niedziele opowiedziało się 46 proc. Polaków, a 44 proc. była przeciw. Autorzy raportu podkreślają, że akceptacja tego rozwiązania spadła w ciągu kilku miesięcy o 8 pkt proc. Ponadto przewidują, że jeżeli nic w tym temacie dalej nie będzie się działo, to poparcie będzie malało, ale nie powinno jednak spaść poniżej 40 proc.
– Wyniki sondażu ewidentnie pokazują, że Polacy są mocno podzieleni w kwestii zakazu handlu w niedziele. Natomiast widocznie ubywa zwolenników powrotu do sytuacji sprzed 1 marca 2018 roku, kiedy wszystkie niedziele były handlowe. We wrześniu ub.r. UCE Research przeprowadziło identyczne badanie dla jednego z największych na rynku portali branżowych o handlu. Wówczas zwolenników ww. rozwiązania było 54 proc. Obecnie jest ich 46 proc. Widać więc wyraźny spadek i to w dość krótkim czasie, tj. o 8 pkt proc. w zaledwie kilka miesięcy – powiedział współautor badania z Grupy Offerista Robert Biegaj, cytowany w komunikacie.