Sprzymierzona z Iranem jemeńska grupa rebeliantów Huti zapowiedziała w rozmowie z „Newsweekiem”, że zareaguje zdecydowanie na bombardowanie Jemenu przez USA.
— Każde uderzenie przeciwko nam spotka się z odpowiedzią, absolutnie, bez najmniejszych wątpliwości, z całą siłą i determinacją. Region znajdzie się na skraju eskalacji, której końca nikt nie zna — powiedział „Newsweekowi” Nasreddin Amer, zastępca sekretarza ds. informacji organizacji Ansar Allah, czyli Huti.
Podczas nocnego ataku na cele wspieranego przez Iran ruchu Huti w Jemenie lotnictwo USA i sojuszników uderzyły w ponad 60 celów w 16 lokalizacjach – przekazało w piątek Centralne Dowództwo USA (CENTCOM). Jak dodano, celem były węzły dowodzenia i kontroli, składy amunicji, wyrzutnie, zakłady produkcyjne oraz radary obrony powietrznej.
Foto: US Central Command via X/Handout via REUTERS / Reuters
— Jakikolwiek atak na nas nie ma żadnego uzasadnienia, ponieważ jest to jedynie wsparcie dla Izraela w dalszym zabijaniu uciskanego narodu palestyńskiego — powiedział Amer.
Prezydent USA Joe Biden potwierdził później operację, mówiąc, że USA i Wielka Brytania „przy wsparciu Australii, Bahrajnu, Kanady i Holandii” przeprowadziły „ataki na szereg celów w Jemenie wykorzystywanych przez rebeliantów Huti w celu ograniczenia swobody żeglugi na jednej z najważniejszych dróg wodnych na świecie”.
— Te ataki są bezpośrednią odpowiedzią na bezprecedensowe ataki Huti na międzynarodowe statki morskie na Morzu Czerwonym — dodał prezydent USA. — Ataki te zagroziły amerykańskiemu personelowi, cywilnym marynarzom i naszym partnerom, zagroziły handlowi i wolności żeglugi.
Biden odniósł się do ataków jako „jasnego przesłania, że Stany Zjednoczone i nasi partnerzy nie będą tolerować ataków na nasz personel ani pozwalać wrogim podmiotom na naruszanie wolności żeglugi na jednym z najważniejszych szlaków handlowych na świecie” i ostrzegł, że „nie zawaha się skierować dalszych środków w celu ochrony naszych ludzi i swobodnego przepływu handlu międzynarodowego, jeśli zajdzie taka potrzeba”.
Wysoki rangą amerykański urzędnik wojskowy, który rozmawiał z dziennikarzami w czwartek wieczorem, powiedział, że „cel tych ataków był jasny. Było nim usunięcie zdolności Huti do atakowania statków morskich, zarówno komercyjnych, jak i wojskowych, na Morzu Czerwonym, Bab al-Mandeb i Zatoce Adeńskiej”. Mówi się, że Wielka Brytania dostarczyła myśliwce, które uczestniczyły w operacji.
Wysoki rangą urzędnik administracji Bidena, który również rozmawiał z dziennikarzami w czwartek wieczorem, powiedział, że cele wspólnych ataków USA i Wielkiej Brytanii koncentrowały się „w szczególności na zdolnościach rakietowych, radarowych i UAV [bezzałogowych statków powietrznych] Huti, które są niezbędne w kampanii Huti przeciwko żegludze handlowej na wodach międzynarodowych”.
Wysoki rangą urzędnik administracji powiedział „Newsweekowi”, że Stany Zjednoczone przygotowują się na potencjalny odwet ze strony grupy.
— Chociaż w pełni oczekujemy, że ta akcja zmniejszy możliwości Huti i z pewnością z czasem zmniejszy ich zdolność i skłonność do przeprowadzania takich ataków, nie będziemy zaskoczeni, gdy zobaczymy jakąś odpowiedź — dodało źródło „Newsweeka”.
Wysoki rangą urzędnik administracji odrzucił również powiązanie Huti i między jego kampanią morską a wojną w Strefie Gazy jako „całkowicie bezpodstawne i bezprawne”.
– Huti twierdzą, że celują w statki należące do Izraela lub statki płynące do Izraela. To po prostu nieprawda — powiedział wysoki rangą urzędnik administracji. – Ostrzeliwują oni masowo statki mające globalne powiązania. Większość statków, które zostały zaatakowane, nie ma nic wspólnego z Izraelem, a nawet gdyby tak nie było, nie jest to usprawiedliwieniem dla tych nielegalnych ataków na międzynarodowych drogach wodnych.
Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła w środę rezolucję domagającą się natychmiastowego zakończenia kampanii Huti na Morzu Czerwonym. Sekretarz stanu USA Antony Blinken ostrzegł, że „będą konsekwencje” w odpowiedzi na największy jak dotąd atak rakietowy i dronowy przeprowadzony przez Huti, przeciwko statkom handlowym na Morzu Czerwonym we wtorek.
Okręty wojenne USA i Wielkiej Brytanii rozmieszczone w regionie odpowiedziały na atak, zestrzeliwując szereg pocisków zgodnie z misją ustanowioną w zeszłym miesiącu wraz z dziesięcioma innymi partnerami koalicyjnymi.
Koordynator ds. komunikacji strategicznej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, John Kirby, powtórzył słowa Blinkena przed czwartkowymi atakami, zapewniając, że „zrobimy to, co musimy, aby przeciwdziałać i pokonać te zagrożenia, które Huti wciąż rzucają na żeglugę handlową na Morzu Czerwonym”.
Później tego samego dnia w serwisach informacyjnych i mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia o nalotach przeprowadzonych przez USA i Wielką Brytanię w Jemenie. Materiał filmowy, którego „Newsweek” nie był w stanie zweryfikować, wydawał się pokazywać pożary szalejące w bazie lotniczej Al-Dilaimi w Sanie, odpowiadające doniesieniom o nalotach.
Huti od dawna zmaga się z wrogimi działaniami z powietrza, głównie ze strony wspieranej przez USA koalicji pod wodzą Saudyjczyków, utworzonej w marcu 2015 r. po przejęciu przez grupę kontroli nad Saną w trakcie wojny domowej, która do dziś dzieli Jemen. Podczas gdy zawieszenie broni, w którym po raz pierwszy pośredniczyła Organizacja Narodów Zjednoczonych w kwietniu 2022 r., zdołało powstrzymać większość działań wojennych, stronom konfliktu i międzynarodowym zwolennikom nie udało się opracować planu pokojowego.
Iran od dawna zaprzecza amerykańskim oskarżeniom, jakoby bezpośrednio dostarczał Huti pomoc wojskową, choć grupa zdołała zgromadzić pokaźny arsenał pocisków i dronów. Platformy te były kierowane zarówno przeciwko statkom handlowym, jak i południowemu Izraelowi, odkąd wojna w Strefie Gazy rozpoczęła się w październiku bezprecedensowym atakiem z zaskoczenia przeprowadzonym przez palestyński ruch Hamas.
Wojska amerykańskie były również niemal codziennie atakowane w Iraku i Syrii przez bojówki sprzymierzone z szerszą proirańską „Osią Oporu”, głoszącą solidarność z Hamasem i innymi palestyńskimi frakcjami w Strefie Gazy.
Tekst opublikowany w amerykańskiej edycji „Newsweeka”. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweek Polska”.