Niektórzy paleolityczni artyści celowo przedstawiali pojedyncze fragmenty ciała kobiecego. Tylko po co pokazywać ciało w kawałkach? Część badaczy uważa, że chodzi tu o przedstawienie pewnego mitu – opowieści o rozczłonkowanej bogini, której losy odtwarzano w mrokach jaskiniowych sanktuariów – piszą w książce „Lady Sapiens. Prawdziwa prehistoria kobiet” Thomas Cirotteau, Jennifer Kerner i Eric Pincas

Trzeba przyznać, że o życiu duchowym naszych paleolitycznych przodków wiemy bardzo niewiele. Ich wierzenia, przekazywane z pokolenia na pokolenie drogą ustną, zagubiły się w odmętach dziejów. Nawet jeśli artyści przedstawili panteon swoich bóstw na malowidłach i płaskorzeźbach w jaskiniach i schroniskach skalnych, to klucze do zrozumienia tych dzieł pozostają zagadką.

Czy te potężne zwierzęta, postacie hybrydowe – pół ludzkie, pół zwierzęce – i posągowe kobiety przewijające się przez ściany skalne są przedstawieniami istot, które według naszych przodków panowały nad światem? Czy mogą to być totemy, wizje szamańskie, wizerunki przodków lub duchów natury? Symbolika prehistorycznych dzieł pozostaje dziś poza naszym zasięgiem!

Gdy wyruszamy na poszukiwanie bóstwa, musimy znać jego atrybuty. Bogowie noszą bowiem znaki, które pozwalają wiernym ich rozpoznać. A postać kobiety jest często przedstawiana z pewnymi niezmiennymi cechami. Przypomnijmy sobie, jak bardzo wyeksponowane są symbole płci i macierzyństwa w figurkach paleolitycznych Wenus: zaokrąglony brzuch, linia pigmentacyjna typowa dla ciężarnych i piersi raz nabrzmiałe, by pokazać trwający okres karmienia, raz obwisłe, by zasugerować minioną laktację. Czy kobieta była figurą płodności? Czy słynna „bogini matka”, którą część archeologów dostrzega w neolitycznych przedstawieniach kobiecych, sięga korzeniami epoki paleolitycznej?

Płaskorzeźby wyryte w Roc-aux-Sorciers mogłyby sugerować, że kobieta była postacią symboliczną związaną z kontrolą płodności w grupach ludzkich. Być może z czasem stała się nawet boginią miłości i reprodukcji, Wenus i Gają w jednej osobie. Catherine Schwab wzięła pod lupę te Wenus o zaokrąglonych brzuchach:

Są wśród nich figurki kobiet przedstawionych w chwili tuż przed porodem – mam na myśli te z jaskiń Grimaldi. Są to wizerunki kobiet ciężarnych, postanowiono przedstawić właśnie ten moment ich życia… Takie podkreślanie ciąży z pewnością miało jakiś sens!

Jednak interpretacja prehistorycznych Wenus jako figurek „bogini matki” nie cieszy się powodzeniem wśród młodych archeologów. Teza utrzymywana przez kilkadziesiąt lat przez amerykańską prehistoryczkę Mariję Gimbutas jest dziś szeroko podważana. Profesor Randall White tłumaczy, w jaki sposób nasze interpretacje podlegają wpływowi rzeczywistości, w jakiej żyjemy:

Przedmioty do nas przemawiają, ale w języku, który trudno zinterpretować. Pytania, jakie im zadajemy, są naznaczone troskami typowymi dla naszej epoki. We Francji po pierwszej wojnie światowej zaczęto nagle dostrzegać w tych postaciach kobiecych symbol płodności, dzietności. Taką interpretację należy osadzić w kontekście tamtej epoki: rząd wdrożył wówczas wielki program zwiększania liczby urodzeń. Podczas wojny zginęło tylu mężczyzn, że mówiono wprost o reprodukcyjnej roli kobiety. Prawdopodobnie to nie przypadek, że koncepcja bogini matki cieszyła się wtedy takim powodzeniem!

Wysiłki zmierzające do osadzenia badań w kontekście historycznym są konieczne, by ocenić wpływ obecnej mentalności i zasady podczepienia na nauki prehistoryczne. Wydaje się prawdopodobne, że aktualne odrzucanie teorii o pradawnej bogini matce jest reprezentatywne dla naszych czasów. Dzieje się tak być może dlatego, że kobieta – po wielu wiekach, kiedy była postrzegana jako brzuch ludzkości – ma dość uchodzenia za symbol dawania życia. Tymczasem przedstawianie kobiety jako matki nie oznacza wcale umniejszania jej roli w społeczeństwie! Wprost przeciwnie, „wydawanie dzieci na świat nie jest ułomnością ani przekleństwem – podkreśla z całą mocą Oscar Fuentes. – To źródło władzy, ponieważ druga połowa ludzkości nie jest zdolna do dawania życia!”.

W Muzeum Prehistorii w Blaubeuren w Niemczech, gdzie przechowywane są jedne z najstarszych przedmiotów codziennego użytku zbieraczy-łowców z górnego paleolitu, a także niektóre spośród pierwszych skarbów sztuki ludzkości, badacz Nicholas Conard zwraca nam szczególną uwagę na Wenus z Hohle Fels. Według niego jest ona symbolem boskiej mocy kobiety:

Znajdujemy się w najważniejszej sali muzeum – w tej, w której wystawiono figurkę kobiecą z Hohle Fels. Została ona znaleziona latem 2008 roku na stanowisku archeologicznym położonym zaledwie kilka kilometrów stąd. To doskonałe miejsce, by zastanowić się nad kobiecą sztuką i tożsamością oraz rolą kobiety w historii ludzkości!

Gdy specjalista opisuje nam Wenus z Hohle Fels, wyznaje z błyskiem w oku, że musi się ograniczać, żeby nie opowiadać przez pół godziny o szczegółach budowy największego skarbu, jaki znalazł podczas wykopalisk: „Została wykonana z kości mamuta. Cechy morfologiczne nie pozostawiają wątpliwości: piersi, wulwa. Na pewno mamy do czynienia z kobietą”.

W tej figurce Wenus brakuje głowy. To nie jest jedyna pominięta część ciała: „Ta postać praktycznie nie ma nóg!”. Według badacza te cechy pokazują wyraźnie, że artysta chciał przedstawić coś więcej niż konkretną osobę: „Kiedy chcemy kogoś sportretować, liczy się twarz! Tutaj nie chodzi o konkretną osobę, nie chodzi o jej ruchy – tutaj wszystko mówi nam o reprodukcji, o samej istocie kobiecości”.

Nicholas Conard podkreśla, że „z całą pewnością nie jest to wizerunek realistyczny”, ponieważ kobiety z epoki prehistorycznej nie miały tak obfitych kształtów. A przynajmniej nie większość z nich! W wielu społeczeństwach funkcjonują jednak najróżniejsze kanony estetyczne, w których ceni się postawne kobiety – ich kształty są często oznaką zamożności, a współczesne zamiłowanie do szczupłych sylwetek kobiecych pojawiło się stosunkowo niedawno. Zwraca na to uwagę również Catherine Schwab:

W wielu dawnych cywilizacjach obfite kształty u kobiety świadczyły o tym, że ma ona co jeść. Oznaczało to pewien dobrobyt. Można sobie wyobrazić, że tego typu kryteria obowiązywały również wśród populacji paleolitycznych. Liczyło się też zapewne macierzyństwo. Poprzez ukazywanie kobiet, których ciała noszą oznaki wielu ciąż, artyści chcieli być może przedstawić w sposób symboliczny trwałość grupy, a nawet szerzej, całej ludzkości… dlaczego by nie!

Zdaniem Nicholasa Conarda te pradawne muzy mogły nawet symbolizować szerzej pojętą płodność, dotyczącą również świata roślin i zwierząt:

Reprodukcja jest oczywiście niezbędna do przetrwania grupy ludzkiej, ale występuje przede wszystkim w całej przyrodzie: wśród roślin i zwierząt. W epoce lodowcowej wszystko, co nas otaczało, było królestwem życia i reprodukcji koniecznej do przetrwania.

Pomimo wyraźnie zaznaczonych atrybutów płciowych Wenus z Hohle Fels Nicholas Conard za nic w świecie nie chce w niej widzieć figury erotycznej. Według niego kobieta prehistoryczna o obfitych kształtach „to analogia do świata otaczającego naszych przodków. Nosi w sobie królestwo zwierzęce, roślinne, cykl pór roku”. Jest właściwie symbolem wszechświata.

Taka hipoteza wydaje się szczególnie pociągająca i dowartościowująca dla naszych przodkiń. Jednak emerytowany profesor Denis Vialou przestrzega przed pokusą generalizowania:

Nie należy zamykać paleolitycznych Wenus w żadnych bezwzględnych ramach […]. Idea „bogini matki”, która została do nich przypisana, jest mocno powiązana z okolicznościami ich odkrycia. To my wymyśliliśmy jednorodność tych figurek.

Zdaniem profesora niebezpiecznie byłoby sobie wyobrażać, że jedno bóstwo mogło trwać przez wiele tysięcy lat bez możliwości wykorzystania pisma do przekazywania ideologii.

Inni specjaliści nie podzielają tej opinii. Według nich to całkiem możliwe, że figurki są wizerunkami bóstw i że ta sama opowieść krążyła na dużych obszarach geograficznych. Niektórzy wyobrażają sobie nawet, że figurki Wenus służyły do bardzo specyficznych rytuałów religijnych. Nicholas Conard uważa, że mogło tak być w przypadku Wenus z Hohle Fels. Gdy ją odkryto, znajdowała się pod warstwą najstarszego osadnictwa ludzkiego w jaskini.

Możliwe, że ta grupa ludzi wykopała dołek, w którym umieściła Wenus. Gdy odkryliśmy figurkę kobiecą z Hohle Fels, znajdowała się ona u podstawy oryniackiej warstwy archeologicznej (sprzed 38 tys. lat). Jest to okres, który odpowiada przybyciu człowieka współczesnego do Europy. Znaleźliśmy ją, gdy zaczęliśmy kopać pod warstwą oryniacką.

Figurki, złożone w dołkach wykopanych w miejscu zamieszkania, odkryto również na dwóch stanowiskach rosyjskich: Awdiejewo i Kostienki I. Czy zakopywanie figurek może zostać uznane za najstarszy dowód na istnienie praktyk rytualnych towarzyszących wierzeniom przodków? Co ciekawe, niektórzy artyści celowo przedstawiali pojedyncze fragmenty ciała kobiecego. Tylko po co pokazywać ciało w kawałkach?

Część badaczy uważa, że chodzi tu o przedstawienie pewnego mitu – opowieści o rozczłonkowanej bogini, której losy odtwarzano w mrokach jaskiniowych sanktuariów. Historyk i filozof Michel Serres lubił zwracać uwagę, że wiele mitów opowiada o rozrywanych bóstwach. Począwszy od kosmogonii Dogonów, a skończywszy na mitologii Marindów z Nowej Gwinei lub starożytnych Egipcjan, sceny mitologiczne, w których ciała są rozczłonkowywane, zakopywane w różnych miejscach lub rozrzucane na cztery strony świata, stanowią niemalże stałą religijną. Czy mamy tu zatem do czynienia z bardzo starą postacią mityczną?

Najprostsza, a zarazem najbardziej prawdopodobna hipoteza głosi, że artyści często decydowali się na przedstawienie części symbolizującej całość, czyli tworzyli przedstawienia metonimiczne mężczyzn, kobiet i zwierząt. Rogi koziorożca wystarczyły do przedstawienia całego zwierzęcia, grzywa oznaczała konia, duże dłoniaste poroże – jelenia olbrzymiego, grzbiet z charakterystycznym garbem – mamuta, wzniesiony członek – mężczyznę, a wreszcie wulwa i piersi – kobietę.

Fragment książki „Lady Sapiens. Prawdziwa prehistoria kobiet” Thomasa Cirotteau, Jennifer Kerner, Erica Pincasa wydanej przez Znak Koncept.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version