Znów można w łatwy sposób sprawdzić, jakie rębnie zaplanowano na ten rok w Lasach Państwowych. Dane te są dostępne na mapie organizacji Lasy i Obywatele. I – jak uważa organizacja – pokazują, że rząd i leśnicy nie wywiązują się ze wszystkich obietnic poprawy ochrony lasów.
O mapie zrobiło się głośno po raz pierwszy w 2021 roku. Wtedy organizacja Lasy i Obywatele po raz pierwszy pokazała – w łatwy do zrozumienia i sprawdzenia sposób – gdzie planowane są rębnie w polskich lasach. Choć Lasy Państwowe (LP) dysponują tymi informacjami, to nie udostępniają ich w podobnie przystępny sposób. To przez cztery lata się nie zmieniło – dalej to obywatelska mapa jest najłatwiejszym sposobem sprawdzenia, gdzie i w jaki sposób dowolne nadleśnictwo w Polsce planuje ciąć w tym roku.
Jednak sama mapa zmieniła się przez ten czas i znajdziemy na niej więcej informacji – także o niektórych działaniach mających chronić cenne lasy.
Zmapowane wycinki
Każde nadleśnictwo prowadzi gospodarkę leśną na podstawie Planu Urządzenia Lasu (PUL). Dokument obowiązuje na 10 lat – i na mapie znajdziemy rębnie zaplanowane w aktualnie obowiązujących PUL-ach, a także plany, gdzie dobiegły końca i nie ma jeszcze informacji o nowych. Zaznaczono też miejsca, gdzie wycinkę zrealizowano i gdzie jest ona dopiero zaplanowana.
Wreszcie najważniejszą w tej chwili informacją jest to, gdzie cięcia mają być prowadzone w tym roku. – Do przygotowania mapy użyliśmy danych z tak zwanego prowizorium planu, na podstawie którego w końcu 2024 roku rozpisano przetargi na prace w lasach – tłumaczy Marta Jagusztyn z Fundacji Lasy i Obywatele.
Jedną z kluczowych kwestii jest to, czy obiecywana przez rząd wzmocniona ochrona lasów przekłada się na rzeczywistość. Na mapie zaznaczono (kolor pomarańczowy) obszary objęte moratorium na wycinkę, które ministerka klimatu Paulina Hennig-Kloska wydała w styczniu ubiegłego roku. Na jego podstawie wstrzymano i ograniczono cięcia w 10 cennych lasach, m.in. w Karpatach, na Podlasiu i w okolicy Wrocławia.
Ochrona tak, ale nie kosztem gospodarki
Na początku tego roku – o czym pisaliśmy w Gazeta.pl – ministerstwo wydało dyrekcji lasów dwa nowe polecenia, tym razem w sprawie zidentyfikowania i zabezpieczenia części najstarszych lasów (tzw. starolasów) oraz miejsc, które mogą stać się rezerwatami przyrody. „Zabezpieczenie” ma oznaczać, że do czasu formalnego objęcia ich ochroną nie będą tam prowadzone wycinki drzew. Jednak Jagusztyn pytała o to, czy polecenia rzeczywiście wpłynęły na zmianę planów leśników na ten rok i nie uzyskała odpowiedzi. – Od lokalnych aktywistów mamy sygnały, że Lasy Państwowe rozpoczęły już cięcia w lasach cennych – powiedziała.
Przypomnijmy, że koalicja rządząca obiecała ochronić 20 proc. lasów przed wycinką. W tym roku dodatkową ochroną (dzięki moratorium i innym ministerialnym poleceniom) objętych jest w sumie 3,7 proc. lasów „w najbardziej optymistycznym scenariuszu”, wylicza organizacja pozarządowa. Poza tym, według różnych szacunków, między 3 a 5 proc. lasów już wcześniej była chroniona.
Odpowiadający za lasy i ochronę przyrody wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała powiedział w odpowiedzi na nasze pytania, że – zgodnie z kompromisem Ogólnopolskiej Narady o Lasach (ONoL) – „proces wzmocnienia ochrony lasów został rozłożony w czasie”. – Nie może on odbywać się kosztem sektora drzewnego oraz sektora usług leśnych, które są ważnym segmentem polskiej gospodarki – podkreślił.
Jak dodał, resort działa w sprawie lasów zgodnie z planem, który zarysował na początku 2024 roku. Najpierw doprecyzował założenia całego procesu wzmocnienia ochrony lasów, przygotował wytyczne i rekomendacje w tej sprawie. – W roku 2025 koncentrujemy się na zmianach legislacyjnych, które umożliwią wdrożenie wyników ONoL, zmapowaniu najcenniejszych przyrodniczo drzewostanów i wyznaczeniu lasów o wiodącej funkcji społecznej w sąsiedztwie największych miast – zapowiedział wiceminister.
Dorożała zapewnił też, że ministerstwo „robi, ile się da”, by zwiększyć ochronę lasów. – W każdym roku mamy kolejne wyłączenia i kolejne rezerwaty. W tym roku to prawie 100 tys. ha zabezpieczonych lasów, w tym część starolasów – powiedział. Dodał, że wraz z tym resort klimatu znajduje się pod „ogromną presją”, czasem lokalnych protestów przeciwko ograniczaniu wycinek, czasem ze strony „lobbystów”. Jednocześnie zapewnił, że dalsze wzmacnianie ochrony lasów będzie odbywać się we wspólpracy z leśnikami, organizacjami społecznymi i branżą leśno-drzewną.
28 tys. ha starolasów z rębniami
Zgodnie z poleceniem Ministerstwa Klimatu, od początku 2026 roku co najmniej 1 proc. powierzchni lasów w Polsce na obszarach LP być chroniony jako starolasy, a od 2027 roku ma to być co najmniej 2 proc. Jednak według wyliczeń fundacji Lasy i Obywatele do wyrębu w tym roku wyznaczono 28 tys. ha cennych starolasów, czyli „aż 6 proc. wszystkich lasów zidentyfikowanych jako starolasy”. W sumie w starolasach pozyskane ma zostać 2,3 mln metrów sześciennych drewna.
Starolasy nie są po prostu miejscami, w których rosną stare drzewa – choć jest to oczywiście jedna z ich podstawowych cech. W takich lasach żyją rodzime gatunki drzew, a ekosystem rozwija się głównie w wyniku naturalnych procesów. Niekoniecznie są to miejsca, gdzie nie ma śladów ingerencji człowieka (takich jest niezwykle mało), ale te oznaki powinny zanikać lub być ograniczone.
Takie lasy są szczególnie cenne przyrodniczo. W lasach gospodarczych drzewa wycinane są w wieku, w którym dopiero „wchodzą w dorosłość”. Tymczasem stare drzewa są niezbędne dla wielu gatunków, dlatego zachowując starolasy ratujemy różnorodność biologiczną.
„Nie znamy analiz, na które powołują się Lasy i Obywatele, dlatego trudno się nam odnieść do tych informacji. Lasy Państwowe na polecenie Minister Klimatu i Środowiska rozpoczęły proces wskazywania starolasów – potencjalnych drzewostanów spełniających kryteria podane w poleceniu pani Minister. Jest to długi, wieloetapowy proces, jesteśmy dopiero na pierwszym etapie, czyli wstępnej preselekcji takich drzewostanów” – komentuje to rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Choszcz- Sendrowska.
Wiceminister Dorożała wyjaśnił zaś, że obecnie starolasy są dopiero wstępnie zidentyfikowane na postawie wieku, ale konieczne jest zweryfikowanie tego, czy spełniają inne kryteria. – W pierwszej kolejności przedmiotem weryfikacji będą najstarsze drzewostany. W ubiegłym roku przedstawiciele LP sami wyszli z inicjatywą szybkiej identyfikacji (do końca 2025 roku) najstarszych i najcenniejszych pod względem przyrodniczym starych lasów – powiedział.
Fundacja Lasy i Obywatele wskazała też przykład planów rębni, które obejmują bardzo stare drzewa, np. 422-letni dąb (nadleśnictwo Oborniki), 324-letni grab w nadleśnictwie Wymiarki i 320-letnie buki (nadleśnictwo Świerczyna).
Zapytaliśmy o te plany w biurze prasowym Lasów Państwowych. W pierwszej odpowiedzi LP poinformowały, że w Obornikach „maksymalny wiek użytkowanego drzewostanu nie przekracza 140 lat”, w nadleśnictwie Świerczyna „nie planuje się pozyskania” rosnących tam buków starszych niż 300 lat. Zapytaliśmy ponownie o drzewa w konkretnych wydzieleniach (działkach leśnych) i czekamy na odpowiedź.
Lasy społeczne w zawieszeniu
Społeczników niepokoi też brak informacji w sprawie (braku) ochrony lasów społecznych. W ubiegłym roku Ministerstwo Klimatu ogłosiło, że takie lasy będą wyznaczone wokół kilkunastu największych miast i aglomeracji. Szczegóły miały wypracować lokalne zespoły leśników, samorządowców i organizacji pozarządowych.
Niemal w żadnym z nich nie osiągnięto kompromisu. Strony nie mogły dogadać się ani co do obszaru lasów społecznych, ani ich funkcjonowania. Jednak w niektórych zespołach udało się zgodzić przynajmniej częściowo – na przykład wyznaczono obszar lasów społecznych, ale nie zakres zmian, jakie tam zajdą. Raporty z tych prac trafiły do Ministerstwa Klimatu i wszystkie strony czekają na jego ruch. Tymczasem niedługo ruszą kolejne prace gospodarcze w lasach.
– Jesteśmy trzy miesiące po zakończeniu obrad zespołu pilotażowego ds. lasów społecznych wokół Warszawy. Teoretycznie ustalono, że wszystkie lasy Nadleśnictwa Chojnów są lasami o wiodącej funkcji społecznej. I co z tego wynika? Na ten moment kompletnie nic, w lasach społecznych nadleśnictwa przetargi rozstrzygnięto, wycinki ruszyły, a strona społeczna nie ma żadnego wpływu na ich kształt – mówi Anna Kolińska z Fundacji Alarm dla Klimatu, która uczestniczyła w pracach zespołu. – Czujemy się oszukani, sprawdzają się nasze obawy, że lasy społeczne to na ten moment tylko kolejny pusty slogan – dodała.
„Szansa, nie zagrożenie”
Jednym ze szczególnie spornych obszarów był lasy wokół Bielska-Białej. Renata Lejawka z inicjatywy Las Wokół Miast powiedziała o niepokojących pracach w lasach wodochronnych:
– Mimo naszych apeli do Lasów Państwowych, w tym roku aż 23 proc. masy drewna z rocznego planu tego deficytowego nadleśnictwa ma być pozyskane z cennych wodochronnych starolasów, na które składają się przede wszystkim około 150-letnie, zdrowe beskidzkie buki.
„Aktualnie wszyscy uczestnicy procesu czekają na decyzje Ministerstwa. Do czasu przekazania przez resort wskazań dotyczących dalszego toku postępowania, Lasy Państwowe realizują działania z zakresu gospodarki leśnej zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa” – napisała rzeczniczka Lasów Państwowych w odpowiedzi na nasze pytanie o to, co dalej z lasami społecznymi. Dodała, że „podejmowane przez Lasy Państwowe działania nie zagrażają propozycjom obszarów lasów o wiodącej funkcji społecznej” i „uwzględniają potrzebę zapewnienia trwałości lasu, powszechnej ochrony, dostępności”.
– Żyjemy w państwie prawa. Objęcie pełną ochroną lasów o wiodącej funkcji społecznej wymaga zmiany prawa, a w przypadku daleko idącej modyfikacji gospodarki leśnej również zmiany PUL – skomentował zaś wiceminister Dorożała. Jak dodał, do czasu takich zmian nadleśniczy odpowiada za realizację tego planu, który obowiązuje.
– Niemniej jednak jesteśmy w trakcie rozmów z Lasami Państwowymi, które zadeklarowały gotowość wprowadzenia modyfikacji sposobu prowadzenia gospodarki leśnej w lasach wskazanych jako szczególnie istotne dla społeczeństwa. Czekamy na szczegółowe propozycje – wyjaśnił i dodał, że takie zmiany i dialog ze społeczeństwem leśnicy powinni traktować jako szansę, a nie zagrożenie.