Ledwo przycichła jedna afera podsłuchowa, a już wybuchła kolejna. Jednak tym razem politycy PiS są naprawdę zaniepokojeni, bo nie wiedzą, kto może być dysponentem nagrań.

Pierwsza afera podsłuchowa w PiS ma ścisły związek z Pegasusem, pracami komisji śledczej i działalnością ministrów: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W mediach pojawiła się informacja o istnieniu „listy” nazwisk polityków PiS, którzy mieli być inwigilowani za pomocą systemu.

Politycy, których nazwiska pojawiły się w przestrzeni publicznej, zaczęli nerwowo wydzwaniać do „kolegów” z drugiej strony barykady, żeby „sprawdzili tę listę” i powiedzieli, „kto tam jest i czy faktycznie padają konkretne nazwiska”. Kiedy w Pałacu Prezydenckim premier Donald Tusk pokazał listę spraw, w których wykorzystano Pegasusa, a minister sprawiedliwości Adam Bodnar ogłosił, że część z nich zostanie przedstawiona opinii publicznej, w PiS zaczęto plotkować i wymieniać kolejne nazwiska „ofiar” Pegasusa. W kuluarach mówiono m.in. o ok. 30 osobach związanych z partią, które miały być inwigilowane. To jednak nic w porównaniu z listą polityków PiS bywających u Daniela Obajtka.

W tym przypadku lista jest naprawdę pokaźna. Aż trudno wymienić wszystkich. U Obajtka bywali politycy Suwerennej Polski – m.in. Patryk Jaki, Jan Kanthak, Jacek Ozdoba czy Marcin Warchoł, a także żona byłego ministra sprawiedliwości Patrycja Kotecka-Ziobro.

Odwiedzali go też PiS– owscy europosłowie: Zdzisław Krasnodębski, Krzysztof Jurgiel, Elżbieta Kruk czy Karol Karski. Na liście jest były marszałek Senatu Stanisław Karczewski, była rzecznik PiS Beata Mazurek i sędzia Trybunału Konstytucyjnego Stanisław Piotrowicz. Przy okazji także jego zięć Piotr Rycerski, obecnie poseł PiS. Są ministrowie: Anna Moskwa, Zbigniew Rau, Robert Telus i Krzysztof Tchórzewski. Trudno się zatem dziwić, że w partii znów zrobiło się nerwowo.

– Po pierwsze: „kto tak naprawdę nagrywał?”. Po drugie: „kogo?”. Po trzecie: „kiedy?”. Po czwarte: „jak długo?”. Mogę mnożyć te pytania bez końca – mówi nam polityk PiS, którego nazwisko jest na liście gości Obajtka.

Od ok. półtora roku w kuluarach krążyły plotki o taśmie z rozmowy Daniela Obajtka i Piotra Nisztora [prawicowego dziennikarza – red.]. Niektórzy politycy PiS podejrzewali nawet, że Obajtek od dawna wiedział, że takie nagranie istnieje. Większość jednak przypuszcza, że były prezes Orlenu najbardziej chciałby zdobyć te nagrania i mieć nad nimi kontrolę. Nie tylko dla własnego spokoju. A na potwierdzenie swojej hipotezy przypominają ujawniony przez Onet fragment rozmowy dotyczący GetBacku:

Piotr Nisztor: „Słuchaj, jaka jest historia. Nagranie jest z [warszawskiej] restauracji »Na lato«. Nagrała go laska, znaczy — o co chodzi? Kaczoruka nagrali…”.

Adam Burak [AB]: „Członek rady nadzorczej Pekao S.A.”.

PN: „Rada nadzorcza Pekao S.A., Solidarność Walcząca i tak dalej…”.

Daniel Obajtek: „Szok!”.

PN: „Oni się spotkali chyba szóstego czerwca…”.

DO: „Ch**!”.

PN: „Czyli to jest tuż przed zatrzymaniem w sprawie GetBacku…”.

DO: „K***! No tak, bo zatrzymani byli trochę później”.

PN: „I laska go nagrała […] ona się nazywa Agnieszka, jest jakąś menedżerką. I teraz tak. Ona go wypytuje o sprawy GetBacku.

DO: „A on gada?”.

PN: „On gada i prosi ją, aby ona sprawdziła u [to pada nazwisko prezesa GetBack]. Tam jak to wygląda i tak dalej. I tam jest tak. Po pierwsze: on mówi o Kornelu [Morawieckim, ojcu ówczesnego premiera], że Kornel się w to zaangażował. Więc to jest jedna rzecz”.

DO: „Szok!”.

Dla PiS najważniejsza jest konkluzja tej rozmowy, kiedy to były prezes Orlenu mówi wprost, do czego byłyby mu potrzebne takie taśmy: „Takie nagranie nie ma służyć temu, żeby k***… bo z tego może być materiał, który kogoś zabije. Tylko… tylko ma służyć temu by tych sk***ów w końcu na smycze pozawiązywać”.

Politycy PiS najczęściej zadają pytanie: kogo jeszcze Obajtek chciał uwiązać na smyczy i czy na pewno nie wiedział o nagraniach.

„Gazeta Wyborcza” pisze o roli Zbigniewa Laska, byłego funkcjonariusza CBA i pracownika Grom Group. W Orlenie pracował jako szef bezpieczeństwa aż do lutego tego roku, ale najważniejsze jest to, że przez lata był „ochroniarzem prezesa”. Rozmówcy „Wyborczej” zwracają uwagę, że Lasek był od zawsze kojarzony z ministrami Kamińskim i Wąsikiem.

– Można ostatnio odnieść wrażenie, że już wszyscy w partii oglądają się za siebie – mówi nasz rozmówca. Nie ukrywa, że informacje o kolejnych nagranych rozmowach podsyciły wzajemną nieufność w szeregach PiS.

Niektórzy z naszych rozmówców twierdzą, że najlepiej byłoby, gdyby wszystkie nagrania i taśmy wyciekły od razu, a nie spływały jedna po drugiej. – Byłaby jedna awantura, a nie dziesiątki wstrząsów wtórnych – mówią.

Jednak dopóty plotki o taśmach i fragmenty nagrań pojawiają się w różnych miejscach, dopóki PiS nie będzie mogło poukładać się wewnątrz partii. A jeśli tego nie zrobi, nie będzie zdolne do kolejnego skutecznego wyborczego starcia. Wydarzenia ostatnich tygodni wskazują, że zamiecione pod dywan partyjne konflikty wybuchają, tak czy inaczej. I to ze zdwojoną siłą. A skłóconą partią nie da się zarządzać.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version