W Ministerstwie Obrony Narodowej trwa audyt po rządach Prawa i Sprawiedliwości. Wstępne wyniki kontroli przedstawił minister Kosiniak-Kamysz. Wynika z nich m.in., że od początku wojny w Ukrainie nie zaktualizowano planów obronnych.

Były szef resortu obrony, Mariusz Błaszczak, chełpił się budową trzystutysięcznej armii, zakupami nowoczesnego sprzętu z półki i dbaniem o bezpieczeństwo każdego Polaka.

— Cały czas wzmacniamy granicę. A naród stanął murem za polskim mundurem. […] Trzeba wiedzieć, czego się broni. Bronimy Polski. Łączy nas wspólna kultura i wartości. To tych wartości bronią żołnierze Wojska Polskiego – mówił w czerwcu zeszłego roku.

Okazuje się, że stanie za mundurem kultywował jedynie, kiedy mundur służył za tło do kampanii wyborczej, a wiedza o tym, czego ma bronić, kończy się na frazesach, ponieważ od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie nikt z PiS — ani premier Morawiecki, ani minister Błaszczak — nie pochylili się, aby zaktualizować plany obronne.

— Brak aktualnych dokumentów strategiczno-planistycznych — mówił na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej minister Władysław Kosiniak-Kamysz. — Pomimo że od agresji Rosji na Ukrainę minęły dwa lata, nadal nie mamy aktualnych dokumentów strategicznych i planistycznych.

Okazało się, że MON nie rozpoczęło prac nad aktualizacją stanu zagrożeń, do czego zobowiązuje Ustawa o obronie Ojczyzny, sztandarowy projekt ustawodawczy PiS. Choć o strategii obrony wschodniej Polski społeczeństwo słuchało w ciągu ostatnich dwóch lat wielokrotnie, w tej sprawie nie zrobiono nic.

— W ciągu ubiegłych dwóch lat nie podjęto nawet prac nad aktualizacją lub wydaniem nowej strategii bezpieczeństwa narodowego, która jest z 2020 r. ani nad nadal obowiązującą Polityczno-Strategiczną Dyrektywą Obronną, pochodzącą — co jeszcze bardziej kuriozalne z 2018 r., a więc wydanej na podstawie jeszcze wcześniejszej wersji strategii sprzed 10 lat — mówił w Sejmie Kosiniak-Kamysz.

Każde państwo tworzy scenariusze, procedury i analizy dotyczące bezpieczeństwa państwa i zasad postępowania w przypadku różnych zagrożeń. Plany obronne powinny być aktualizowane w zależności od zmieniającej się sytuacji międzynarodowej.

— W Polsce takie dokumenty są tworzone z mocy prawa, jakim obecnie jest Ustawa o obronie Ojczyzny. Z jej mocy wydawana jest Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, która jest jawna oraz Polityczno Strategiczna Dyrektywa Obronna, która jest już niejawna, ale jawne jest postanowienie prezydenta o jej wydaniu – wyjaśnia dr Michał Piekarski, specjalista ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Wrocławskiego.

W ustawie zapisano, że krajowe ćwiczenia systemu obronnego muszą się odbyć co najmniej raz na cztery lata. Ostatnie ćwiczenia z serii Anakonda miały miejsce w 2023 r. i w porównaniu z ćwiczeniami sztabowymi sprzed czterech lat powinny być wprowadzone zmiany, uwzględniające doświadczenia z wojny w Ukrainie.

Te owszem były, jednak jedynie na poziomie taktycznym. Żołnierze ćwiczyli wykorzystanie mobilnych zespołów przeciwpancernych. Pojawiło się więcej elementów walki w okopach i bezzałogowców. Zabrakło aktualizacji rozwiązań na poziomie strategicznym, co jest domeną polityków.

W trakcie kampanii wyborczej w spocie Prawa i Sprawiedliwości ważną rolę zagrały dokumenty, dotyczące jednego ze scenariuszy rosyjskiego ataku na Polskę. Niedługo później kolejne strony tajnego opracowania o bezpieczeństwie Polski pojawiły się w programie Michała Rachonia. Dzięki temu rosyjski wywiad nawet nie musiał się starać, aby przeanalizować czasy reakcji NATO czy plany przegrupowania polskich oddziałów.

Był to jeden ze scenariuszy, ale niektóre elementy można przełożyć na kolejne, ponieważ w wielu sytuacjach działa wypróbowany i wielokrotnie przećwiczony schemat. O ile takie szczegóły są pilnie strzeżone, tak ogólna konstrukcja tego typu dokumentów jest znana.

Wówczas eksperci łudzili się, że były to plany zdeaktualizowane. Po wyjaśnieniach Kosiniaka-Kamysza okazuje się, że do walki politycznej Błaszczak odtajnił fragmenty najnowszego obowiązującego dokumentu.

Minister Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że w związku z tym, do najważniejszych zadań MON na najbliższe miesiące będzie należało stworzenie aktualnych dokumentów strategicznych. — Rozpoczynamy nowy cykl strategiczno-planistyczny, uwzględniający radykalnie zmienione warunki bezpieczeństwa Polski i wynikające z tego zagrożenia — mówił.

Minister Błaszczak wielokrotnie zapowiadał budowę trzystutysięcznej armii, która będzie posiadała znacznie większe zdolności niż „zaniedbana i likwidowana przez PO armia”. Wówczas zwracaliśmy uwagę, że jest to nierealny scenariusz ze względu na braki kadrowe, terminy dostaw sprzętu i brak zabezpieczenia funduszy. Podkreślaliśmy, że samo ogłaszanie tworzenia jednostek nie pociąga za sobą wymiernych działań, a jedynie ma charakter propagandowy. Nowe pułki i brygady powstają przez podział komórki – sprzęt i ludzi zabiera się z innych jednostek, ponieważ zwiększenie stanu osobowego pozwoliło w głównej mierze zaspokoić braki kadrowe istniejących już oddziałów.

Nowo utworzone jednostki nadal nie mają żołnierzy, a sprzęt otrzymają dopiero za kilka lat. Następne lata spędzą na szkoleniu i zgrywaniu. Mówienie podczas kampanii o skokowym zwiększeniu zdolności armii do obrony Polski było nadużyciem.

— Nie zwiększyły tych zdolności także ogłaszane decyzje o formowaniu kolejnych, nowych jednostek wojskowych, z których większość jest jedynie punktem na mapie. Część nielicznych, które zaczęły się formować, drenuje jedynie z zasobów kadrowych i sprzętowych już istniejące jednostki – mówił Kosiniak-Kamysz.

Brak strategii obrony Polski może okazać się jedynie wierzchołkiem góry lodowej w brakach, jakie zostawił po sobie Mariusz Błaszczak. Nadal brakuje 16 aktów wykonawczych do Ustawy o obronie Ojczyzny. Jakby tego było mało, rząd PiS Ustawą o obronie Ojczyzny de facto zlikwidował polską obronę cywilną. Zniknęło stanowisko Szefa Obrony Cywilnej, co spowodowało, że tym samym przestały obowiązywać wszelkie dotychczasowe przepisy, rozporządzenia, a nawet plany ewakuacyjne.

Audyt prowadzony przez obecne szefostwo MON ma jeszcze objąć zakupy sprzętu wojskowego, które były prowadzone bez przetargów, w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej. Wiele wskazuje na to, że procedura ta była nadużywana i dawała duże pole do nadużyć. Dotyczy to zwłaszcza utajniania rzeczywistych kosztów zakupu i eksploatacji sprzętu. Sprawdzane będą m.in. zakupy w Korei Południowej i zerwanie umowy na śmigłowce wielozadaniowe za czasów Antoniego Macierewicza. W przypadku tego ostatniego kontrola obejmie również działania „podkomisji smoleńskiej”.

W najbliższych miesiącach z szaf może wypaść wiele dokumentów, które były skrzętnie ukrywane przed opinią publiczną.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version