Po godzinie 12 generał Jarosław Stróżyk rozpoczął prezentację częściowego raportu z komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce.
– Muszę się podzielić jednym smutnym elementem z dotychczasowych prac. Pewne dokumenty są ukrywane, otóż w lipcu zostałem zachęcony przez wysokiego urzędnika z Kancelarii Prezydenta do wysłania listu, gdyż prezydent „podzieli się informacjami” na temat zapóźnień w MON za czasów Antoniego Macierewicza – powiedział Stróżyk.
– Mimo zapewnień, nie dostałem żadnej odpowiedzi (…) Część administracji prezydenta ukrywa prawdę i dokumenty dotyczące działalności byłego szefa MON – dodał szef komisji.
O szczegóły prac komisji we wtorek był pytany premier, który podczas niejawnej części posiedzenia Rady Ministrów zapoznał się z „pierwszym merytorycznym raportem”.
– Trzy słowa, które mi utkwiły z tego miniraportu to: Macierewicz, prokuratura, zdrada. Te trzy słowa będą na tej konferencji rozpisane na dużo więcej słów i zdań – mówił we wtorek Donald Tusk.
Jednocześnie szef PO przekazał, że końcowy dokument z prac komisji będzie gotowy w marcu.
Komisja ds. badania rosyjskich wpływów. Czym się zajmuje?
O dotychczasowe ustalenia w tej sprawie pytany był też minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
– Myślę, że to będzie ciekawy raport dla naszej debaty publicznej, wskazujący, że faktycznie te wpływy rosyjskie są, mają one znaczenia dla naszej polityki i tego, w jaki sposób dyskutujemy o polityce w stosunku do Rosji – powiedział minister sprawiedliwości w rozmowie z wp.pl.
Potwierdził też słowa premiera o ściganiu osób zaangażowanych w utrwalanie wpływów rosyjskich nad Wisłą. – Tutaj, z tego co wiem, też będą zawiadomienia do prokuratury – ujawnił, podkreślając, że „więcej nie może powiedzieć”.