Bayraktary, Javeliny, Patrioty, HIMARS-y – to nazwy sprzętów, które w ostatnich dwóch weszły do powszechnej świadomości jako sprzęt wykorzystywany w walkach w Ukrainie. O tureckich dronach bojowych Ukraińcy śpiewali nawet piosenki, które szybko stawały się internetowymi hitami.

Pamiętać trzeba jednak, że na polu walki znajduje się także ogromna ilość sprzętu, który od podstaw stworzony został w Polsce. Okazuje się, że bardzo często, choć mniej popularne w świadomości opinii publicznej, to jednak chętnie wykorzystywane są przez samych żołnierzy, którzy chwalą polską myśl techniczną za skuteczność i najwyższy poziom technologiczny.

Drony – „klejnot w koronie zbrojeniówki”

Jak tłumaczy nam Bartłomiej Małczyk, absolwent austriackiej Theresianische Militärakademie, niemal od samego początku wojny prawdziwą furorę na polu walki robią polskie drony produkowane przez firmę WB Electronics. 

To nasz klejnot w koronie zbrojeniówki. Mowa o dronach typu FlyEye (bezzałogowy statek powietrzny przeznaczony do bliskiego rozpoznania – red.) i  Warmate (system amunicji krążącej – red). Rosjanie narzekają i mówią to głośno, wojskowi tego nie ukrywają, że tego sprzętu praktycznie nie da się zagłuszyć. Jedyna szansa na eliminację to zestrzelenie. To jest broń, której jednostki rosyjskie bardzo się boją. Nasza technologia, mówiąc wprost, robi tam robotę – twierdzi.

– Dla przykładu, odnosząc się do dronów FlyEye, najczęściej słyszy się od ukraińskich żołnierzy, że ten sprzęt jest lekki i dzięki temu łatwy w transporcie. Do tego możliwość samodzielnego funkcjonowania bezzałogowca w trybie automatycznym – dodaje.

Skuteczne działanie polskich dronów wielokrotnie potwierdzane było także na nagraniach wideo, które pojawiają się na kanałach dotyczących wojny w Ukrainie. Jedno z nich, które osiągnęło ogromną liczbę odsłon, pokazało zniszczenie rosyjskiego systemu przeciwlotniczego Strieła-10 właśnie za pomocą wspomnianego drona FlyEye.

„System przeciwlotniczy Strieła-10 próbował zniszczyć bezzałogowiec FlyEye. Nie dość, że wyprodukowany w Polsce system nie dał się strącić, to jeszcze wyśledził miejsce ukrycia wyrzutni i naprowadził wielowirnikowiec z ładunkiem wybuchowym, a następnie sfilmował efekt trafienia” – komentował film Remigiusz Wilk, dyrektor ds. komunikacji w Grupie WB.

Karabinki GROT – w Polsce krytykowane, chwalone w Ukrainie

Kolejnym sprzętem, który masowo trafił do ukraińskich jednostek, są polskie karabinki automatyczne GROT produkowane przez Fabrykę Broni Łucznik Radom. Według Bartłomieja Małczyka jest to sprzęt bardzo chętnie wykorzystywany i pomimo częstej krytyki w Polsce, w Ukrainie bardzo chwalony.

– Ostatnio w sieci pojawił się artykuł, w jednym z dużych portali, gdzie autor wręcz „pluje” na całą konstrukcję. A teraz spójrzmy na fakty. Ukraińcy otwarcie wyrażają, że są przeszczęśliwi, że mają na wyposażeniu GROT-y. Są bardzo zadowoleni z ich działania, a większość sprzętu, który posiadają, to pierwotna wersja, czyli ta z największymi problemami – podkreśla.

– Jeżeli ktoś zna trochę język ukraiński, to może bez problemu znaleźć w internecie filmy wyprodukowane przez specjalistów, którzy twierdzą, że ta broń świetnie sprawuje się w walkach w Ukrainie. To samo mówią zresztą sami żołnierze – twierdzi Małczyk.

Potwierdza to także inny ekspert ds. wojskowości Jakub Link-Lenczowski. Jego zdaniem, po wielu miesiącach walki broń zyskała miano nie tylko skutecznej, ale przede wszystkim niezawodnej.

– Ukraińscy żołnierze podkreślają, że GROT to broń bardzo celna. Często nawet zdarza się, że używana jest jako para wyborowa. Ma długą i stabilną szynę montażową, dzięki czemu można na tym karabinku instalować m.in. celowniki, co pozwala na celny strzał przy dużej odległości – twierdzi.

Jak wyjaśnia Link-Lenczowski, w trakcie walk jedną z najważniejszych cech broni jest jej wytrzymałość na panujące warunki. W tym przypadku GROT-y przeszły testy bojowe z powodzeniem.

– Istnieje bardzo dużo zdjęć i nagrań z okopów, gdzie karabinki są mocno ubłocone, często także z mechanizmami, które są pokryte pozostałościami spalonego prochu. To wskazuje, że z tej broni było oddanych bardzo wiele strzałów – mówi.

KRAB – „Wybacza błędy żołnierzom”

Podsumowując listę sprzętu polskiej produkcji, która trafiła do żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy, Bartłomiej Małczyk wspomina także o armatohaubicach KRAB. Jego zdaniem, choć sprzęt nie należy do najnowocześniejszych, to jednak ma szereg zalet w porównaniu z odpowiednikami z innych krajów NATO.

– To jest przede wszystkim sprzęt, który jest prosty w obsłudze. Jest też bardzo łatwy do naprawy nawet w polowych warsztatach remontowych. Krab jest też armatohaubicą, który wybacza żołnierzom błędy, które pojawiają się w trakcie walk – stwierdza.

Ostatnim elementem, który zdaniem eksperta należy wymienić, to wyrzutnie PPZR Piorun.

– Ten przenośny przeciwlotniczy zestaw rakietowy jest jedynym MPADS-em, którego rosyjskie systemy samoobrony śmigłowców, nie są w stanie zakłócić, ponieważ mają głowicę optoelektroniczną o odpowiednim zakresie – dodaje. 

Podsumowujac Małczyk zwraca uwagę, po 730 dniach pełnoskalowej wojny w Ukrainie, widać doskonale, że „polska produkcja wojskowa, choć z częstymi problemami natury politycznej, była w stanie wytworzyć sprzęt, który pasuje najważniejszemu elementowi konfliktu, czyli żołnierzom„.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version