We wtorek portal wp.pl ujawnił nieoficjalne ustalenia z kontroli w Agencji Rozwoju Przemysłu, państwowej spółce, której jednym z zadań jest udzielanie pożyczek na prowadzenie inwestycji. Kontrola wykazała m.in., że tuż przed październikowymi wyborami parlamentarnymi i przed wyłonieniem nowego rz±du zatrudniono ok. 30 proc. nowych pracowników z sześciomiesięcznym okresem wypowiedzenia i atrakcyjnymi wynagrodzeniami. „Jak ustaliła WP, dodatkowo utworzono de facto fikcyjne działy, w których te osoby zostały zatrudnione, a w których nie realizowano żadnych zadań. Gros tych osób była powiązana ze środowiskiem PiS” – czytamy.
Nowe doniesienia o kontroli w Agencji Rozwoju Przemysłu. „Finansowanie partyjnych wieców”
Nieprawidłowości miały też występować w fundacjach powołanych przez ARP: Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu i Fundacji Pro Arte Et Historia. – W szczególności w tej pierwszej, poddawanej obecnie analizie, pieniądze miały być wydawane w sposób absolutnie bezzasadny, kierunkowy i polityczny. M.in. na finansowanie partyjnych wieców wyborczych polityków PiS-u. Mechanizm polegał na utworzeniu fikcyjnego wydarzenia, w terminie i miejscu, zbieżnym z terminem i miejscem, w którym politycy PiS realizowali swoje działania polityczne. Każde z takich wydarzeñ przechodziło przez fundację i kosztowało co najmniej kilkaset tysięcy złotych – wskazywał informator Wp.pl.
Agencja Rozwoju Przemysłu. Borys Budka: To kolejna stajnia Augiasza
– Kolejna stajnia Augiasza. Nowy zarząd wziął się za porządki i trupy wypadają z szaf. To było niesamowite – komentował w środę w Studiu PAP poseł KO, były minister aktywów państwowych Borys Budka. – W ostatnim czasie, gdy PiS wiedział, że przegrywa wybory i musi oddać władzę, tworzono fikcyjne etaty, fikcyjne działy. To były osoby zatrudniane jak na polskie warunki za olbrzymie wynagrodzenia. Średnia płaca na fikcyjnych stanowiskach wynosiła 30 tys. zł. Umowy były tak zawierane, by nie można było ich wypowiedzieć przez dłuższy czas, odprawy bądź okresy wypowiedzenia sześciomiesięczne – dodał.
– To była zmiana schematu organizacyjnego tylko po to, żeby wcisnąć swoich kolesi. To było takie „last minute” wyciągania kasy państwowej. To działo się nawet po wyborach, kiedy wiedzieli, że oddają władzę. Chyba kilkadziesiąt osób na fikcyjnych etatach. Zarząd agencji złożył doniesienie do prokuratury, bo w ocenie menedżerów mogło dojść do popełnienia przestępstwa, działania na szkodę spółki. To już muszą wyjaśnić organy ścigania – zaznaczył Borys Budka. – To są bardzo ciekawe nazwiska, nie jestem uprawniony do mówienia, ale powiązane z politykami PiS-u – podkreślał były szef MAP.