W Polsce mamy tyle magazynów, że można by nimi zabudować cały Mokotów. A polskie firmy transportowe przewożą najwięcej towarów w Unii. Branża transportu, spedycji i logistyki, czyli TSL, odpowiada za 7 proc. polskiego PKB. To tyle, ile dopiero za parę lat Polska ma wydawać na ochronę zdrowia. Na razie wydajemy o procent mniej. W sumie w całym sektorze TSL pracuje ponad milion Polaków. Tylko w samym transporcie zarejestrowanych jest u nas ponad 125 tys. przedsiębiorstw. W zasadzie w żadnym kraju Unii Europejskiej ta branża nie odgrywa tak gigantycznej roli w gospodarce. Jak to się stało, że w Polsce wyrósł nam tak gigantyczny sektor?

Determinacja i organizacyjna sprawność

– To przede wszystkim zasługa przedsiębiorczości Polaków – mówił jako pierwszy Michał Niemiec, Sales Manager w Shell Polska. – Pracując w ramach struktur światowych Shella, widzimy, jak różne nacje podchodzą do pracy i do wyzwań. 35 lat temu Polacy mieli całkiem nowe otwarcie i potrafili z niego skorzystać. Dalej była to już kwestia determinacji i wykorzystywania szans. Taką szansą było choćby wstąpienie Polski do Unii Europejskiej i otwarcie rynku transportowego. To był ogromny krok naprzód – dodał.

Zgodził się z nim Jan Załubski, prezes zarządu Zet Transport. – Wejście do UE było dla nas dużą płaszczyzną rozwojową. Zyskaliśmy dostęp do 500 mln konsumentów, dużego rynku, zaczynaliśmy od małego kabotażu, potem był ten duży. To pozwoliło nam się rozwinąć i dojść do takiego stanu, że jesteśmy dzisiaj wiodącą siłą w polskiej gospodarce. Działamy jednak przy dużym ryzyku i małej marży, więc wszystkie procesy trzeba dobrze skalkulować i mieć dużą dozę determinacji i organizacyjnej sprawności – tłumaczył Załubski.

Zdaniem Maksymiliana Pawłowskiego, przełomem dla branży były również i lata 90., kiedy Polska połączyła się z Internetem. – W ten sposób zaczął się rodzić e-commerce, który rozwinął usługi kurierskie i zaczął kształtować cały rynek – mówił kierownik ds. komunikacji korporacyjnej w DPD Polska.

A jak po tych 35 latach rozwoju branży TSL w Polsce, wygląda dzisiaj jej kondycja?

Szansa w przebraniu

– Widziałem już kilka kryzysów rynkowych. Na szczęście większości naszych klientów udało się je przeżyć. Obecna sytuacja nie jest taka zła z prostej przyczyny. Przez te minione dekady firmy transportowe się rozwijały. To dzisiaj bardzo dobrze zarządzane przedsiębiorstwa, które są w stanie przetrwać trudniejsze momenty. To jest ta umiejętność dostosowania się do sytuacji, wykorzystania szans, inwestowania z umiarem – mówił Michał Niemiec z Shell.

Jan Załubski był zdania, że każdy kryzys to przecież szansa w przebraniu. A obecną sytuację przetrwa ten, kto przystosuje się do zmiany. – Pod koniec zeszłego roku zaczęliśmy już zauważać pierwsze symptomy wyhamowania, a 2024 r. możemy niestety nazwać w naszej branży rokiem kryzysowym. Wynika to z trudności na różnych frontach. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że nawet takie niezależne od nas czynniki, jak wojna, niepokoje na morzu, które spowodowały opóźnienia w dostawie kontenerów, wpływają na zakłócenie masy towarowej i różnego rodzaju problemy na gruncie europejskim. Dzisiaj nie funkcjonuje nasz główny partner handlowy, czyli Niemcy. Mamy wysokie koszty pracy. Mamy niesprzyjające czynniki zewnętrzne w pozyskiwaniu nowych kierowców związane z trudnościami z legalizacją ich pobytów w kraju. 2024 jest rokiem, który przyjmujemy z pokorą, ale nie będziemy z niego zadowoleni – mówił prezes Zet Transport.

– Usługi logistyczne są papierkiem lakmusowym całej gospodarki. Są wrażliwe na ufność konsumentów. Po prostu im więcej kupujemy, tym więcej paczek jest u nas procesowanych. To widać w wolumenach, które przechodzą przez nasze sortownie – tłumaczył Maksymilian Pawłowski z DPD.

Branża apeluje do państwa

Czy rząd mógłby branży w jakiś sposób pomóc, żeby ten kryzysowy rok odczarować?

Michał Niemiec z Shell apelował o prostą rzecz – żeby rząd branży zwyczajnie nie przeszkadzał. A poza tym nie pogarszał lokalnej konkurencyjności.

– Polski transport musi być konkurencyjny względem krajów ościennych. Kluczową sprawą jest niedokładanie mu już kolejnych danin. Transport jest dzisiaj jedną z najbardziej obciążonych podatkowo branż

– tłumaczył.

– Nasza branża tak się rozwinęła, bo nikt jej przez lata nie zauważał. Dopiero, kiedy urośliśmy i zaczęliśmy stanowić realne zagrożenie dla interesów różnych krajów, to pojawiły się takie rzeczy, jak przeregulowanie, płaca minimalna, pakiet mobilności. Bardzo bym chciał, żeby rządzący zdawali sobie sprawę z naszej pozycji gospodarczej. Dzisiaj ważną dla nas kwestią jest rynek pracy i ułatwienia legalizacji pracy obcokrajowców w Polsce oraz wszelka pomoc, polityka państwa, dopłaty i jasne stwierdzenie, na co możemy liczyć w kwestii ESG. Chcąc utrzymać naszą pozycję, musimy przygotować nową strategię dla transportu – mówił z kolei Jan Załubski z Zet Transport.

Maksymilian Pawłowski z DPD: „Powinniśmy tworzyć harmonijne warunki rynkowe, żeby nie być zaskakiwanym. Podam przykład – dopłaty do rowerów elektrycznych, których używamy do rozwożenia przesyłek. Już widzieliśmy gotowe projekty i nagle się okazało, że finansowania jednak nie ma. Kolejna sprawa to inwestycje infrastrukturalne. O ile możemy podziękować za fantastyczne drogi, to musimy pomyśleć o nowej mobilności, która wymaga pilnych inwestycji w infrastrukturę energetyczną, żeby w przyszłości podłączyć ciężarówki pod ładowarki. Drugi postulat to rozwój transportu intermodalnego. Potrzebujemy inwestycji na kolei, żeby odciążyć drogi i przenieść część ładunków na tory. Trzecia kwestia to CSRD, czyli raportowanie niefinansowane związane z tą dyrektywą. Dyskusje i interpretacje ciągle trwają, co trzeba raportować, w jaki sposób. Będzie potrzebna w końcu decyzja, jakie są oczekiwania państwa w tym obszarze”.

Ekologia, AI i pokolenie „Z”

Jaka więc przyszłość czeka polską branżę TSL? Co będzie dla niej największym wyzwaniem w kolejnych latach?

Michał Niemiec mówił, że patrząc na geopolityczny kontekst i wojnę za naszą wschodnią granicę, przyszłość przewidzieć bardzo trudno. – Covidu też nikt nie przewidział oraz tego, że branży uda się go jednak przejść suchą stopą – tłumaczył. Jego zdaniem w przyszłości wyzwaniem będzie pokolenie Z. – Ono zmieni sposób naszej pracy, relacji z pracownikiem. Najbliższe lata to poświęcenie większej uwagi zatrudnionym ludziom – uważa dyrektor w Shell Polska.

Załubski mówił z kolei o nowych technologiach. – Nie zdajemy sobie do końca sprawy z postępu i tego, co nas czeka. A to na pewno digitalizacja i sztuczna inteligencja, które wchodzą aktywnie do naszej branży. Mamy w firmie 5-osobowy zespół programistów, który dostosowuje naszą aplikację do potrzeb rynku, by sprawniej zarządzać całym procesem. Optymalizacja wszelkich działań: korytarzowanie tras, zarządzanie pojazdem, puste kilometry, wypełnienie – to elementy, na które musimy zwracać uwagę, żeby prezentować przewagę konkurencyjną i ugruntować swoją pozycję w tych dynamicznych czasach – tłumaczył prezes Zet Transport.

Zdaniem Maksymiliana Pawłowskiego z DPD, kluczowy w przyszłości będzie również rozwój edukacji i kapitału ludzkiego. – Dynamika zmian jest bardzo duża. Musimy przygotować młodych ludzi do szybkości tego rynku i oczekiwań przedsiębiorców. Duży wpływ w przyszłości będzie zaznaczać również sztuczna inteligencja i rozwój nowych technologii, ale także świadomość odpowiedzialności za środowisko. Przedsiębiorcy będą musieli znaleźć nowy punkt równowagi, który uwzględnia i ekonomię, i ekologię – tłumaczył.

Debata na temat wyzwań i przyszłości branży TSL odbyła się 28 października w warszawskim hotelu Renaissance tuż przed uroczystą galą pt. „Od transformacji do innowacji”, podczas której „Wprost” nagrodził Przedsiębiorców i Firmy 35-lecia oraz przyznał Innowatory „Wprost”, jedno z najstarszych wyróżnień w polskich mediach dla innowacyjnych firm, produktów i usług.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version