Niewykluczone, że coś w tym jest. Wielu naukowców ostrzega, że codzienny prysznic może być szkodliwy dla zdrowia. Wyjątkiem są ręce, które trzeba myć kilka razy dziennie.

Brytyjski prezenter telewizyjny Jonathan Ross dość niespodziewanie trafił na nagłówki serwisów plotkarskich. W marcu tego roku w jednym z wywiadów wyznał bowiem, że czasami myje się rzadziej niż raz w tygodniu. Dołączył tym samym do grona celebrytów, którzy negują potrzebę codziennych ablucji. A w grupie tej są już amerykańska aktorka America Ferrera, serialowa Brzydula Betty, która w 2023 r., zaskoczyła fanów, mówiąc, że nie każdego dnia bierze prysznic, oraz amerykański aktor Ashton Kutcher, który dwa lata wcześniej wyznał, że ma zwyczaj mycia codziennie jedynie pach i miejsc intymnych.

Wyznania celebrytów, choć mogą szokować, dla części ekspertów nie są zaskoczeniem. Niektórzy lekarze i naukowcy od kilku już lat przekonują, że jeśli nie mamy takiej potrzeby, nie musimy myć codziennie całego ciała. Codzienny prysznic może być szkodliwy dla zdrowia, bo wysusza skórę i osłabia układ odpornościowy. Jedynie ręce trzeba myć kilka razy dziennie, by ograniczyć rozprzestrzenianie się zarazków.

Jednym z najbardziej znanych zwolenników życia bez mycia jest James Hamblin, amerykański lekarz i wykładowca zdrowia publicznego na Yale School of Public Health. W 2016 r. przyznał, że przestał brać prysznic, a cztery lata później wydał na ten temat książkę „Clean: The New Science of Skin and the Beauty of Doing Less” (Czystość: Nowa nauka o skórze i pięknie robienia mniej), którą zaczyna od zdania: „Pięć lat temu przestałem brać prysznic”. Hamblin zrezygnował z mydła – myje nim tylko ręce. Jego zdaniem mydło zmywa wiele mikroorganizmów, które zamieszkują naszą skórę, a to zakłóca równowagę między nimi. „Nasza obsesja na punkcie czystości szkodzi mikrobiomowi, bo to on utrzymuje nasz organizm w zdrowiu” – ostrzega Hamblin.

Zrezygnował też ze stosowania dezodorantu. „W miarę jak stopniowo używałem go coraz mniej, zacząłem potrzebować go coraz mniej” – pisze. „Moja skóra powoli stawała się mniej tłusta, a ja miałem mniej stanów zapalnych i wyprysków. Nie pachniałem sosnami ani lawendą, ale nie pachniałem też cebulowym zapachem ciała, który miałem, gdy moje pachy, przyzwyczajone do smarowania dezodorantem, nagle zostały go pozbawione”. Jego dziewczyna powiedziała, że pachniał jak człowiek.

Decyzję o zarzuceniu codziennych kąpieli Hamblin podjął po tym, jak zaczął interesować się mikrobiomem skóry. Okazało się, że skóra nie jest barierą, która powinna być nieskazitelnie czysta czy wręcz sterylna, lecz że jej powierzchnia to różnorodny i malowniczy ekosystem, który zasługuje na serial przyrodniczy. Bytują bowiem na niej bakterie, grzyby, wirusy, roztocza. Ten zbiór mikroorganizmów łączy nasz organizm ze światem zewnętrznym. – Pełni niezwykle ważną funkcję – jest istotnym elementem układu odpornościowego. Dzięki niemu nasz organizm jest cały czas w stanie gotowości do obrony przed organizmami chorobotwórczymi – mówi dr Piotr Nowaczyk, mikrobiolog z Laboratorium dr Nowaczyk Centrum Badań i Innowacji.

Te mikroorganizmy zbierają informacje o świecie zewnętrznym. Jeśli wykryją jakieś niebezpieczne czynniki, np. promieniowanie UV czy produkty kosmetyczne, które mają w składzie bardzo dużo konserwantów lub składników o silnym działaniu myjącym, wysyłają do siebie sygnały i zaczynają wytwarzać różnego rodzaju białka chroniące przed tym zagrożeniem. Mogą też łączyć się z receptorami na skórze i poprzez nie wysyłać do mózgu sygnały o zagrożeniu czynnikami zewnętrznymi czy organizmami chorobotwórczymi. – Są badania, które wskazują na silny związek między mikrobiomem skóry a skłonnością do chorób lub nasilaniem się chorób w organizmie. Wykazano też, że prawidłowy mikrobiom skóry przyspiesza gojenie ran. Zapewnia też dobre samopoczucie, bo mikrobiom skóry wpływa na stany emocjonalne. Mówiąc krótko: zdrowy mikrobiom skóry to zdrowy cały organizm – dodaje dr Nowaczyk.

Podczas mycia zmywamy mikrobiom, ale to, ile go zmywamy, zależy od wielu czynników. – Woda spłukuje mikrobiom, a jeśli jest ona chlorowana, to chlor będzie dodatkowo go uszkadzał. Jeszcze więcej mikrobiomu stracimy, jeśli używamy mydła. Mydło pozwala oczyścić skórę z brudu i usunąć martwy naskórek, i jest to działanie korzystne, ale jest też niekorzystne, bo zmywamy mikrobiom – wyjaśnia dr Nowaczyk.

Czy to oznacza, że częste mycie skraca życie? – Z punktu widzenia mikrobiologicznego coś w tym jest. Wiemy bowiem, że mikrobiom pozytywnie oddziałuje na zdrowie człowieka. Zbyt częste mycie może sprawić, że nasz organizm nie będzie w stanie odbudować mikrobiomu skóry – mówi dr Nowaczyk i przypomina badania, które dowiodły, że po wyjściu z basenu z chlorowaną wodą skóra potrzebuje około ośmiu godzin, aby odbudować podstawowy mikrobiom.

Jak często powinniśmy się myć? – To zależy m.in. od rodzaju skóry, aktywności fizycznej i wieku – mówią eksperci. Zdecydowanie częściej powinny myć się nastolatki, bo w okresie dojrzewania zmiany hormonalne powodują większą aktywność gruczołów potowych, a ostatnie badanie sugeruje, że związki chemiczne znajdujące się w pachach nastolatków mogą wydzielać zapach sera, kozy, a nawet moczu.

Pod prysznic dobrze jest wskoczyć po silnie stresujących przeżyciach. Gdy jesteśmy zdenerwowani, aktywne są przede wszystkim gruczoły apokrynowe, które wytwarzają pot w rejonie owłosionych części ciała – głowy, pach i pachwin. Płyn ten zawiera poza wodą białko i tłuszcze, które stanowią cenne źródło pokarmu dla bakterii. To dlatego zestresowany człowiek po pewnym czasie wydziela nieprzyjemny zapach. Pot ten różni się od tego, który wydzielamy w upalne dni, twierdzą naukowcy z Monell Chemical Senses Center w Filadelfii. Gdy jest nam gorąco, pracują przede wszystkim gruczoły ekrynowe, które produkują wodnistą, bezzapachową ciecz zawierającą niewielką ilość soli. Płyn ten pokrywa głównie czoło, dłonie i stopy.

Codziennie należy myć tylko miejsca ciała narażone na intensywne pocenie się, gdzie łatwo namnażają się bakterie. Są to stopy, pachy i okolice intymne – dr Sandy Skotnicki lekarka z University of Toronto

Częstotliwość mycia powinna zależeć też od pory roku. Dr Sasha Dhoat, dermatolog konsultant w Barts Health NHS Trust w Londynie, twierdzi, że prysznic raz dziennie jest w porządku, ale dodaje, że w chłodne dni, prysznic „co drugi lub co trzeci dzień może wystarczyć”. – Latem kąpmy się rano oraz wieczorem i stosujmy delikatne środki do mycia. Problemem nie są jednak bakterie same w sobie, lecz pot. Im mniej potu wydzielamy, tym mniej bakterii jest rozkładanych i tym mniej przykrego zapachu – mówi dr Nowaczyk i dodaje, że twarz możemy tylko obmyć lekko ciepłą wodą. – To czasem wystarczy, aby zmyć brud – uważa dr Nowaczyk.

Radzi też nie myć zbyt często ciała gąbką, bo mechanicznie usuwa ona naskórek z mikrobiomem, a po kąpieli zaleca stosowanie kosmetyków, które nawilżą skórę, a także odżywią, odbudują i wzmocnią mikrobiom. Od rodzaju skóry będzie też zależeć częstotliwość mycia głowy. – Osoby, które mają skórę suchą, mogą być głowę raz na dwa, trzy dni, a jeśli skóra jest tłusta, to dobrze by było myć ją codziennie – radzi dr Nowaczyk.

Zdaniem mikrobiolożki Sylwii Poradzisz, to właśnie regularne mycie pomaga utrzymać mikrobiom w równowadze. – Myjąc się, usuwamy zarówno nadmiar bakterii, grzybów i innych mikroorganizmów, jak też substancje ze środowiska zewnętrznego, z którym skóra cały czas się kontaktuje – mówi Sylwia Poradzisz, która ukończyła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, a teraz prowadzi firmę biotechnologiczną BioTeam, i dodaje, że nie wyobraża sobie nie myć ciała przynajmniej raz dziennie.

Innego zdania jest amerykańska lekarka dr Sandy Skotnicki z University of Toronto. Jej zdaniem codziennie należy myć tylko miejsca ciała narażone na intensywne pocenie się, czyli tam, gdzie panuje wyższa temperatura ciała i jest wilgotno, i gdzie łatwo namnażają się bakterie. Są to stopy, pachy i okolice intymne, a pozostałe rejony ciała wystarczy spłukać wodą. Inaczej dochodzi do naruszenia ochronnej warstwy na skórze, jej podrażnienia i wysuszenia, a także zaburzenia równowagi mikrobiologicznej na skórze. Stan ten naukowcy nazywają dysbiozą.

– W wyniku dysbiozy namnażają się organizmy patogenne, które mogą powodować choroby skóry. Objawami tych chorób może być uczucie swędzenia, pieczenia, ciągnięcia. Skóra będzie się łuszczyć, będzie zaczerwieniona, wysuszona, pojawią się na niej wysypka, a nawet stany zapalne – wymienia dr Nowaczyk. – W badaniach, które prowadzimy od sześciu lat, stwierdziliśmy też mocno zaburzony mikrobiom u osób, które mają trądzik, łuszczycę, egzemę, łojotokowe zapalenie skóry czy łupież – dodaje dr Nowaczyk. O tym, jak może wyglądać skóra pozbawiona prawidłowego mikrobiomu, przekonały się osoby, które zbyt często myły lub dezynfekowały ręce podczas pandemii.

Zaburzyć mikrobiom może nie tylko przesadna higiena, ale też nieodpowiedni kosmetyk, palenie papierosów, stres, smog, nieprawidłowa dieta, i zbyt częste zabiegi w salonach spa, gdzie do pilingów wykorzystywane są silnie stężone kwasy, które niszczą mikrobiom. Do zmian mikrobiomu skóry może dojść także podczas wakacji. – Gdy pojedziemy do kraju, gdzie jest bardzo ciepło i wilgotno, będziemy wydzielać więcej potu, a nasze mikroorganizmy będą zestresowane. W naszym mikrobiomie zaczną dominować mikroorganizmy inne niż dotychczas. Możemy wtedy odczuwać dyskomfort skóry – swędzenie, pieczenie. Mogą też pojawić się na skórze czerwone plamki – mówi dr Nowaczyk.

W skrajnych sytuacjach możemy skarżyć się na złe samopoczucie. Skóra jest bowiem silnie związana zarówno z jelitami, jak i mózgiem. Dowodzi tego pelagra, choroba, której nazwa wywodzi się od łacińskich słów pellis aegra – czyli chora skóra. Dolegliwość ta objawia się bolesną wysypką i zapaleniem skóry oraz biegunką, a także prowadzi do demencji, agresji i bezsenności. Okazało się, że jej przyczyną jest niedobór w diecie witamin z grupy B.

Bez względu jednak na to, jakie podejście do higieny ciała mają eksperci, wszyscy są zgodni, że kilka razy dziennie należy myć ręce. Na dłoniach znajdują się dwie warstwy mikrobiomu. Pierwszy zbiór mikroorganizmów jest z nami na stałe, żyje w gruczołach łojowych i potowych, w fałdach skórnych oraz mieszkach włosowych i to dzięki nim skóra może prawidłowo funkcjonować. Drugą grupę stanowią mikroorganizmy, które pojawiają się na skórze, kiedy dotykamy różnych przedmiotów lub ludzi. Są nam one obce i można je łatwo usunąć, starannie myjąc ręce. Jeśli bowiem zaczną się namnażać, niektóre z nich mogą spowodować tzw. choroby brudnych rąk, np. wirusowe zapalenie wątroby typu A i B, biegunkę rotawirusową czy tasiemczycę.

Co ciekawe, tylko 17 proc. bakterii występuje zarówno na prawej, jak i lewej ręce. Pozostałe mikroorganizmy można znaleźć tylko na jednej dłoni. Oznacza to, że inne czynności wykonujemy prawą ręką, a inne lewą. Z kolei naukowcy z University of Colorado w Boulder odkryli, że mężczyźni, choć rzadziej niż kobiety myją ręce, mają na dłoniach mniej mikroorganizmów. Prawdopodobnie jest tak dlatego, że odczyn skóry na ich rękach jest bardziej kwaśny niż u kobiet, a mikroorganizmy nie lubią kwaśnego środowiska.

Ręce należy myć zatem po wyjściu z toalety, po powrocie do domu, a także przed jedzeniem, nawet jeśli zamierzamy coś zjeść po pracy na komputerze. W 2008 r. brytyjska organizacja konsumencka Which zleciła badania, w których wykazano, że klawiatury komputerowe są brudniejsze niż toalety. Znaleziono na nich pięć razy więcej groźnych mikroorganizmów, m.in. bakterie E.coli i gronkowca złocistego, niż na desce klozetowej.

Cztery lata później podobne badanie przeprowadził dr Chuck Gerba, profesor mikrobiologii na University of Arizona. Wykazał on, że deska klozetowa to jedno z najczystszych miejsc, jeśli chodzi o zarazki, jakie znajdują się w naszych domach. Dużo brudniejsza jest deska do krojenia, na której zazwyczaj znajduje się ok. 200 razy więcej bakterii kałowych niż na desce klozetowej, a jeszcze brudniejsze są gąbki lub ściereczki kuchenne. Brudne są także uchwyty wózków na zakupy w supermarkecie. Jest na nich ponad 300 razy więcej bakterii niż na klamce drzwi do toalety.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version