Joe Biden do ostatnich chwil przed wycofaniem się z wyścigu prezydenckiego powtarzał, że jest jedyną siłą zdolną zatrzymać Trumpa. Po przegranej Kamali Harris, wielu ekspertów zastanawia się, czy mógł mieć rację. Kluczowe czynniki, które przemawiały na korzyść Bidena to m.in. poparcie związków zawodowych i popularność wśród mężczyzn.

Wyścig prezydencki w USA wygrał Donald Trump, który dokonał jednego z największych powrotów politycznych w historii Stanów Zjednoczonych.

Podczas gdy Trump świętuje swój triumfalny powrót do Białego Domu, Partia Demokratyczna będzie musiała zmierzyć się z konsekwencjami nie tylko przegranej kampanii wyborczej, ale również zakulisowej kampanii, którą partyjna starszyzna prowadziła przeciwko planom Bidena ubiegania się o drugą kadencję.

— Odsunięcie Bidena jest źródłem wielu sporów wewnątrz Partii Demokratycznej. Oczywiste jest, że Biden, nawet ze swoimi zaburzeniami poznawczymi, wypadłby lepiej niż Harris w stanach takich jak Pensylwania — powiedział „Newsweekowi” Steven Schier, politolog i analityk.

Trump nie tylko zmienił Pensylwanię w jeden z głównych punktów krytycznych, przywracając jej czerwoną barwę [kolor przypisany w USA do Partii Republikańskiej — red.] po zwycięstwie Bidena w 2020 r., ale także osiągnął imponujące zwycięstwo w innych stanach, o które toczyła się walka, przejmując Karolinę Północną, Georgię i Wisconsin. Jego zwycięstwo w stanach Krainy Wielkich Jezior pomogło mu po raz kolejny przebić się przez „niebieski mur” i powtórzyć sukces z 2016 r.

Zwycięstwo Trumpa w 2024 r. nie ograniczyło się do zdobycia głosów elektorów. Po raz pierwszy od czasu George’a W. Busha w 2004 r. republikańskiemu kandydatowi na prezydenta udało się wygrać głosowanie powszechne.

W tym roku Trump otrzymał ponad 71,8 mln głosów, w porównaniu do około 67 mln głosów Harris, przy czym niektóre głosy wciąż są liczone. Chociaż daje to Trumpowi 2,4 miliona głosów mniej niż cztery lata temu, kiedy jego poparcie było rekordowe, różnica między wynikiem Harris a Bidena jest dużo większa — wiceprezydentka otrzymała 14,2 mln mniej głosów niż jej przełożony, na którego w 2020 r. zagłosowało 81 mln Amerykanów.

Były i przyszły prezydent zniwelował również przewagę, jaką Demokraci i Biden mieli w niezawodnie niebieskich stanach, takich jak Wirginia i New Jersey. Był też bliżej do zwycięstwa w Nowym Jorku niż Harris na Florydzie.

Przez chwilę wydawało się nawet, że Trump może przejąć Virginię. Mimo że stan został ostatecznie zdobyty przez Harris, wygrała ona zaledwie o 5,2 punktu prc. To połowa marginesu zwycięstwa, jaki Biden osiągnął w 2020 r., kiedy to zdobył 10,1 pp., co było najlepszym wynikiem kandydata Demokratów w tym stanie od czasu Franklina D. Roosevelta w 1944 r.

Harris zdobyła w New Jersey zaledwie 6 pp. przewagi, co było najbardziej nieznacznym zwycięstwem Demokratów zaobserwowanym w tym niezawodnie niebieskim stanie od dwóch dekad. Kerry zdobył ten stan z takim samym marginesem zwycięstwa nad Bushem w 2004 r., podczas gdy Biden wygrał w New Jersey z przewagą prawie 16 pp. w 2020 r. Przewaga Hillary Clinton w New Jersey wynosiła prawie 14 pp. w 2016 r., a Baracka Obamy 13 pp. i 16 pp. odpowiednio w 2012 i 2008 r.

Zanim Biden podjął decyzję o wycofaniu się z wyścigu prezydenckiego 21 lipca 2024 r., wyrażał mocne przekonanie, że jest najlepszym kandydatem do pokonania Trumpa — twierdzą osoby zbliżone do prezydenta. Powtórzył to trzykrotnie nawet po swoim katastrofalnym występie w debacie 27 czerwca.

Biden powiedział George’owi Stephanopoulosowi z ABC w wywiadzie z 5 lipca, że jest „najbardziej wykwalifikowaną” osobą do poprowadzenia Demokratów przeciwko Trumpowi. Mimo to wezwania do ustąpienia z jego własnej partii nie ustawały.

Trzy dni później, 8 lipca, Biden wystosował list do Demokratów w Kongresie, w którym pisał: „Nie kandydowałbym ponownie, gdybym nie wierzył, że jestem najlepszą osobą do pokonania Trumpa w 2024 r.”. Trzy dni później zażarcie bronił swojej zdolności do pełnienia drugiej kadencji podczas konferencji prasowej, mówiąc dziennikarzom: „Pokonałem [Trumpa] raz i pokonam go ponownie”.

Teraz gdy druga kadencja Trumpa jest już pewna, Biden może dowodzić, że miał rację: przejdzie do historii jako jedyny Demokrata, który pokonał przy urnach wyborczych potentata branży nieruchomości, który stał się gwiazdą reality show.

Oczywiście to, czy byłby w stanie powtórzyć ten wyczyn jako 81-letni mężczyzna, będzie jedną z największych niewiadomych w historii politycznej USA.

Po przełomowej decyzji Bidena Harris miała tchnąć nowe życie w Partię Demokratyczną. Podzieleni Demokraci niemal natychmiast zjednoczyli się, by wesprzeć Harris. Rozpoczął się „miesiąc miodowy”, podczas którego zwolennicy partii okazywali entuzjazm dla jej kandydatury nieporównywalnie większy niż dla Bidena. Byli to jednak wyborcy, którzy prawdopodobnie i tak ostatecznie zagłosowaliby na Demokratów, bo ich główną motywacją było niedopuszczenie Trumpa do władzy.

Biden nadal miał lepsze notowania wśród wyborców ze związków zawodowych i mężczyzn — dwóch grup, których Harris nie umiała do siebie przekonać i które ostatecznie przesądziły o zwycięstwie Trumpa w Pensylwanii.

Jako pierwszy urzędujący prezydent, który dołączył do kordonu pikietujących, Biden cieszył się silnym poparciem związków zawodowych przez cały okres swojej prezydentury, uzyskał też od nich poparcie w swojej kampanii reelekcyjnej, zanim została ona przerwana. Niektóre z tych związków nie chciały rozszerzyć swojego poparcia na Harris.

Przykładowo Międzynarodowe Bractwo Kierowców odmówiło poparcia któregokolwiek z kandydatów na prezydenta po raz pierwszy od prawie trzech dekad. Wewnętrzne dane związku, opublikowane przed podjęciem decyzji, pokazały, że większość z 1,3 mln członków popiera Trumpa zamiast Harris — różnica wynosiła 60 proc. do 34 proc. Zanim Biden zrezygnował, miał wśród nich 44 proc. poparcia, w porównaniu do 36 proc. Trumpa. Kierowcy poparli również Bidena w 2020 r.

Międzynarodowe Stowarzyszenie Strażaków, które również wsparło kampanię Bidena w 2020 r., ogłosiło w październiku, że jego kierownictwo zdecydowało się nie popierać żadnego z kandydatów.

Oba te przypadki braku poparcia byłyby mało prawdopodobne, gdyby Biden pozostał w wyścigu. Czy jednak wygrałby go w stanach takich jak Pensylwania? Kolejna niewiadoma.

Kandydatura Harris wywołała pytania o to, czy kobieta może zdobyć wystarczające poparcie wyborców płci męskiej, aby wygrać Biały Dom. Eksperci coraz częściej zwracają uwagę na rosnącą przepaść między płciami, a wybory w 2024 r. dobitnie pokazały, jakie znaczenie mają mężczyźni jako grupa demograficzna.

W 2016 r. poparcie dla Hillary Clinton wśród wyborców płci męskiej było o 9 pp. niższe niż dla Trumpa (41 proc. do 52 proc.). Biden zdołał zniwelować tę różnicę w 2020 r. — wyprzedził Trumpa o 2 pp. wśród mężczyzn (48 proc. do 50 proc.).

Dane exit poll sugerują, że Trump pokonał Harris wśród mężczyzn o 10 pp. Wśród białych mężczyzn Trump wygrał z 23-punktową przewagą. Wśród Latynosów zdobył o 12 pp. więcej.

Podczas swojej kampanii Harris otrzymała szczególnie niepokojące sygnały od czarnoskórych mężczyzn, którzy odeszli od Demokratów po tym, jak wiceprezydentka została oficjalnie ich kandydatką.

Czarni wyborcy, którzy skutecznie umocnili Bidena jako kandydata Demokratów w prawyborach w Karolinie Południowej w 2020 r. i od dawna stanowią trzon bazy partyjnej, pomogli Bidenowi w zdobyciu prezydentury cztery lata temu — aż 92 proc. z nich oddało na niego głos. Sondaże końcowe pokazują, że Harris uzyskała tylko 77 proc. poparcia wśród czarnoskórych mężczyzn.

Przez całą swoją krótką kampanię Harris widziała znaki ostrzegawcze. Według sondażu NAACP przeprowadzonego na tydzień przed wyborami udało jej się zmniejszyć poparcie dla Trumpa wśród czarnoskórych mężczyzn w wieku poniżej 50 lat z 27 proc. do 21 proc., ale to było za mało, aby wygrać.

Przewagę Bidena stanowiło również to, że miał wyraźnie określone poglądy i po 52 latach pracy w polityce był dobrze znany Amerykanom. Prezydent, podobnie jak Trump, przez całą swoją karierę prezentował autentyczność w stylu „dostajesz to, co widzisz”.

Harris była mniej doświadczona. Zasłynęła wycofaniem się z prawyborów Demokratów w 2020 r., zanim jeszcze oddano jakiekolwiek głosy. Wcześniej spędziła całą swoją karierę polityczną w prodemokratycznej Kalifornii i nigdy musiała zmierzyć się z trudami kampanii prawyborczej. To była jej słaba strona, co pokazały wystąpienia medialne podczas skróconej kampanii prezydenckiej Harris.

Nawet jeśli pojawiały się oznaki, że zwolennicy Demokratów są obojętni na kampanię reelekcyjną, Biden wciąż miał szansę przyciągnąć ich z powrotem do partii w dniu wyborów — w momencie, w którym jego przesłanie „Nie porównuj mnie do Wszechmogącego; porównaj mnie z alternatywnym kandydatem” byłoby najbardziej istotne dla liberalnych wyborców.

Ale Harris przystąpiła do wyścigu dość nieokreślona, mimo że była urzędującą wiceprezydentką. Większość wyborców nie kojarzyła jej z polityką Bidena i nie potrafiła wskazać, co robiła w jego administracji.

Na niekorzyść Harris zagrał również czas. Kandydatka miała tylko 107 dni na zaprezentowanie się wyborcom. Doprowadziło to do opóźnionej medialnej ofensywy we wrześniu, kiedy to Harris występowała w popularnych podcastach, takich jak „Call Her Daddy”, pojawiła się w „The View”, udzieliła wywiadu dla „CBS 60 Minutes”, rozmawiała z Howardem Sternem i nagrała program z komikiem Stephenem Colbertem. Biden nie musiałby robić żadnej z tych rzeczy. Wyborcy już wiedzieli, kim jest i co myśli.

— U Trumpa niezdecydowani wyborcy nie lubili wielu rzeczy, ale w przypadku Harris wielu rzeczy nie byli pewni — powiedział „Newsweekowi” Carter Wrenn, doświadczony republikański strateg, który zarządzał kampanią Ronalda Reagana w Karolinie Północnej podczas prawyborów.

Wrenn powiedział, że wyborcy, którzy byli rozdarci między Trumpem a Harris, ostatecznie chcieli wiedzieć, który z dwóch kandydatów naprawi to, co nie podoba im się w kraju, a — Harris w ich mniemaniu nigdy nie stała się silną postacią, która mogłaby rozwiązywać problemy — tłumaczył.

Dane sondażowe CNN pokazują, że wyborcy, którzy nie mieli pozytywnej opinii ani o Trumpie, ani o Harris — tak zwani „podwójni nienawistnicy” — opowiedzieli się ostatecznie za Republikaninem. 56 proc. z nich zagłosowało na Trumpa, a tylko 30 proc. na Harris.

Były gubernator New Jersey Chris Christie powiedział w środę we wczesnych godzinach porannych, że Biden zostawił Harris z trudną kampanią do odziedziczenia, ponieważ prezydent „nadwyrężył zaufanie ludzi, którzy na niego głosowali”, ubiegając się o drugą kadencję.

— Joe Biden złożył obietnicę narodowi amerykańskiemu, kiedy zasiadał w tym fotelu cztery lata temu. Powiedział: „Jestem postacią tymczasową”. Wynikało z tego, że będzie sprawował urząd przez jedną kadencję — mówił Christie w ABC News.

— Każdy kandydat musi wziąć pełną odpowiedzialność za przegraną, ale uważam, że Joe Biden powinien dziś wieczorem spojrzeć w lustro i pomyśleć o tym, co zrobił, jak jego niedotrzymanie słowa z 2020 r. wpłynęło na dzisiejsze wybory — dodał.

Wielu strategów i ekspertów uważa, że Demokraci przegraliby niezależnie od tego, czy kandydowałby Biden, czy Harris. Partia od samego początku miała pod górkę, a w zamożnych demokracjach na całym świecie panują nastroje antyestablishmentowe.

Republikański strateg Michael DuHaime, który był głównym architektem pierwszej udanej kampanii gubernatorskiej Christiego, powiedział „Newsweekowi”, że odejście Bidena z wyścigu nie było najbardziej rażącym błędem wyborów w 2024 r. Jego zdaniem błędem była decyzja prezydenta, by czekać z tym do lipca.

— Harris byłaby znacznie lepszą kandydatką, gdyby najpierw przeszła przez trudy prawyborów. Byłaby ostrzejsza w kontaktach z mediami, bardziej pewna siebie w terenie i miałaby znacznie lepszą kampanię — ocenił DuHaime.

Powiedział, że gdyby Demokraci mieli czas na przeprowadzenie odpowiednich prawyborów, partia „miałaby mocnego kandydata, który stałby się silniejszy i bardziej popularny, wygrywając trudne prawybory”.

— Być może mieliby kandydata na prezydenta lub wiceprezydenta, który byłby atrakcyjny w jednym ze stanów wahadłowych — powiedział DuHaime.

John Conway, dyrektor ds. strategii w Republican Voters Against Trump, powiedział „Newsweekowi”, że pomimo przegranej Harris w dniu wyborów, „nie ma żadnych wątpliwości, że Joe Biden podjął właściwą decyzję”.

Conway stwierdził, że pojawienie się nowego nazwiska na karcie do głosowania zawsze jest szokiem dla wyborców, ale pochwalił Harris za „bardzo szybkie skonsolidowanie zwolenników Demokratów”.

— Demokraci byli podzieleni jeszcze przed debatą, a debata to tylko pogłębiła. Nie sądzę, aby Joe Biden mógł zrobić cokolwiek, aby rozwiać obawy wyborców dotyczące jego wieku po występie w debacie — powiedział.

— Nigdy nie dowiemy się, jak wyglądałaby reszta tej kampanii, ale wyborcy mieli już wcześniej poważne obawy co do głosowania na Joe Bidena ze względu na jego wiek i zostały one potwierdzone podczas debaty — dodał.

W grupach fokusowych, które Conway badał przed debatą, „wyborcy powiedzieliby, że nie pozwolą się oszukiwać w sprawie tego, co zobaczyli na własne oczy”.

— A zobaczyli swoje najgorsze obawy. Wielu wyborców uważało, że zostali nieco oszukani co do stanu Bidena. Nie sądzę, by Joe Biden lub jego sztab mogli zrobić cokolwiek, by to zmienić — ocenił, sugerując, że gdyby Biden pozostał, Trump cieszyłby się jeszcze większym marginesem zwycięstwa.

— Entuzjazm Demokratów dla Harris był szczery, ale wynikał z desperacji. Wydawała im się szalupą ratunkową, ale była to szalupa ratunkowa w huraganie niezadowolenia społecznego — podsumował Schier.

Tekst opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version