W ciągu kilku dni od objęcia władzy w Stanach Zjednoczonych Donald Trump wydał serię rozporządzeń, które mogą radykalnie zmienić kierunki amerykańskiej polityki klimatycznej. Instytucje federalne wstrzymały finansowanie wielu programów, usunięto liczne strony internetowe poświęcone zmianom klimatu. Agencje i samorządy nie wiedzą czy będą mogły kontynuować dotychczasowe projekty.

Wiele osób ekscytuje się tym, że wracamy do plastikowych słomek. Możemy cofnąć się o kilkadziesiąt lat, wycofując się z „zielonych paradygmatów”

Donald Trump złagodził normy środowiskowe

W jednym ze swoich pierwszych dekretów Trump nakazał Departamentowi Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) natychmiastowe „zarchiwizowanie lub usunięcie” stron internetowych, w których mowa jest o globalnym ociepleniu. Zablokowano wiele witryn, społeczeństwo utraciło dostęp do kluczowych narzędzi badawczych i baz danych dotyczących zmian klimatu, pożarów lasów czy strategii adaptacyjnych. Wiele treści zamieszczanych na tych stronach miało kluczowe znaczenie np. dla strażaków oraz rolników.

Dużo zależy od tego jak na postulaty Donalda Trumpa zareaguje Unia Europejska. Trump nie ma możliwości wpłynięcia bezpośrednio na legislację europejską.

Nowa administracja ogłosiła ponadto rezygnację z wielu inicjatyw wprowadzonych przez poprzedniego prezydenta, Joe Bidena, m.in. z udziału USA w Porozumieniu paryskim oraz złagodzenie lub likwidację licznych norm środowiskowych.

Trump zdecydował również o zamrożeniu środków federalnych, co dotyczy sektora rolnictwa i leśnictwa, ale też infrastruktury i rozwiązań ekologicznych na poziomie stanowym czy lokalnym.

Problemy nie ominęły też sektora odnawialnej energii. Do tej pory rozmaite programy przeznaczały środki na rozwój OZE i budowę sieci ładowania pojazdów elektrycznych. Firmy nie wiedzą teraz czy kontrakty przyznane w poprzednich latach zostaną podtrzymane, czy władze je rozwiążą.

Słomki plastikowe i rekiny

Szerokim echem odbiła się ponadto decyzja Trumpa ws. wycofania papierowych słomek. „Wracamy do plastiku” – powiedział prezydent w lutym i podpisał stosowną ustawę w tej sprawie. „Nie sądzę, że plastik zrobi różnicę rekinom polującym w oceanach” – stwierdził Donald Trump. I tu nie miał racji – rekiny są bardzo podatne na zanieczyszczenia, w tym na tworzywa sztuczne wrzucane masowo do oceanów. Plastik niezwykle szkodzi rekinom, do tego zaliczają się plastikowe słomki.

To wątek, który sięga jeszcze poprzedniej kampanii prezydenckiej. Wówczas Donal Trump porównał papierowe słomki do amerykańskich liberałów i stwierdził, że – podobnie jak pomysły jego przeciwników – „po prostu nie działają”.

Ze wszystkich tematów ekologicznych, kwestia słomek jest akurat kwestią marginalną – podsumowuje Jakub Pawłowski, ekspert branży odpadowej, odnosząc się do dyrektywy, która nadal obowiązuje na terenie UE. Ale już nie w USA.

Czy decyzje, które zapadają w USA dotkną Europę?

Komisja Europejska powiadomiła w połowie lutego, że ograniczy import produktów żywnościowych z USA. Chodzi np. o soję, która jest uprawiana przy użyciu zakazanych w UE pestycydów. KE ma uwzględnić także w przyszłych umowach handlowych wyższe standardy dobrostanu zwierząt. To wynik decyzji Donalda Trumpa – w połowie lutego ujawnił mapę drogową na tzw. cła odwetowe, które mają objąć te kraje i wspólnoty, które wprowadziły wcześniej u siebie cła na import ze Stanów Zjednoczonych. Na liście jest m.in. Unia Europejska.

Według eksperta ds. środowiskowych Jakuba Pawłowskiego UE nie odczuje skutków decyzji ekologicznych Trumpa, o ile Europa nie zdecyduje się na przyjęcie postulatów prezydenta USA.

– Trump nie ma możliwości wpłynięcia na legislację europejską, może jedynie wskazywać kierunki – mówi Pawłowski.

Ekspert zwraca jednak uwagę, że zmiany wprowadzane przez Trumpa mogą spowodować cofnięcie się o kilkanaście lub kilkadziesiąt lat do czasów, kiedy nie było norm środowiskowych, np. emisji. – Normy wzięły się stąd, żeby część naszych praw obronić – mówi Pawłowski.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version