„Prawa skroń przytulona do bocznej ściany, lewa roztrzaskana i zakrwawiona, widać wylot kuli” – Karol Nawrocki barwnie opisał śmierć i życie gangstera „Nikosia”, czyli Nikodema Skotarczaka. Tyle że chciał to ukryć.
Nawrocki użył pseudonimu Tadeusz Batyr. Z książki, która jest biografią „Nikosia” – ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii – wynika, że Nawrocki dotarł do ludzi ze świata przestępczego i do filmu, który był szczególnym „towarem” wśród gangsterów. Nagranie – jak twierdzi Nawrocki w książce – miało być zniszczone. Przestępcy zdobyli je dzięki przeciekowi z policji.
Na filmie widać miejsce zabójstwa i ciało Skotarczaka krótko po tym, jak zginął. „Oglądam ciało „Nikosia” sfilmowane dokładnie godzinę po śmierci. Jeszcze parę lat po zabójstwie Skotarczaka, dzięki policyjnemu przeciekowi, kaseta będzie krążyła w świecie przestępczym jako rarytas. Każdy przestępca będzie mógł ją kupić za jedyne 50 dolarów i obejrzeć ciało znienawidzonego lub szanowanego kolegi z branży” – napisał Batyr, czyli Nawrocki. Na filmie widać datę: „24 kwietnia 1998, 13.20”. To dowód, że został nakręcony tuż po śmierci gangstera.
Foliowy worek
„Nikoś” zginął w trójmiejskim klubie „Las Vegas”, gdzie świętował imieniny znajomego. Zamachowiec wystrzelił do niego z bliska, znaleziono sześć pocisków.
Książka, która ma tytuł „Spowiedź Nikosia zza grobu. Pierwsza biografia Nikodema Skotarczaka, ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii”, liczy prawie 300 stron. Jest w niej szczegółowy opis ciała martwego Nikosia. „Prawa skroń przytulona do bocznej ściany, lewa roztrzaskana i zakrwawiona, widać wylot kuli. Czarne dżinsy, czarny podkoszulek, na wieszaku czarna skóra – strój bardziej żałobny niż imprezowy. W lewej ręce, na której uwagę przyciąga srebrny zegarek Cartier Santos, „Nikoś” ściska niezidentyfikowany przedmiot przypominający talię kart lub papierosy”.
Batyr, czyli Nawrocki opisuje też, co mówią policjanci, gdy filmują zabitego Nikosia: „Taki mocny gościu był nie? No właśnie, i o to chodzi – taki mocny. A tak go zrobili – jak harcerza. Dokładnie, jak harcerza”… „Mógł sobie wyjechać na Zachód, kupić kawałek wyspy i spokojnie żyć. Ale natura ciągnie wilka do lasu”…
Autor książki, jakby ze współczuciem napisał, że Nikoś – zamiast wieść spokojne życie gangsterskiego emeryta – miał czarny foliowy worek. „Potem podniosło go czterech niechlujnie ubranych panów i zapakowali go do czarnej limuzyny Volvo z dużym napisem Zakład Pogrzebowy „Orszak”.
Kolejny trup wypada z szafy
Kariera „Nikosia” zaczęła się w latach 70. Na początku był bramkarzem w trójmiejskim nocnym klubie „Lucynka”, po czym trafił do kultowego „Maxima” w Gdyni. Później sam zakładał kluby. Zorganizował grupę przestępczą, przemycającą do Polski kradzione samochody z Niemiec i Austrii. Wchodził też w wiele innych nielegalnych interesów. Był sponsorem Lechii Gdańsk, klubu, któremu od lat wiernie kibicuje Nawrocki. Obecny szef IPN i kandydat na prezydenta RP był wśród zakładających Stowarzyszenie Kibiców Lechii Lwy Północy i uczestniczy w pielgrzymkach kiboli na Jasną Górę.
Książkę, jaką napisał o Nikosiu, wydało wydawnictwo Zona Zero w 2018 roku. Nawrocki był wtedy dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej. Teraz tłumaczy, że właśnie dlatego wydał książkę nie pod swoim nazwiskiem.
To, że ukrył się pod pseudonimem Tadeusz Batyr ujawniły ostatnio media sprzyjające PiS, próbujące dowodzić, że książka jest pracą historyczną. Temat natychmiast podchwycił prof. Antoni Dudek, pisząc w mediach społecznościowych: „Pisowcy dziennikarze, z wdziękiem słonia w składzie porcelany, próbują ratować swojego kandydata na prezydenta przed kolejnym trupem z jego wielkiej, biograficznej szafy”.
Fragment książki, tuż po jej wydaniu w 2018 roku, zamieścił portal historyczny Histmag. Opublikował też recenzję biografii „Nikosia”. A w niej m.in. spostrzeżenie, że książka jest swego rodzaju spacerem po Trójmieście śladami bohatera opowieści. „Poznajemy dzięki temu kulisy działalności przestępczej”, odkrywamy „liczne punkty usługowe, hotele, mieszkania, kluby i burdele. To podróż po miejscach, których już dzisiaj nie ma”. I jeszcze: „Podczas lektury trudno oprzeć się wrażeniu, że autor w pewien sposób sympatyzuje z bohaterem. W świecie Nikodema Skotarczaka przedstawionym przez Batyra jest siła, spryt, cwaniactwo, ale już nie przemoc, gwałt, czy poniżenie. Kłóci się to z obrazem człowieka określanego mianem „ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii”.
Prof. Dudek też twierdzi, że w książce trudno nie dostrzec fascynacji autora postacią „Nikosia”, w tym zwłaszcza jego rzekomymi wyjątkowymi talentami w zakresie manipulacji ludźmi.
Niebezpieczne związki
Fascynacja Nawrockiego półświatkiem jest dobrze znana. Biografia Skotarczaka to kolejny dowód. Wcześniej Onet ujawnił istnienie 72-stronicowego raportu o Nawrockim, który miał być przygotowany dla PiS. Znalazł się w nim m.in. opis osób ze świata przestępczości zorganizowanej, z którymi Nawrocki był widywany i może być kojarzony.
W raporcie, o którym pisaliśmy w „Newsweeku”, opisano znajomości, które mogą Nawrockiemu przysporzyć problemów. Chodziło m.in. o Olgierda L. czy Grzegorza H., brutalnych przestępców powiązanych z organizacjami neonazistowskimi. Nawrocki utrzymywał też znajomości z członkami gangu motocyklowego Bad Company. Ludzie związani z Bad Company bywali w Muzeum II Wojny Światowej na różnego rodzaju imprezach organizowanych przez Karola Nawrockiego.
Kiedy wypłynęły zdjęcia Nawrockiego z Wielkim Bu, zawodnikiem MMA z kryminalną przeszłością (skazano go za porwanie), Nawrocki tłumaczył, że spotkał się z nim w celach resocjalizacyjnych i podarował mu książkę Sergiusza Piaseckiego pt. „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”. Tłumaczył, że w niespokojnych czasach trzeba – tak jak Piasecki, który w czasie odsiadki zaczął pisać powieści – stawać po stronie wartości.