Albo rozliczenia przyspieszą, albo dostaniesz Giertycha na wiceministra i on cię zmotywuje – miał usłyszeć przed świętami od premiera Adam Bodnar.

— Nie, nie słyszałem o takich pomysłach. Minister Bodnar jest solidnym filarem naszego rządu – ucina spekulacje szef kancelarii premiera Jan Grabiec. Nasi rozmówcy związani z wymiarem sprawiedliwości zapewniają, że w tej opowieści jest jednak coś na rzeczy.

– To klasyczny motywator bardzo w stylu „Kierownika”. Oczywiście Donald nie wywali Bodnara, bo za dużo w niego zainwestował, ale pogrozić mu nie zaszkodzi – słyszymy.

Lider koalicji 15 października wielokrotnie zapewniał, że ma do ministra sprawiedliwości pełne zaufanie, ale faktem jest, że rozliczenia ośmiu lat rządów PiS idą jak po grudzie. Premier ma dość i jest wściekły. I nie ma się co dziwić, że traci cierpliwość, bo wyborcy koalicji (nie tylko Obywatelskiej) chcieliby zobaczyć kogoś z poprzedniej władzy na ławie oskarżonych. Donald Tusk, jak mówią jego ludzie, „chce widzieć efekty” i „nie może się doczekać, by ktoś poszedł siedzieć”, bo rozliczenia PiS były jedną ze sztandarowych obietnic w kampanii wyborczej, zamiast tego jest kilka kompromitacji i spraw, które może kiedyś przyniosą efekty.

Wiceminister Marcin Romanowski z resortu Ziobry uciekł przed wymiarem sprawiedliwości na Węgry. Jego podwładni aresztowani w sprawie Funduszu Sprawiedliwości wyszli za kaucją, Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński schronili się za immunitetem europosłów, tak samo Daniel Obajtek, który zamiast tłumaczyć się z nieprawidłowości w zarządzaniu Orlenem, z wielkim tupetem recenzuje dzisiejszą kondycję koncernu. Kolejne wnioski o uchylenie immunitetów nowa władza zapowiada, ale ich nie składa. Z sondażu opublikowanego w połowie grudnia przez RMF FM wynika, że zaledwie 32 proc. Polaków pozytywnie ocenia rozliczenia rządów PiS, połowa – negatywnie. Inne badania mówią o ponad 40 proc. niezadowolonych z tego, że wszystko idzie tak wolno.

– Ja się w ogóle nie dziwię, że nasi wyborcy się irytują – wzrusza ramionami polityk PO. – Szczerze mówiąc, nikt z nas nie spodziewał się chyba, że to jest aż takie bagno i że tak trudno będzie się przez nie przebić. Trochę te zapowiedzi z kampanii były zbyt radykalne, ale z drugiej strony, co mieliśmy powiedzieć? „Drodzy wyborcy, będziemy ich rozliczać, jeśli damy radę”? Jak sobie pani wyobraża taką kampanię? Rozliczymy ich, ale najpierw musimy mieć jak. Bo jeśli ich nie rozliczymy, oni nas załatwią, jak tylko dorwą się z powrotem do władzy.

Problem nie jest w samym ministerstwie. Zastępcami prokuratora generalnego wciąż są ludzie Ziobry. PiS ręka w rękę z prezydentem Dudą tak zabetonowali system, że po roku od przejęcia władzy przez nową ekipę wszystkie sprawy albo toczą się bardzo powoli, albo stoją w miejscu.

– Oceniam, że w tej chwili w prokuraturze jest jakieś 30 proc. wciąż wiernych Ziobrze i PiS ludzi. Zrobią wszystko, żeby nie stracić roboty, bo to będzie ich koniec. Jakieś 20 proc. prokuratorów chce zmienić prokuraturę jako instytucję i przywrócić jej status niezależności. Reszta, czyli gdzieś połowa, to są ludzie, którzy nie zamierzają za nic umierać i po prostu poczekają, jak to wszystko się skończy – opowiadają nam politycy obserwujący, co dzieje się w organach ścigania.

Rok temu Adam Bodnar znalazł sposób, żeby usunąć Dariusza Barskiego z Prokuratury Krajowej, udowadniając, że został on powołany na mocy nieobowiązujących przepisów. To miało nie tylko umożliwić nadzór nad prokuraturą, ale także dać sygnał, że przychodzą nowe porządki.

– Potrzebne jest znacznie większe zaangażowanie prokuratora krajowego. Mam wrażenie, że Dariusz Korneluk po prostu myślał, że to wszystko się jakoś samo zadzieje, i zmarnował pierwszych parę miesięcy. Chyba już do niego dotarło, że musi przyspieszyć, bo jeśli nie, to jest na krótkiej liście wrogów PiS. W pierwszej dziesiątce tych, na których będą chcieli się zemścić – analizuje polityk Platformy.

Prokuratura Krajowa ma opublikować raport, w którym odniesie się do 600 spraw prowadzonych przez prokuraturę od 2016 r. Chodzi o głośne sprawy medialne, ale też mniej znane, co do których są wielkie zastrzeżenia.

– Na przykład sprawa wypadku premier Beaty Szydło. Chodzi między innymi o to, że śledczy pominęli istotne ekspertyzy. Zrobili to z premedytacją, bo nie pasowały do tezy, że winnym jest kierowca seicento, a nie prowadzący rządową limuzynę – słyszymy nieoficjalnie od osób, które miały wgląd w analizę przygotowywaną przez zespół prokuratorów.

Ale lista jest znacznie dłuższa. Są na niej między innymi sprawy związane z Funduszem Sprawiedliwości, aferą wizową, aferą hejterską, systemem Pegasus, wybuchem granatnika w Komendzie Głównej Policji, Collegium Humanum, Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, GetBackiem czy Rządową Agencją Rezerw Strategicznych. Z naszych rozmów wynika, że niektóre sprawy zostaną wznowione, inne natomiast umorzone jako wszczęte bezpodstawnie.

Zespół prokuratorów pracuje nad raportem od kilku miesięcy i w ciągu paru dni ma przedstawić pierwsze efekty. Na razie dotyczą 200 spraw.

– Już po wstępnym zapoznaniu się z ustaleniami prokuratorów widać, że prokuraturę toczyła systemowa choroba. Wiele spraw było prowadzonych nierzetelnie i wymaga podjęcia nowych decyzji przez niezależnych prokuratorów – zapowiada minister Adam Bodnar. – Raport będzie też podstawą odpowiedzialności dyscyplinarnej, a w części przypadków także karnej, wobec prokuratorów, którzy sprzeniewierzyli się rocie przysięgi, podejmując decyzje niezgodnie z zebranym materiałem dowodowym, realizując za to polityczne polecenia lub oczekiwania.

„Polska prokuratura w okresie funkcjonowania tzw. dobrej zmiany to instytucja niewydolna, źle zarządzana, nieefektywna i bardzo droga” – pisali prokuratorzy ze stowarzyszenia Lex Super Omnia w swoim raporcie w październiku. „Aktualnie obowiązujący model prokuratury w wielu aspektach zbliża nas do utrwalonego szczególnie w ostatnich latach ubiegłego wieku i zbliżonego w swych aksjologicznych założeniach do modelu prokuratury postsowieckiej, której zadaniem jest realizowanie działań związanych z utrwalaniem konkretnej wizji państwa, forsowanej przez określony układ rządzący” – czytamy dalej.

– Mam nadzieję, że efekty analizy, której dokonuje w tej chwili zespół prokuratorów, będą znacznie szersze niż tylko polityczne. Mam nadzieję, że uda się przywrócić zaufanie obywateli do prokuratury i prokuratorów – mówi prokurator Robert Kmieciak, prezes Lex Super Omnia.

Polska prokuratura jest wyjątkowo niewydolna. Latami śledczy nie są w stanie przygotować aktów oskarżenia. Przez osiem lat urzędowania Zbigniewa Ziobry i jego ludzi liczba spraw, w których postępowanie trwa powyżej pół roku, wzrosła o prawie 400 proc. Tych trwających ponad pięć lat – o prawie 900 proc. Do tego powszechną praktyką było stosowanie delegacji jako systemu nagród i kar. Niepokorni trafiali do odległych prokuratur, z dużych miast na prowincję albo po prostu na drugi koniec Polski.

W raportach przygotowanych przez prokuratorów widać bardzo wyraźnie, jak dotkliwie wpływało to na ich życie, nie tylko zawodowe. Można tu przytoczyć sprawę prokuratora Waldemara Osowieckiego, byłego szefa okręgówki w Płocku. To tam w 2009 r. postawiono zarzut przekroczenia uprawnień Zbigniewowi Ziobrze. W 2016 r. sprawę umorzono, a Osowiecki dostał delegację do Prokuratury Rejonowej w Częstochowie.

Za to śledczy przychylni władzy PiS albo po prostu z nią związani szybciej awansowali, zarabiając większe pieniądze. Na przykład Julita Dziedzic-Bogucka ze Szczecina zaledwie po pięciu latach w prokuraturze rejonowej dostała delegację do Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. W normalnych warunkach taka delegacja – zdaniem prokuratorów z Lex Super Omnia – nie byłaby możliwa. Tak się jednak składa, że pani prokurator jest żoną Zbigniewa Boguckiego. Wówczas wojewody zachodniopomorskiego z ramienia PiS, obecnie posła i jeszcze niedawno jednego z kandydatów na kandydata w wyborach prezydenckich. – Ten raport będzie pokazywał przede wszystkim, jak bardzo systemowo prokuratura cierpiała za rządów Zbigniewa Ziobry. Ale tego na pewno będzie więcej, bo sama zapowiedź, że zespół z panią prokurator Kwiatkowską i panem prokuratorem Wełną na czele tworzy raport, sprawiła, że do nas, jak i zapewne do prokuratury zaczęły spływać zawiadomienia o kolejnych sprawach, którymi powinno się zająć – mówi wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.

Zbigniew Ziobro, zapytany przez nas o prace nad raportem, odpowiada: – Niech zaczną rozliczenia od spraw swoich kolegów, to wtedy wykażą się wiarygodnością. Na przykład pana Grodzkiego, który został obciążony przez 250 świadków, ma zarzuty natury korupcyjnej, a sprawa została zamieciona pod dywan. Niech rozliczą sprawę nielegalnego przejęcia telewizji publicznej, w której śledztwo zostało skręcone, kiedy pan Bodnar wprowadził nielegalnego prokuratora krajowego. Takich spraw jest mnóstwo.

Sprawa korupcji w Szczecinie jest już w sądzie. Prokuratura po analizie materiału wycofała wniosek o odebranie immunitetu Tomaszowi Grodzkiemu i zarzuty wobec polityka PO. Oskarżonym jest Krzysztof K., szef Fundacji Pomocy Transplantologii. Większość świadków zeznaje, że wpłacili na fundację, ale były to wpłaty dobrowolne, a nie wymuszane przez kogokolwiek łapówki. Śledztwo ws. wydarzeń w TVP i PAP zostało wszczęte ponad rok temu. Są też śledztwa dotyczące poważnych nieprawidłowości finansowych z czasów Jacka Kurskiego. Tych prokuratura Zbigniewa Ziobry nie wszczęła.

Jednym z elementów odpolitycznienia prokuratury ma być ponowny rozdział funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, co ma zagwarantować, że nadzór nad prokuratorami przestanie być nadzorem politycznym. Projekt jest gotowy, ale i tak wiadomo, że prezydent go nie podpisze. Nie po to PiS połączyło oba stanowiska, a prezydent podpisał ustawę, żeby teraz oddać ten jeden zachowany przyczółek władzy. Przyczółek bardzo strategiczny.

– Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i Krajowej Radzie Sądownictwa są już uchwalone i leżą na biurku prezydenta. Gdyby były podpisane, to dzisiaj bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Ustawa o rozdzieleniu funkcji jest już gotowa, trwają tylko ostatnie prace legislacyjne, takie kończące, bo to już jest po całym procesie rządowym, i zaraz będzie w Sejmie. Zimą przedstawimy też cały pakiet dotyczący Sądu Najwyższego i neosędziów – wylicza wiceminister Myrcha.

Rozliczeniami zajmuje się od roku także zespół Romana Giertycha. Mecenas Giertych (bardzo pilnuje, żeby nie tytułować go posłem) rozlicza głównie sprawy duże, Fundusz Sprawiedliwości czy działalność ojca Tadeusza Rydzyka. W porównaniu z liczbą spraw, które analizują prokuratorzy na polecenie Bodnara, jest tego naprawdę niewiele. – I ja, i pani wiemy, że Giertych jest batem nad głową Adama Bodnara i nie ma nic wspólnego z rozliczeniem PiS – śmieje się polityk PO. – Sprawdza się w tym, to po co to psuć?

Najwyraźniej Donald Tusk postanowił swojej tajnej broni użyć, żeby przyspieszyć rozliczenia, które mogą bardzo się przydać w kampanii wyborczej.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version