— Viktor Orbán wiązał ogromne nadzieje z Polską, gdzie rządził sprzyjający mu PiS, ale po zmianie władzy w Warszawie jedynym jego sojusznikiem w regionie pozostał Fico — mówi słowacki historyk i socjolog Juraj Marušiak.
„Newsweek”: Co o sojuszu słowacko-węgierskim mówi niedawna wizyta Roberta Fica w Budapeszcie?
Juraj Marušiak:Że ów alians ma się bardzo dobrze, ale to żadne zaskoczenie, bo politycy SMER-u od dawna mówili, że Viktor Orbán i jego polityka są dla nich inspiracją. Trzeba pamiętać, że węgierski premier wspierał przed wyborami Roberta Fica i jest de facto jego jedynym sojusznikiem w UE. Sama wizyta miała głównie znaczenie symboliczne, ale w Budapeszcie Fico zapowiedział możliwą zmianę formatu Grupy Wyszehradzkiej. Przyznał, że formuła współpracy Czech, Polski, Słowacji i Węgier, które tworzą Grupę Wyszehradzką (V4) wyczerpuje się i że utrzymaniem jej zainteresowani są tylko on i premier Orban. V4 staje się więc powoli V2. Fico najwyraźniej zmienił stosunek do Grupy Wyszehradzkiej, bo jeszcze przed jesiennymi wyborami mówił, że trzeba rozwijać kooperację pomiędzy wszystkimi czterema krajami Wyszehradu. Z deklaracji, jakie padły w Budapeszcie wynika, że Słowacja zdaje się rezygnować z bliższej współpracy z Polską i Czechami. To jest moim zdaniem najważniejszym efektem spotkania z Orbánem. Przyjęcie Fica w Budapeszcie miało także wielkie znaczenie dla Orbána. Węgierski premier utwierdził się w ten sposób w przekonaniu, że jest liderem regionu. Orbán wiązał ogromne nadzieje z Polską, gdzie rządził sprzyjający mu PiS, ale po zmianie władzy w Warszawie jedynym jego sojusznikiem w regionie pozostał Fico. Znaczenie Słowacji dla Węgier znacznie wzrosło…
Czy to koniec Grupy Wyszehradzkiej?
— Byłbym ostrożny z takim stawianiem sprawy. Wyszehrad grzebano już wiele razy. Pamiętajmy, że Fico z Orbánem nie będą rządzili wiecznie. Poza tym Polska, Węgry, Czechy i Słowacja zawsze będą miały jakieś wspólne interesy w UE. Nie ulega jednak wątpliwości, że Grupa Wyszehradzka przechodzi kryzys, a czasy nie są najlepsze do współpracy w tym formacie. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o przyszłość V4 to byłem zawsze optymistą, ale teraz już takim optymistą wyszehradzkim nie jestem…
Eduard Chmelar, doradca Fica we wpisie opublikowanym niedawno na Facebooku wytknął Polsce brak chęci współpracy z krajami z regionu. Stwierdził, że Polacy mieli zawsze inne interesy niż Słowacja, Czechy i Węgry i że Polska jest koniem trojańskim USA w Unii. Czy podobnie uważa słowacki premier?
— Chmelar napisał to, co myśli, nie owijając zupełnie w bawełnę. Znamienne jest to, że po raz pierwszy od powstania niepodległej Słowacji człowiek związany z rządem tak ostro wypowiedział się o Polsce. Nie wiem, czy tego samego zdania jest premier Fico, ale pamiętajmy, że to on wybrał Chmelara na swego doradcę, choć wcześniej między sobą się różnili. Zobaczymy, jaka będzie oficjalna reakcja rządu na ten post. Wydaje mi się, że Fico nie posunie się jednak do tak bardzo brutalnego opisu sytuacji. Jest jednak oczywiste, że dużo bliżej mu do Orbána niż do Tuska czy Fiali. Co ciekawe słowackie media piszą, że propozycja Chmelara, aby Grupę Wyszehradzką zastąpić sojuszem krajów, które były częścią monarchii austro-węgierskiej, zainspirowana jest wypowiedziami b. oficera KGB. Tak więc mamy w tej sprawie również rosyjski wątek.
Fico zapewnił Orbána, że nie zgodzi się na odebranie Węgrom żadnych praw w UE. To chyba niezwykle ważna deklaracja w sytuacji, kiedy PE pracuje nad rezolucją wzywającą państwa członkowskie do ukarania w ten sposób Budapesztu za blokowanie pomocy dla Ukrainy?
— Zdecydowanie. Orbán może teraz spać spokojnie. Słowacja ma prawo weta i jeśli będzie trzeba Fico zablokuje procedurę w ramach Art. 7 Traktatu Europejskiego. Na Słowacji nie ma zresztą polityków, którzy poparliby inicjatywę prowadzącą do odebrania Węgrom prawa głosu w UE. To doprowadziłoby do poważnego konfliktu z tym krajem. Słowacja nie może sobie na to pozwolić, bo ma bardzo długą granicę z Węgrami i liczną mniejszość węgierską u siebie. Wiedział to nawet Igor Matovič [premier w latach 2021-2022 – red.], który dążył do poprawnych stosunków z Orbánem, czasami nawet za bardzo poprawnych (śmiech).
Słowacja zgadza się też z Węgrami w sprawie konieczności podziału na cztery transze 50-miliardowego pakietu pomocy finansowej dla Ukrainy i od tego uzależnia swą zgodę na pomoc…
— Zmiana kursu wobec Ukrainy jest wyraźna, to sedno nowej polityki zagranicznej Słowacji. Głównym hasłem wyborczym Fica była obietnica, że Słowacja nie wyśle Ukrainie choćby jednego naboju. Rząd w Bratysławie jest jednak gotowy rozmawiać o pomocy finansowej czy humanitarnej. Myślę, że w tej kwestii Fico będzie zachowywał się podobnie jak Orbán, to znaczy będzie starał się szantażować partnerów z UE, starając się uzyskać od nich coś w zamian za zgodę na pakiet pomocy – np. żeby mniej konfrontacyjnie reagowali na rządowe plany zmian w prawie karnym dotyczący prokuratury [chodzi o likwidację prokuratury specjalnej i zmniejszenie kar za korupcję i przestępstwa gospodarcze – red.]. Sprawa ta jest obecnie dyskutowana w Parlamencie Europejskim…
Mówi pan o zmianie kursu wobec Ukrainy, ale słowacki parlament przyjął niedawno poprawkę prawa dotyczącą sprzedaży broni, co teoretycznie może otworzyć drogę do eksportu słowackiego uzbrojenia do tego kraju, nieprawdaż?
— Nie wykluczam, że eksport uzbrojenia po cenach komercyjnych będzie kontynuowany, bo w grę wchodzą miejsca pracy w przemyśle zbrojeniowym, a tam pracują wyborcy premiera Fica. Pytanie, na ile prorosyjska jest obecna władza. Rządzący zaprzeczają, jakoby byli zwolennikami Putina, ale w przeszłości Fico groził, że zablokuje członkostwo Ukrainy w NATO.
Jak rządzący w Bratysławie zareagowali na zmianę władzy w Polsce?
— Słowacy nie interesują się specjalnie polską polityką. Nie zaobserwowałem więc żadnych ważnych komentarzy na temat zwycięstwa koalicji demokratycznej ze strony ludzi z kręgów władzy. Nie komentowano tego też specjalnie w mediach społecznościowych. Słowacki rząd zdaje sobie sprawę, że zasadniczy kurs polskiej polityki zagranicznej nie zmieni się – władze w Warszawie będą dalej wspierały Ukrainę, Polska będzie się dalej zbroić i pozostanie krajem antyrosyjskim.
W odróżnieniu od Orbána Fico nie zmartwił się porażką PiS?
— Tak, ale przecież powszechnie wiadomo, że między PiS a rządzącym na Węgrzech Fideszem była chemia, oba te ugrupowania współpracowały ze sobą, mieliśmy też okres wzajemnej fascynacji Orbána i Kaczyńskiego. Chemii między SMER-em a PiS nigdy nie było, choć kiedy Fico tworzył swe ugrupowanie, to inspirował się nieco Prawem i Sprawiedliwością, w szczególności kładzeniem nacisku na kwestie twardości prawa i obietnicami zrobienia porządku w kraju. W czasie pierwszej kadencji do obecnego premiera przylgnęło nawet określenie Mr. Poriadok, czyli Mr. Porządek. Trzeba jednak pamiętać, że Fico wywodzi się z formacji lewicowej i postkomunistycznej, podczas gdy PiS uchodzi za formację antykomunistyczną.
Chciałbym jeszcze wrócić do facebookowego wpisu Eduarda Chmelara. Doradca premiera Fico oskarża w nim Polskę o zagarnięcie na krótko przed II wojną części terytorium obecnej Słowacji. Wymienia Orawę i zaznacza, że ziemie te do dziś nie zostały zwrócone. Czy takie opinie są w Bratysławie powszechne, czy też jest to margines?
— Jestem tym bardzo zaskoczony, bo pierwszy raz od dłuższego czasu osoba publiczna podniosła znów sprawę kwestię ziem rzekomo zagarniętych przez Polskę. Ta sprawa była już na Słowacji zupełnie zapomniana. Co ciekawe Chmelar jest z wykształcenia historykiem, ma doktorat z tej dziedziny. Nie wiem, czy pisząc o nieoddanych przez Polskę ziemiach przejęzyczył się, czy też dopuścił się świadomej manipulacji. Tak czy owak, ta część jego wpisu na Facebooku nie odpowiada do końca faktom historycznym. Wygląda na to, że Chmelar próbuje odgrzebać sprawę Spisza i Orawy, którą próbował lata temu nagłośnić establishment Vladimír Mečiara [autokratyczny premier rządzący w latach 90.]. Za jego rządów finansowano publikacje historyczne, które miały wyraźnie antypolski ton. Nie słyszałem nigdy, aby ktoś z obozu rządzącego SMER chciał do tego wracać.
Pytanie, czy mamy do czynienia z powrotem „słowackiego rewizjonizmu”, czy też to tylko niewyparzony język doradcy premiera?
— Chmelar często podkreśla, że przyjął funkcję doradcy premiera pod warunkiem, że będzie mógł zawsze mówić to, co uważa, niezależnie od tego, jaka jest oficjalna polityk rządu. Fico będzie mógł więc umyć ręce i powiedzieć, że to prywatna opinia jego doradcy.
Juraj Marušiak (ur. 1970) – słowacki politolog i historyk z Instytutu Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk w Bratysławie.