
Lato 2023 r. w północno wschodnich Stanach Zjednoczonych miało kolor pomarańczowego nieba. To nie był filtr z aplikacji, tylko dym z kanadyjskich pożarów. Nowe badanie University of Vermont pokazuje, że w Vermont i północnej części stanu Nowy Jork u dzieci leczonych na astmę choroba znacząco się pogłębiła, gdy region przykryły chmury dymu.
To jedno z pierwszych badań, które tak ściśle wiąże ze sobą nasilenie objawów dzieci chorych na astmę i stężenie dymu z pożarów lasów. W ostatnich latach region północno-wschodniej Ameryki Północnej częściej notuje dni złej jakości powietrza właśnie przez dym znad pożarów.
Anna Maassel, doktorantka w Rubenstein School of Environment and Natural Resources na University of Vermont i pierwsza autorka badania, przypomina, jak wyglądało to lato dla przeciętnego mieszkańca regionu: „W 2023 r. nie mogliśmy zobaczyć Nowego Jorku po drugiej stronie jeziora. Wielu mieszkańców Vermont zaczęło martwić się dymem z pożarów” – mówi. „Wiele osób myśli o Vermont jak o stosunkowo bezpiecznym miejscu do życia w kontekście zmiany klimatu, ale znaleźliśmy dowody, że dym z setek kilometrów stąd wpływał na zdrowie dzieci żyjących tutaj” – podkreśla Maassel.
Dym z pożarów zawiera pył PM2.5, czyli drobne cząstki, które mogą uszkadzać płuca i nasilać choroby układu oddechowego, w tym astmę oraz przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.
Badanie z Vermont: co dokładnie sprawdzili naukowcy
Zespół z University of Vermont sięgnął po elektroniczne zapisy zdrowotne około 900 młodych pacjentów w wieku od 3 do 21 lat, leczonych z powodu astmy. Następnie badacze porównali trzy kliniczne miary, które opisują, jak dobrze kontrolowana jest astma, w trzech kolejnych latach: latem 2022 r., 2023 r. i 2024 r.
Nałożyli dane o jakości powietrza na mapę regionu i oszacowali narażenie na dym w obrębie poszczególnych kodów pocztowych. W porównaniu z relatywnie „bezdymnym” latem 2022 r., kontrola astmy u dzieci była istotnie gorsza w „zadymionym” lecie 2023 r., kiedy pióropusze znad Quebecu zasnuły region.
Alergolożka i immunolożka Sharon Chinthrajah tłumaczy, że dym z pożarów potrafi być bardziej złożony niż inne formy zanieczyszczeń powietrza, bo jest „mieszaniną tego, co akurat płonie”. „Dym z pożarów jest szczególnie toksyczny, bo zawiera cząstki tego, co się pali” – mówi Chinthrajah. W powietrznej zawiesinie pojawiają się m.in. wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (PAH), z których część jest znanymi kancerogenami.
Do tego dochodzi komponent biologiczny. „Dym z pożarów zawiera też cząstki biologiczne, takie jak pyłki i zarodniki pleśni” – mówi Chinthrajah, podkreślając, że w suchych i wietrznych warunkach wokół ognia takie elementy łatwo mieszają się z dymem. Sytuacja staje się o wiele gorsza, gry pożar dociera do obszarów zabudowanych. Chinthrajah wylicza, że spaleniu mogą ulegać m.in. budynki i pojazdy, a w dymie mogą pojawić się także metale ciężkie, w tym rtęć i kadm. Zwraca też uwagę, że cząstki są mikroskopijne i mogą przedostawać się do płuc i krwiobiegu.
Dzieci są grupą o szczególnej wrażliwości. „Dzieci są w grupie ryzyka, bo mają małe ciała, małe płuca i oddychają szybciej niż dorośli” – mówi Chinthrajah. Jeśli w czasie zadymienia biegają lub ćwiczą na zewnątrz, dawka zanieczyszczeń w przeliczeniu na masę ciała rośnie.
„PM2.5 z pożarów” może szkodzić bardziej niż z innych źródeł
W sierpniu 2025 r. Barcelona Institute for Global Health (ISGlobal) opublikował badanie, które sugeruje, że drobny pył PM2.5 pochodzący z pożarów lasów może mieć silniejszy wpływ na zdrowie niż PM2.5 z innych źródeł, np. transportu.
Prof. Cathryn Tonne, epidemiolożka środowiskowa z ISGlobal i współautorka badania cytowanego przez The Guardian, ujęła to prosto: „Wcześniej ludzie zakładali taką samą toksyczność cząstek z pożarów i wszystkich cząstek” – mówi. „Nasz artykuł pokazuje dowody, że wpływ zdrowotny tej samej ilości cząstek jest silniejszy dla cząstek z pożarów” – dodaje.
Naukowcy oszacowali, że średnio 535 osób rocznie umierało w latach 2004 do 2022 wskutek krótkotrwałej ekspozycji na PM2.5 z pożarów. Standardowe metody, które traktowały PM2.5 z pożarów jak „tak samo szkodliwe” jak pył z innych źródeł, dawały wynik 38 zgonów rocznie, czyli zaniżenie o 93 proc.
Zespół z Vermont wprost przechodzi od wyników do zaleceń. Narażenie na dym można ograniczać m.in. przez zamykanie okien, ograniczenie aktywności na zewnątrz i używanie oczyszczaczy w dniach złej jakości powietrza. Chinthrajah mówi o filtrach o wysokiej klasie w domowych systemach wentylacji oraz o miejscach wspólnotowych, takich jak biblioteki czy centra społecznościowe, które na czas fal upałów i zadymienia mogą stać się „bezpieczną przystanią” dzięki klimatyzacji i filtrom powietrza.

