Płocka prokuratura sprawdzi, czy Orlen rzeczywiście odsprzedał część majątku Lotosu po zaniżonej cenie, jak wynika z przecieków z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Śledztwo być może wyjaśni również, dlaczego przy okazji transakcji służby specjalne zostały zwolnione ze służby.

Wkrótce, bo już 5 lutego, NIK ujawni raport o bezpieczeństwie paliwowym Polski. Kontrolerzy badali jedynie dane z Ministerstwa Aktywów Państwowych, nie mają bowiem wglądu w dokumenty Lotosu i Orlenu. Firma kierowana przez Daniela Obajtka odmawia im dostępu. Na 6 lutego zaplanowane jest nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy Orlenu, na którym minister Borys Budka planuje zmiany w składzie rady nadzorczej, a ta będzie mogła odwołać prezesa. Nowe władze zapewne pozwolą NIK sprawdzić warunki transakcji.

Prokuratura postanowiła już teraz zająć się tajemnicami związanymi z przejęciem przez Orlen Lotosu i odsprzedażą jego części saudyjskiemu Saudi Aramco, węgierskiemu MOL-owi i polskiemu Unimotowi.

Wszyscy zaangażowani w proces musieli mieć świadomość rangi transakcji – od prezesa Obajtka, przez nadzorującego koncern w imieniu skarbu państwa ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, po premiera Mateusza Morawieckiego i zapewne Jarosława Kaczyńskiego. Zapewne, bo kalkulacje ekonomiczne są słabą stroną szefa PiS i zawsze podporządkowane są utrzymaniu władzy.

To, że Orlen zatrudnił doradcę to oczywiste, wybrał EY. Ale o ekspertyzę poprosił również minister Sasin, który zlecił to firmie doradczej KPMG. Premier Morawiecki zamówił swoją w BCG. Obydwie firmy w raportach do swoich mocodawców miały zaznaczyć, że nie otrzymały wglądu do dokumentów Lotosu i Orlenu, mogły się więc opierać jedynie na tym, co sam Orlen im przedstawił.

Czy zlecanie firmom doradczym dodatkowego sprawdzenia warunków i okoliczności transakcji było podyktowane brakiem zaufania do prezesa Obajtka? Czy może przezornością i troską o majątek państwowy? Albo obawami o osobistą odpowiedzialność? To wiedzą tylko wspomniani panowie. Odpowiedzi na te pytania są o tyle istotne, że transakcję o tak olbrzymiej wartości i strategicznym znaczeniu dla kraju przeprowadzono w wyjątkowym trybie, który praktycznie wyłączył udział służb specjalnych.

Zrezygnowano z trybu przewidzianego w ustawie o kontroli inwestycji zagranicznych. Wymaga ona uprzedniej opinii 22 instytucji państwowych, w tym czterech służb specjalnych. Zamiast tego zastosowano tak zwany tryb COVID-owy i do całej operacji wystarczyła jedynie zgoda prezesa UOKIK.

— Jeżeli potwierdzą się informacje, że BCG i KPMG doradzając ministrowi aktywów państwowych i polskiemu rządowi w istocie działały jak kalkulator, to będzie to oznaczać, że ta transakcja była „jazdą bez trzymanki”. W prywatnej firmie nie podjęto by takiej decyzji — komentuje ekspert prawa handlowego prof. Michał Romanowski.

Tajemnicze warunki? To nie wszystko. Według Business Insidera premier Morawiecki miał poprosić Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, by objęła osłoną antykorupcyjną fuzję Orlenu i Lotosu jeszcze w sierpniu 2018 r. ze względu na dużą wartość i znaczący poziom ryzyka zagrożenia korupcyjnego. Ostatecznie służby specjalne nie miały okazji zaopiniować wybranych inwestorów dla Lotosu. Ministerstwo Aktywów Państwowych zaprosiło przedstawicieli ABW, CBA i Agencji Wywiadu do zespołu doradczego w grudniu 2020 r. Tyle tylko, że mieli w nim jedynie głos doradczy.

Według NIK majątek Lotosu mógł być sprzedany Saudi Aramco zbyt tanio — o 5 mld zł, jak twierdzi Business Insider lub nawet o 7 mld zł, jak podaje TVN 24. Fuzja spowodowała, że państwo straciło wpływ na kierunki sprzedaży około jednej piątej produkcji benzyny i oleju napędowego, a warunki połączenia Orlenu i Lotosu stworzyły istotne ryzyka dla bezpieczeństwa paliwowego Polski.

Płocka prokuratura ma zbadać, czy nie doszło do wyrządzenia szkody majątkowej wielkich rozmiarów. PiS rzutem na taśmę, dwa tygodnie przed wyborami, zaostrzył kary za takie przewinienie. Znowelizowane przepisy przewidują za wyrządzenie szkody powyżej 10 mln zł karę do 25 lat pozbawienia wolności.

Prokuratorzy zbadają również czy swoich obowiązków dopełnili Obajtek, prezes Lotosu Zofia Paryła (do 2017 r. główna księgowa w gminnym ośrodku pomocy społecznej w Pcimiu), Sasin, Morawiecki i prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Poseł KO Jacek Karnowski domaga się, by do zbadania fuzji Orlenu z Lotosem powołać komisję śledczą, bo „został on sprzedany Rosjanom, pośrednio poprzez Arabię Saudyjską i poprzez Węgry”. Roman Giertych uważa, że transakcja z Lotosem powinna zostać unieważniona. Ma rozmawiać o tym z reprezentującą interesy prawne państwa Prokuratorią Generalną.

Orlen odrzuca wszystkie zarzuty, przekonuje, że proces odbywał się w uzgodnieniu ze wszystkimi właściwymi organami państwa, które miały zapewniony dostęp do wszystkich koniecznych informacji. Przypomina też, że w tamtym czasie ponad 100 spółek było notowanych na giełdzie poniżej ich wartości księgowej.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version