„Ja to w ogóle wszystkich was wypie***lę z roboty!”. (Andrzej Duda do współpracowników według relacji swojego doradcy).
Andrzej Duda ma w sumie kilkudziesięciu ministrów i doradców. Rotacja w jego kancelarii była bardzo duża. Jest dosłownie kilka osób, które przy nim trwają. W przypływie szczerości Duda wyznał podkochującej się w nim Izabeli Pek: „A, jeszcze jedno – ja nie mam przyjaciół w Wawie. Mam tylko znajomych”.
Jak zachowuje się Andrzej Duda wobec swoich współpracowników, gdy zamykają się za nimi drzwi?
Człowiek z kręgu pałacu: – Duda jest takim mistrzem zarządzania ludźmi jak Kaczyński mistrzem szarmanckości. Gra.
Polityk PiS z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego: – Prezes traktował Dudę jak nadwrażliwe dziecko. W środku się mógł gotować, ale pilnował się, żeby nigdy przy nim nie wybuchnąć.
Człowiek z kręgu pałacu: – Czy Andrzej opie***la? I to straszliwie.
Wieloletni współpracownik prezydenta: – Jest bardzo porywczy.
Współpracownik: – Prezydent pilnował się, aby to ruganie ludzi w pałacu odbywało się w cztery oczy.
Kolejny: – Jest bardzo emocjonalny.
Bliski współpracownik: – Jak się na coś wkurzył, to potrafił wrzeszczeć na ludzi i kląć.
Bliski współpracownik: – Często dostawał szału. A potem jakby nigdy nic: ani pocałuj mnie w dupę, ani przepraszam. Przychodził i potrafił być miły, jakby nic się nie stało.
Zaufany współpracownik: – Zwłaszcza początek pierwszej kadencji był trudny i ciężko było z Dudą wytrzymać. Dochodziło do wielu kłótni, nawet można powiedzieć, że awantur. A zaczynało się od wybuchu złości i emocji Andrzeja w jakichś zupełnie błahych sprawach. Publicznie tego nie widać, ale on jest bardzo wybuchowy. Udało się to jednak jakoś z czasem opanować.
Minister: – Duda chodzi wtedy po gabinecie. W kółko. Wkurzony strasznie. Gestykuluje całym sobą. Macha rękami. On w takich momentach nie siedział i nie robił min, dając do zrozumienia: „No, zabiję skurwysyna!”. On opie***lał ludzi, żeby się wyładować.
Minister: – Wynikało to z tego, że przyszliśmy do miejsca, w którym nikt nas nie wspierał. Nie mieliśmy doświadczenia, nie wiedzieliśmy za bardzo, co i jak robić. Duda wiele razy mówił, że uczył się od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a jak stał się jego następcą, to był jak dziecko we mgle.
Bliski współpracownik: – Dodatkowo z każdej strony byliśmy okładani. W czasie, kiedy Platforma Obywatelska przez te pół roku jeszcze rządziła, to można było być przygotowanym na to, że władza bije w prezydenta z PiS. Ale potem przyszedł rząd PiS, z której to partii Duda się przecież wywodził, i dopiero oni byli wobec niego naprawdę brutalni. Prezes Kaczyński był wobec Dudy bardziej brutalny niż Donald Tusk i Ewa Kopacz razem wzięci.
Współpracownik prezydenta: – Druga kadencja zaczęła się covidem. Covid go zmienił – stał się bardziej nerwowy, bo męczył się tym, że nie ma kontaktu z ludźmi. Siedział w izolacji i nie miał kontaktu z tłumami, a jemu trudno bez tego żyć.
Człowiek z otoczenia prezydenta: – Z czasem pojawiało się coraz więcej elementów mobberskich – zwłaszcza dużo złośliwości. Na początku była duża nerwowość, ale mniej tych mobbingowych zachowań. Złośliwość i małostkowość, ruganie – te cechy pojawiły się z czasem.
Bliski współpracownik: – Dzwonił o każdej porze dnia i nocy, gdy mu się coś nie spodobało w wystąpieniach medialnych albo innej aktywności jego ministrów. Opie***lał, że coś źle powiedzieli albo czegoś nie powinni byli robić.
Bliski współpracownik: – Mnie też opie***lał i to nie raz. Już nawet nie pamiętam o co. O jakieś zupełne bzdety.
Minister: – Kiedyś opie***lił Wojciecha Kolarskiego, bo mu się nie spodobał przygotowany przez niego tekst wystąpienia. Już było wszystko gotowe, ekipa chciała nagrywać, a Duda czyta tekst tego orędzia i się wściekł. Bluzgał.
A potem szybko zapomniał o tej sprawie. Nie wyciągnął żadnych konsekwencji. Do dzisiaj Kolarski odpowiada za biuro piszące przemówienia. Duda już taki jest, że rozpętywał awanturę, ale nie było później żadnych konsekwencji.
Współpracownik: – Raz się polał woskiem od świecy. Miał nagrać jakiś filmik na święta i złożyć życzenia. A on się wkurwił, że mu się wosk wylał na rękę. Wybuchł wtedy i krzyknął: „No znowu żeście tak ją ustawili!”. Nie do kogoś konkretnego to krzyknął, ale miał w sobie złość i ją wtedy wyładowywał.
Doradca: – Ktoś się odezwał nie w tym momencie w trakcie rozmów politycznych albo powiedział coś, co nie było uzgodnione – potem Duda się o takie rzeczy wściekał. Nakręcał się, mówił w takich sytuacjach: „Ja to w ogóle wszystkich was wypierdolę z roboty!”. Po czym jakby zamykał temat i przechodzimy dalej do pracy. Albo wychodzi z gabinetu, prowadzi inne rozmowy, a jak wraca, to już uśmiechnięty i jakby zapomniał. Taki jest i wiadomo, że trzeba to przeczekać, bo zaraz będzie już spokój.
Człowiek z otoczenia prezydenta: – Największe opierdziele to były na ministrów. Zresztą większość tych jego ministrów to ludzie z opinią kompletnych nierobów. Dlaczego on ich w ogóle wziął?
Minister: – Duda nie jest mściwy. Z nim można się poróżnić, nawet pokłócić, ale nie jest pamiętliwy.
Minister: – On nie rozpamiętuje. Jak człowiek wyciągał wnioski, poprawiał się, to miał gwarancję, że prezydent nie będzie już wracał do tego, co się spieprzyło.
Zaufany człowiek prezydenta: – Miał zwyczaj opieprzać swoich pracowników, i to dość regularnie, gdy nie był zadowolony z ich pracy. Nikt nie miał immunitetu na opieprz od prezydenta.
Długoletni pracownik pałacu: – Nerwostki się często pojawiały w sprawach błahych. Zresztą Duda tak szybko, jak się rozpala, to i szybko gaśnie.
Minister: – Kiedyś zebrałem cięgi, i to solidnie. Naprawdę spieprzyłem sprawę. Wziął mnie na bok i powiedział, co sądzi. Miał niestety rację. Mogłem tylko przeprosić. Po czym już za chwilę rozmawialiśmy normalnie o innej sprawie. Powiem szczerze, że ja sam bym takiej wtopy tak łatwo płazem nie puścił.
Polityk bliski prezydentowi: – Ludzie nie wiedzą, jaki Andrzej Duda jest naprawdę. Wszyscy się śmieją, że taki łagodny, niegroźny, miły i roześmiany. A on nie wścieka się przed kamerami – wtedy się kontroluje.
Współpracownik prezydenta: – Duda ma dwie twarze. To naprawdę miły i fajny facet, kolega. A zaraz potem zmienia się w chama i mówi strasznie przykre rzeczy. W nerwach, w uniesieniu.
Człowiek bliski pałacowi: – Duda jest beznadziejny w zarządzaniu ludźmi. Nie potrafi tego robić, a to i tak jest powiedziane bardzo dyplomatycznie.
Pracownik Kancelarii Prezydenta: – Na wigiliach pracowniczych w pałacu prezydenckim Duda wielokrotnie przepraszał. Bardzo dziękował za to, że – jak mawiał – ludzie wytrzymują jego nerwy. Na każdej wigilii wyznawał ten grzech.
Książka Jacka Gądka „Duduś. Prezydent we mgle. Kulisy Pałacu Andrzeja Dudy” będzie miała premierę 26 marca. Można ją kupić tu.
Okładka książki „Duduś. Prezydent we mgle. Kulisy Pałacu Andrzeja Dudy” Jacka Gądka
Foto: Mat. Prasowe
