— Andrzej Duda bał się Antoniego Macierewicza nawet wtedy, gdy Antoni nie był już ministrem — mówi jeden z rozmówców Jacka Gądka w książce „Duduś. Prezydent we mgle”.
Przed wyborami parlamentarnymi na jesieni 2015 roku Beata Szydło – czyli oficjalna kandydatka na premiera – przedstawiła Jarosława Gowina jako „najbardziej prawdopodobnego kandydata na szefa MON, jeśli rząd będzie tworzyło PiS”. Zrobiła to, bo media krzyczały, że faworytem do teki szefa MON jest Antoni Macierewicz. Szydło od początku kłamała, bo to Macierewicz był szykowany na szefa MON i to z nim musiał przynajmniej próbować współpracować Andrzej Duda. Aż do dnia jego dymisji: 9 stycznia 2018 roku.
Jak naprawdę wyglądał stosunek prezydenta do Macierewicza i dlaczego bez determinacji bronił swojego człowieka przed Antonim, a na koniec dał Macierewiczowi najwyższe polskie odznaczenie – Order Orła Białego?
Człowiek z pałacu prezydenckiego: – Już w takcie konsultacji przed powołaniem rządu Beaty Szydło prezydent zapytał panią premier, dlaczego to nie Jarosław Gowin ma być szefem MON. I odpowiedź była taka, że Gowin będzie ministrem czegoś innego. Duda nie wtrącał się do składu rządu, bo to jest kompetencja premiera. Szybko okazało się, że nie będzie żadnej współpracy z ministrem Macierewiczem.
Wojskowy bliski prezydentowi: – W ogóle robienie z Macierewicza ministra obrony czy czegokolwiek to był jakiś absurdalny pomysł.
Człowiek z jądra minionej władzy: – Przed szczytem NATO w Warszawie w 2016 roku na Stadionie Narodowym Duda miał całe tournée zwłaszcza po Europie. Celem było przekonywanie państw NATO do zwiększonej obecności wojsk paktu na wschodniej flance.
Kulisy pałacu
Foto: Newsweek
Szczyt zakończył się sukcesem i wynikało to także z tego, że Duda objeżdżał państwa NATO i przekonywał prezydentów oraz premierów. Zwłaszcza w Europie krzywo patrzono na to, co dzieje się w Polsce pod rządami PiS, a on starał się to przełamywać. Był głównym polskim politykiem w akcji dyplomatycznej. Wtedy nawet spotkał się w Brukseli z Tuskiem, przewodniczącym Rady Europejskiej.
Współpracownik: – Duda wyhamowywał impet Macierewicza. Szef MON chciał ze szczytu NATO zrobić mszę smoleńską. Antoni chciał stawiać jakieś warunki Amerykanom, ale oni nawet nie chcieli z nim rozmawiać.
Doradca: – Macierewicz zrobił wystawę smoleńską na Stadionie Narodowym – jakieś plansze tam stanęły, ale gdzieś na uboczu, a miały stać na froncie i delegacje miały w jednym z punktów programu zwiedzanie tej wystawy. Udało się to uciąć.
Współpracownik: – Szczyt w Warszawie to było dla Dudy pierwsze takie duże wydarzenie połączone z wielką akcją dyplomatyczną, która poprzedziła szczyt.
Minister: – W czasie szczytu NATO w Warszawie w 2016 roku Macierewicz zalazł za skórę prezydentowi. Ale potem było jeszcze gorzej.
Człowiek prezydenta: – Macierewicz doprowadził do odebrania przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego certyfikatów bezpieczeństwa generałowi Jarosławowi Kraszewskiemu. Najważniejszy człowiek prezydenta od wojska nie mógł pracować. Andrzej Duda potem grzmiał, że to „ubeckie metody”, ale swojemu generałowi nie pomógł i realnie go nie wspierał.
Współpracownik: – Z dymisją Macierewicza to było tak, że Nowogrodzka chciała zwalić odpowiedzialność za to na Andrzeja Dudę.
Uczestnik wydarzeń w pałacu prezydenckim: – Potężne emocje towarzyszyły dymisji Macierewicza. Aż buzowało od nich w pałacu prezydenckim.
Człowiek z pałacu prezydenckiego: – W poniedziałek 9 stycznia rano było w Kancelarii Prezydenta spotkanie kierownictwa. I tam padło, że dziś będzie dymisja Macierewicza. Aż trudno było w to uwierzyć.
Macierewicz do ostatniej chwili nie wiedział, że dostanie dymisję. Przyjechał do pałacu prezydenckiego. Przyjął go minister Krzysztof Szczerski, który miał go zaprowadzić do prezydenta i oświadczyć mu, że otrzymuje dymisję. A w południe tego samego dnia w pałacu miała już być rekonstrukcja rządu. W gabinecie byli: prezydent, Szczerski i Macierewicz. Wszyscy w pałacu mieli czekać, aż wyjdą.
Współpracownik: – Duda oczywiście chciał dymisji Macierewicza, ale nie jest tak, że do niej doprowadził. Z pałacem prezydenckim bardzo dobrze współpracował Mariusz Kamiński. A on miał długie zęby na Macierewicza i wszystko, co pałac wiedział złego o Antonim, to meldował Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Człowiek prezydenta: – Było sporo przekłamań wokół tej dymisji. Jedno było takie, że Duda rzekomo zażądał dymisji także ministra środowiska profesora Jana Szyszki. Absurd kompletny, bo przecież prezydent wyjątkowo szanował Szyszkę. Na Nowogrodzkiej uknuto intrygę: rozpuszczali wieści, że prezydent postawił na ostrzu noża, że Macierewicz i Szyszko mają być odwołani, bo Duda też chciał uderzyć w środowisko Radia Maryja. A to kompletne głupoty. Po pierwsze Duda nigdy nie chciał uderzyć w środowisko Radia Maryja. Po drugie bardzo szanował profesora Szyszkę i liczył się z jego zdaniem, a jednego z najbliższych współpracowników Szyszki, Pawła Sałka, zrobił swoim doradcą.
Współpracownik prezydenta: – Po dymisji Macierewicza i przyjściu Mariusza Błaszczaka w końcu generał Jarosław Kraszewski odzyskał certyfikat bezpieczeństwa. Ale co z tego? Otóż nic.
Wysoko postawiony żołnierz, niegdyś bliski prezydentowi: – Duda bał się Macierewicza nawet wtedy, gdy Antoni nie był już ministrem. To widać po historii generała Kraszewskiego i potem Orderu Orła Białego dla Macierewicza.
Wysoko postawiony żołnierz: – Generał Kraszewski to jeden z najzdolniejszych oficerów w swoim pokoleniu. Człowiek klasy generałów Rajmunda Andrzejczaka i Tomasza Piotrowskiego. W ramach BBN był głównym autorem koncepcji kierowania i dowodzenia (SKiD). Paweł Soloch zajmował się częścią cywilną i politycznym promowaniem projektu. Udało się przepchnąć tylko pierwszą część – przywrócenie wiodącej roli szefa sztabu generalnego. Kraszewski miał też wielki udział w powstaniu i promocji koncepcji strategii bezpieczeństwa morskiego. Oba projekty zrealizowano albo połowicznie (SKiD), albo wcale – właśnie ze względu na słabe zainteresowanie Dudy.
Wojskowy wysokiego szczebla: – Generał Kraszewski obserwował, jak jego koledzy, ludzie z jego rocznika, awansowali, dowodzili – jak generałowie Andrzejczak czy Piotrowski. Duda długo nie chciał awansować Kraszewskiego. Prezydent co prawda był nawet skłonny dać mu drugą gwiazdkę, ale nie chciał się zgodzić, by odszedł od biurka, dostał jakąś ważną funkcję w wojsku i dowodził. Znów: Duda liczył się z tym, że środowisko Macierewicza – jak „Gazeta Polska” – będzie go za to hejtować. Bo Macierewicz Kraszewskiego nienawidził.
Współpracownik: – Duda mówił, że nie chce wojny z Macierewiczem. Uważał, że dla środowiska „Gazety Polskiej” generał Kraszewski jest symbolem tego, z czym walczył Macierewicz.
Minister: – Generał Kraszewski w końcu rzucił papierami. A rzucił, bo chciał dowodzić wojskiem, chciał dostać dywizję, a nie siedzieć za biurkiem w BBN. No ale Duda powiedział „nie”.
Generał Kraszewski oświadczył: nie awansuję, nie dowodzę żadną jednostką, więc odchodzę. Szef MON Mariusz Błaszczak był nawet skłonny mu dać jakąś jednostkę, ale Duda się na to nie godził. Nie chciał zadzierać ze środowiskiem Macierewicza, z „Gazetą Polską”.
Polityk z otoczenia prezydenta: – Dlaczego Duda dał Order Orła Białego Macierewiczowi w 2022 roku? Ciągle się z nim liczył – chyba naprawdę uznawał jego zasługi w opozycji antykomunistycznej, a jednocześnie bał się jego siły politycznej i środowisk z nim związanych. Dlatego chciał go czymś docenić i udobruchać całe jego środowisko, by po dymisji Antoniego nie atakowało prezydenta.
Współpracownik: – Jak Duda komuś, z kim się liczy, zrobi kuku, to potem chce załagodzić sytuację. Takie podejście tłumaczy też nadanie Macierewiczowi Orderu Orła Białego.
Bliski współpracownik: – Duda tak naprawdę dogłębnie się wojskiem nie interesował, choć bardzo często uczestniczył w ćwiczeniach wojskowych i składał wizyty w sprawie uzbrojenia. Lubił kontakt z żołnierzami, ale unikał dyskusji i prac nad reformą dowództwa i kierowania armią.
Wysoko postawiony wojskowy: – Punktowo się interesował, a nie systematycznie. Nie chciał żadnych pogłębionych dyskusji na temat wojska, zgrzytał zębami, gdy trzeba było się tym zajmować. Dudę interesowały sexy tematy, jak zbrojenia, F-35, zwiększenie wydatków na armię. Resztę miał w pompie.
Doradca: – Macierewicz lekceważył Dudę, a Błaszczak przynajmniej strzelał obcasami przed prezydentem, choć potem i tak robił swoje.
Polityk PiS: – Z Dudą strasznie trudno rozmawiało się na tematy strategiczne – zwłaszcza jeśli miało z tego wynikać coś konkretnego. W ogóle rzadko miał czas, żeby pogadać. Jak trzeba coś z nim załatwić, to się p*** historyjki i dykteryjki, a potem tę jedną najważniejszą sprawę, o którą chodzi, przemyca się, żeby łyknął.
Współpracownik prezydenta: – Swojego najważniejszego doradcę od wojska, generała Kraszewskiego, bronił tylko słowami.
Współpracownik prezydenta: – Nie potrafił sobie jakoś ułożyć stosunków z własnymi ministrami od spraw bezpieczeństwa i wojska. Pawła Solocha odwołał, bo się wściekł za jakąś pierdołę, a i tak od początku nie układała im się współpraca – nie było chemii.
Bliski współpracownik prezydenta: – Przez pierwsze lata Soloch był dobry jako szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ale z czasem już zmęczony. Po powrocie ze szczytu NATO poszedł prosto na urlop i wyjechał na wakacje. Duda wpadł w szał, że trzeba przecież mówić o ustaleniach szczytu i jego sukcesie, a szefa BBN nie ma.
Człowiek z wewnątrz Kancelarii Prezydenta: – Za co poleciał Soloch? Czarę goryczy przelała historia z wizytą na Przesmyku Suwalskim. Organizowały ją dwa biura: BBN Solocha – część wojskową, a Biuro Polityki Międzynarodowej Jakuba Kumocha – cywilną. To musiało się więc skończyć kłopotami. No i było opóźnienie: 2-3 godziny. Kumocha nie było na miejscu, bo gdzieś poleciał w delegację. Solocha też nie było. Ale byli na miejscu ich zastępcy, którzy byli odpowiedzialni za tę wizytę. Duda się wściekł, bo tego samego dnia miał jeszcze mieć jakieś spotkanie w Warszawie. Ludzie z BBN powiedzieli Dudzie, zgodnie z prawdą, że Soloch jest na urlopie.
Soloch nie przerwał tego urlopu i nie wrócił do kraju. Duda od tego czasu był na niego wściekły.
Rozmówca z pałacu prezydenckiego: – Wtedy już dymisja Solocha była pewna.
Zaufany człowiek prezydenta: – Soloch był już zmęczony. Sam chciał odejść. Marzyło mu się ambasadorowanie w ciekawym kraju. Padło na Rumunię.
Człowiek znający ich obu, który słyszał, jak się żalili: – Jak Kumoch i Soloch wrócili z urlopów, to się dowiedzieli, że prezydent im cofnął przyznane wcześniej nagrody uznaniowe.
Człowiek z Kancelarii Prezydenta: – Szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak—Bandych niewiele wcześniej na spotkaniu z ministrami wręczała dyplomy, że chyba wszyscy ministrowie dostają specjalne nagrody od prezydenta. Im też je dała. A potem tylko Kumochowi i Solochowi je prezydent cofnął. Czuli spore rozgoryczenie. Kumoch uważał to za bardzo niesprawiedliwe, bo twierdził, że byli odpowiedzialni za ciągnięcie sprawy wojny w Ukrainie w najcięższym czasie.
Kumoch się strasznie wk***. Nawet poszedł do Dudy, ale ten go spuścił na bambus. Soloch nie miał jaj, żeby się upomnieć o te pieniądze u prezydenta.
Bliski współpracownik prezydenta: – Na następcę Solocha prezydent wybrał Jacka Siewierę. Gdyby nie było już blisko końca 10 lat w pałacu, to jego też by odwołał. Siewiera zaczął zdradzać aspiracje polityczne. Kłopot z nim jest taki, że gra tylko na siebie. Publicznie zaprzeczał, ale widać było, że może myśleć o kandydowaniu na prezydenta. Potem nawet publicznie powiedział, że rozmawiał z prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o możliwym starcie w wyborach jako kandydat ludowców. Duda go nie odwołał, bo nie jest tak łatwo znaleźć kogoś na końcówkę kadencji na stanowisko szefa BBN.
„Kulisy pałacu”. Program live
Czy to prawda, że Andrzej Duda często wpada w furię? Która pierwsza dama nie gryzła się w język i klęła tak, że funkcjonariuszom BOR więdły uszy? A może sami chcielibyście o coś zapytać?
Nikt w Polsce nie wie więcej o tym, co dzieje się za kulisami pałacu prezydenckiego niż dziennikarze „Newsweeka” Jacek Gądek, który wydał książkę „Duduś. Prezydent we mgle. Kulisy Pałacu Andrzeja Dudy” oraz Dominika Długosz, autorka „Tajemnic pałacu prezydenckiego”.
I to właśnie z nimi będziecie mogli porozmawiać na żywo podczas specjalnego, pierwszego takiego programu dla naszych subskrybentów i subskrybentek, który odbędzie się w środę 9 kwietnia o godz. 20:00. Rozmowę poprowadzi redaktor naczelny „Newsweeka” Michał Szadkowski.
Żeby wziąć udział w wydarzeniu oraz wysłać pytania do prowadzących, wystarczy zapisać się za pomocą platformy Eventory.
Jak to zrobić? Dowiesz się, klikając poniżej ↓
KLIKNIJ W TEN LINK I ZAPISZ SIĘ NA PROGRAM NEWSWEEK LIVE „KULISY PAŁACU”
Następnie:
- kliknij zielony przycisk „zarejestruj się”
- wypełnij formularz rejestracji, podając adres e-mail, imię i nazwisko oraz zaznaczając wymaganą zgodę na założenie konta na platformie Eventory
- jeszcze raz kliknij zielony przycisk „zarejestruj się”
- sprawdź skrzynkę e-mail, na którą otrzymasz potwierdzenie rejestracji oraz zielony przycisk, który prowadzi do programu live
- by dołączyć do programu live oraz zadać pytanie, kliknij zielony przycisk „wejdź na wydarzenie”
Książkę Jacka Gądka „Duduś. Prezydent we mgle. Kulisy Pałacu Andrzeja Dudy” można kupić tu.
Okładka książki „Duduś” Jacka Gądka
Foto: Mat. Prasowe
