Coraz więcej wskazuje na to, że o wynikach wyborów prezydenckich w USA zdecyduje polityka międzynarodowa. Prezydent Joe Biden w ostatnim tygodniu prawdopodobnie bezpowrotnie stracił poparcie, którego w 2020 r. mógł być pewny.

Ataki powietrzne w Jemenie rozpoczęte na rozkaz Bidena mają katastrofalne skutki dla jego popularności wśród arabskich i muzułmańskich wyborców — wynika z rozmów „Newsweeka” z ekspertami.

Biden zarządził naloty na rebeliantów Huti w Jemenie po przeprowadzeniu tego, co określił jako „szeroko zakrojoną kampanię dyplomatyczną”, mającą na celu powstrzymanie ataków na statki pływające po Morzu Czerwonym. Wojsko Stanów Zjednoczonych przeprowadziło pierwszą rundę ataków w czwartek razem z Wielką Brytanią, przy wsparciu Australii, Bahrajnu, Kanady i Holandii. W piątek Stany Zjednoczone przeprowadziły dodatkowy atak na Huti. Ruch zapowiedział odwet i kontynuowanie ataków na Morzu Czerwonym.

Edward Ahmed Mitchell, zastępca dyrektora wykonawczego Rady Stosunków Amerykańsko-Islamskich (CAIR), powiedział „Newsweekowi”, że jego organizacja przygląda się „nielegalnym nalotom” w Jemenie.

— Jesteśmy głęboko zaniepokojeni faktem, że administracja Bidena eskaluje ten kryzys, bombardując Jemen bez zgody Kongresu, zamiast zająć się źródłem kryzysu, którym jest trwające ludobójstwo w Strefie Gazy. Jeśli ludobójstwo dobiegnie końca, temperatura w regionie spadnie — powiedział Mitchell. — Atak przeprowadzony bez zgody Kongresu jest nielegalny, niebezpieczny i ostatecznie nie przyniesie pokoju, a jedynie zwiększy ryzyko wojny — dodał.

W oświadczeniu Biden stwierdził, że Huti „zagrozili wolności żeglugi na jednej z najważniejszych dróg wodnych na świecie”, a uderzenia były „jasnym przesłaniem, że Stany Zjednoczone i nasi partnerzy nie będą tolerować ataków na nasz personel”.

Odpowiadając na oświadczenie Bidena, Mitchell powiedział: — Myślę, że wiele osób jest zaniepokojonych tym, że nasz rząd tak szybko bierze się za ochronę transportu komercyjnego, a nie tysięcy dzieci, które są mordowane. Byłoby wspaniale, gdybyśmy dbali o jedno i drugie.

Huti, wspierana przez Iran szyicka organizacja polityczna i wojskowa, od tygodni atakuje statki żeglugowe na Morzu Czerwonym. Po niespodziewanym ataku Hamasu na Izrael 7 października Huti zadeklarowali wsparcie dla palestyńskiej organizacji terrorystycznej i zapowiedzieli, że będą atakować statki wpływające i wypływające z Izraela.

W październiku Hamas przeprowadził najbardziej śmiercionośny atak na Izrael w historii. Następnie Izrael rozpoczął najcięższe naloty na Strefę Gazy, w której mieszka ponad 2 mln Palestyńczyków. Według izraelskich urzędników w ataku Hamasu zginęło ok. 1,2 tys. osób w Izraelu, wzięto ok. 250 zakładników. Przedstawiciele ministerstwa zdrowia w Strefie Gazy twierdzą, że w walkach zginęło ponad 23,8 tys. Palestyńczyków.

Biały Dom pozostał lojalny wobec swojego sojusznika podczas konfliktu na Bliskim Wschodzie, wspierając prawo Izraela do samoobrony i naciskając na Kongres, aby zatwierdził dodatkowe 14,3 mld dol. pomocy. Reakcja Bidena na walki w Strefie Gazy wywołała krytykę prezydenta ze strony propalestyńskich grup w całym kraju i postępowców w Kongresie.

Kongresmenka Rashida Tlaib, demokratka z Michigan i jedyna palestyńska członkini Kongresu, była głośną zwolenniczką narodu palestyńskiego i nie szczędziła Bidenowi krytyki w związku z reakcją Stanów Zjednoczonych na walki w Strefie Gazy. Tlaib oskarżyła Izrael o przeprowadzenie ludobójstwa — czemu Izrael zaprzecza — i wezwała do natychmiastowego zawieszenia broni w regionie.

Biden formalnie w liście powiadomił w piątek Kongres o atakach. Stwierdził, że „zostały one podjęte w celu powstrzymania i zmniejszenia zdolności Huti do przeprowadzania przyszłych ataków”.

Koalicja muzułmańskich Amerykanów posunęła się nawet do rozpoczęcia kampanii #AbandonBiden, wzywając wyborców, aby nie wybierali ponownie prezydenta w 2024 r., z powodu jego reakcji na konflikt izraelsko-palestyński.

— Przytłaczająca większość muzułmanów zadeklarowała, że nie wyobraża sobie głosowania na prezydenta w nadchodzących wyborach — powiedział „Newsweekowi” w zeszłym miesiącu Jaylani Hussein, dyrektor oddziału CAIR w Minnesocie, który nie wypowiadał się w imieniu całej grupy.

Dr Hassan Abdel Salam z kampanii #AbandonBiden stwierdził z kolei w rozmowie z „Newsweekiem”: — Sytuacja w Jemenie pokazała, że kampania #AbandonBiden była trafiona. To była zapowiedź katastrofy, jaką jest polityka prezydenta w Strefie Gazy. USA nie mogą po prostu użyć siły w taki niekontrolowany sposób. Palestyna jest prawdopodobnie najważniejszą kwestią polityki zagranicznej dla muzułmańskich Amerykanów i muzułmanów na całym świecie.

— Teraz nie ma już możliwości, aby muzułmańscy i arabscy Amerykanie zagłosowali na niego — dodał Salam.

Mitchell, przemawiając w imieniu CAIR, w piątek powiedział: — Nie mówimy ludziom, na kogo głosować, a na kogo nie. Śledzimy ich nastroje i zachęcamy ich do głosowania bez względu na to, kogo popierają. Spodziewam się, że ludobójstwo w Strefie Gazy będzie miało duży wpływ na poglądy polityczne i decyzje amerykańskich muzułmanów w nadchodzących i kolejnych wyborach, ale nie wiem, jak to się potoczy.

— Myślę, że pozycja Bidena [wśród arabskich i muzułmańskich wyborców — red.] już ogromnie ucierpiała z powodu jego polityki izraelsko-palestyńskiej i bezwarunkowego poparcia dla Benjamina Netanjahu, pomimo rosnących dowodów zbrodni wojennych i prawdopodobnego ludobójstwa — przekonuje w wywiadzie dla „Newsweeka” Wa’el Alzayat, dyrektor generalny Emgage, organizacji non-profit mającej na celu edukację i mobilizację muzułmańskich wyborców w USA.

Izrael utrzymuje jednak, że działa w samoobronie. Izraelski doradca prawny Tal Becker powiedział w piątek Międzynarodowemu Trybunałowi Sprawiedliwości ONZ, że kraj walczy w „wojnie, której nie rozpoczął i której nie chciał”. RPA oskarżyła Izrael o popełnienie ludobójstwa na Palestyńczykach w Strefie Gazy. — W tych okolicznościach trudno o bardziej fałszywy i złośliwy zarzut niż oskarżenie Izraela o ludobójstwo — podkreślał Becker.

— Słyszymy od muzułmańskich, arabskich wyborców, że są bardzo niezadowoleni, rozczarowani i wielu z nich mówi, że w tej chwili, w oparciu o to, co widzieli, nie będą głosować na Bidena — relacjonuje Alzayat.

Dodał, że ludzie mogą głosować na trzecią partię lub „zawsze istnieje obawa, że wyborcy pozostaną w domu”. Alzayat powiedział jednak, że były prezydent Donald Trump, nie ma szans na przejęcie tych głosów.

— Społeczność widzi, kim jest Donald Trump. Mieliśmy cztery lata jego rasistowskiej, bigoteryjnej polityki. Bardzo dobrze zakomunikował, jak okropny będzie dla naszych społeczności i, szczerze mówiąc, dla naszej demokracji. A nawet obiecał, że będzie jeszcze bardziej szkodliwy dla Palestyńczyków, więc jeśli chodzi o nas, jesteśmy świadomi tego, kim on jest i nie będziemy podejmować żadnych kroków, aby go promować lub bronić, nie mówiąc już o poparciu dla niego — dodał Alzayat.

Abed Ayoub, krajowy dyrektor wykonawczy Amerykańsko-Arabskiego Komitetu Antydyskryminacyjnego (ADC), powiedział „Newsweekowi”: — Zarówno arabscy, jak i muzułmańscy wyborcy już podzielili się swoimi frustracjami z administracją Bidena. Od października mówimy, że będzie to miało wpływ na wybory.

Zapytany o to, na kogo głosowaliby arabscy i muzułmańscy Amerykanie, jeśli nie na Bidena, Ayoub odpowiedział, że to zależy od wyborców.

— Żyjemy w kraju, w którym ludzie mogą głosować tak, jak im się podoba, a jeśli nie na Bidena i jeśli nie na Trumpa lub kogokolwiek z republikańskich kandydatów, to może na kandydata innej partii — stwierdził Ayoub.

Tymczasem strateg demokratów Melissa DeRosa, broni ataków Bidena w Jemenie.

— Obecne działania wojenne na Bliskim Wschodzie dają wgląd w to, co poszło nie tak w polityce USA. Większość Amerykanów słusznie uważa, że wspieranie Izraela — naszego jedynego demokratycznego sojusznika na Bliskim Wschodzie — w obliczu brutalnych ataków terrorystycznych Hamasu z 7 października nie tylko nie jest kontrowersyjne, ale jest słuszne, kropka — napisała do redakcji „Newsweeka”.

DeRosa skrytykowała tych, którzy wypowiadają się przeciwko posunięciom Bidena na Bliskim Wschodzie. — W tym duchu prezydent Biden podejmuje teraz zdecydowane działania w celu ochrony interesu narodowego w Suezie w odniesieniu do kolejnego barbarzyńskiego plemienia, Huti. Jednak skrajna lewica — działająca bez względu na pojęcie demokratycznej koalicji lub potrzebę działań USA za granicą — po raz kolejny udowadnia, jak bardzo jest nie na czasie, podwajając działania przeciwko prezydentowi. Nadal pokazują, że mają znacznie głośniejszy mikrofon, niż na to zasługują. Im chodzi o ideologię, a nie o partię czy kraj — kontynuuje.

Problem jest już widoczny w sondażach poparcia dla Bidena. Muzułmańscy wyborcy dzielą się swoim niezadowoleniem z prezydenta.

Emgage opublikowała na początku listopada 2023 r. sondaż, z którego wynika, że zaledwie 5,2 proc. badanych muzułmańskich Amerykanów zapowiedziało, że zagłosuje na Bidena w 2024 r.

W wyborach w 2020 r. zrobiło to 86 proc. z nich. Sondaż przeprowadzony pod koniec ubiegłego roku przez Lake Research Partners, demokratyczną firmę badawczą, na zlecenie Detroit Action, wykazał, że tylko 16 proc. arabskich i muzułmańskich demokratów w Michigan zagłosowałoby na Bidena. W sondażu wzięło udział 513 zarejestrowanych prawdopodobnych wyborców demokratów, w tym „nadpróbkowana” podgrupa arabskich i muzułmańskich wyborców.

DeRosa uważa jednak, że Biden otrzyma pomoc od innych partii w 2024 r. — Z rządowego punktu widzenia prezydent Biden postępuje słusznie i odpowiedzialnie, podczas gdy skrajna lewica krzyczy bezcelowo. Politycznie uważam, że to posunięcie przyciągnie potrzebne wsparcie wśród niezależnych i rozsądnych republikanów w 2024 r.— powiedziała DeRosa.

Dr Jill Stein, kandydatka do nominacji Partii Zielonych w wyborach prezydenckich w 2024 r., powiedziała „Newsweekowi”, że Stany Zjednoczone „ryzykują poważną eskalację”.

— Rozpoczynając ofensywną akcję wojskową bez zgody Kongresu, Joe Biden naruszył zarówno konstytucję, jak i ustawę o uprawnieniach wojennych—twierdzi Stein.

— Nie tylko muzułmańscy Amerykanie są tym przerażeni. Podobnie jest z młodzieżą i osobami z kolorowych społeczności. Miażdżąca większość amerykańskich wyborców chce zawieszenia broni i zakończenia tej ludobójczej wojny — w dużej mierze opłacanej z naszych podatków. Kongres i Biały Dom słuchają jednak AIPAC [American Israel Public Affairs Committee] i spekulantów wojennych zamiast ludzi — mówi Stein.

Stein stwierdziła, że reakcja Bidena na konflikt na Bliskim Wschodzie „jeszcze bardziej podkopuje zaufanie i poparcie Amerykanów, przyczyniając się do dalszego spadku jego notowań w sondażach i perspektyw na listopad”.

Tekst opublikowany w amerykańskiej edycji „Newsweeka”. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version