Ryszard Czarnecki straci kolejne stanowisko. Decyzja zapadła w centrali PiS. Wypadł z Parlamentu Europejskiego, został zawieszony w prawach członka partii, a teraz — jak ustalił „Newsweek” — ma zostać usunięty z rady nadzorczej Forum S.A., wydającej „Gazetę Polską Codziennie”.

Jak słyszymy w obozie Prawa i Sprawiedliwości, zapadła decyzja, aby „zczyścić Ryszarda” także i na zapleczu medialno-biznesowym PiS, bo Jarosław Kaczyński zupełnie już zwątpił w osobistą uczciwość Czarneckiego. Prokuratura postawiła Czarneckiemu zarzuty ws. afery Collegium Humanum i wyprowadzaniu z Parlamentu Europejskiego pieniędzy za tzw. kilometrówki.

Ryszard Czarnecki pisał felietony do „GPC”, ale też jednocześnie zasiada w radzie nadzorczej tej spółki. Ale koniec jest już blisko.

W ostatnim znajdującym się na stronie internetowej dziennika felietonie pisał, że Donald Trump idzie jak burza w wyborach w USA. Tytuł tekstu: „Trump–Harris: 3-0”.

Z tego felietonu: „Zanim nastąpią trzy debaty telewizyjne między byłym prezydentem a obecną wiceprezydent, republikanie już prowadzą trzy do zera. Dwa z tych trzech goli padły w dwóch tzw. swing states, czyli stanach, w których sympatie wyborców zmieniają się dość często. To Michigan i Georgia. (…) W sytuacji, gdy każdy głos się liczy, nieobecność przy urnach obywateli USA o arabskich korzeniach, którzy w olbrzymiej większości stanowili o sile elektoratu demokratów, może być olbrzymim bólem głowy dla Kamali Harris”.

Jeśli trzymać się poetyki piłkarskiej, to Ryszard Czarnecki przegrywa właśnie 3:0 z PiS-em. Najpierw bowiem stracił mandat posła do Parlamentu Europejskiego — mimo że osobiście wspierał go Jarosław Kaczyński. Potem — po postawieniu mu zarzutów ws. Collegium Humanum i kilometrówek z PE — został zawieszony przez prezesa PiS w prawach członka partii. A teraz jeszcze straci miejsce w radzie nadzorczej Forum S.A. — wydawcy wspierającej PiS „Gazety Polskiej Codziennie”.

Proces rugowania Czarneckiego ze środowiska PiS zatem postępuje.

Decyzje o tym, by wymieść byłego europosła PiS z rady nadzorczej, de facto podejmuje Jarosław Kaczyński. Formalnie jednak czyni to walne zgromadzenie spółki. Rozkaz ścięcia Czarneckiego w Forum S.A. otrzymali dwaj żołnierze Kaczyńskiego.

Usunięcie Ryszard Czarnecki ma wedle zamierzeń Nowogrodzkiej nastąpić na początku października.

Udziałowcami Forum są głównie spółki powiązane z PiS Geranium i Srebrna. W Geranium prezesem jest Jacek Cieślikowski — to współpracownik Kaczyńskiego od lat 90., jego kierowca i asystent, dzięki współpracy z PiS został milionerem, ma opinię człowieka cichego i posłusznego. Z kolei w Srebrnej prezesem jest Kazimierz Kujda — szara eminencja w PiS. Kujda jest w środowisku Porozumienia Centrum i PiS nieustannie, a Kaczyński nie odtrącił go nawet mimo skazującego (jeszcze nieprawomocnie) za kłamstwo lustracyjne.

W 2022 r. Kujda został uznany przez Sąd Okręgowy w Warszawie za tajnego współpracownika służb PRL o pseudonimie „Ryszard”. Był w zainteresowaniu SB od 1978 r. jako student i doktorant. Spotykał się regularnie z oficerem prowadzącym i zdawał sprawozdania między marcem 1980 r. a lipcem 1981. Wedle sądu I instancji przekazywał SB „informacje dotyczące osób, z którymi podróżował, ich danych, w tym danych dotyczących ich rodziny, miejsca pracy, zainteresowań, danych osób, z którymi się spotykał za granicą, okoliczności ich poznania i przebiegu wyjazdów”. Po wyroku prezes PiS Jarosław Kaczyński krytykował to orzeczenie i podkreślił: „Miałem okazję zapoznać się z tymi materiałami. Mam tutaj inne zdanie”.

Teraz Kujda i Cieślikowski w imieniu dwóch wspomnianych spółek mają odwołać Czarneckiego z rady nadzorczej Forum, wydającej „GPC”. Sama „GPC” zajmowała się promowaniem — pod płaszczykiem form dziennikarskich — promowaniem Czarneckiego.

Jak pisał „Newsweek”, prezes PiS poczuł się oszukany przez Czarneckiego. Kiedy pytał o Collegium Humanum i kilometrówki nabite na licznikach osiemnastu różnych pojazdów, polityk przekonywał, że to nieprawda lub zrzucał winę na asystentów.

To, że Czarnecki wyciąga pieniądze z PE, rzekomo jeżdżąc z Jasła do PE najróżniejszymi pojazdami, ustalił już OLAF (urząd UE zwalczający nadużycia finansowe) już kilka lat temu. W Polsce dopiero po wyborach parlamentarnych prokuratura na serio się za niego zabrała. W połowie sierpnia usłyszał w tej sprawie prokuratorskie zarzuty. Były europoseł PiS miał składać fałszywe wnioski o zwrot kosztów podróży, wpisując fikcyjne dane aż 18 pojazdów, w tym motocykla i ciągnika siodłowego. Grozi mu nawet 15 lat więzienia. Fikcyjne przejazdy miały kosztować 203 tys. euro (ok. 900 tys. złotych). Czarnecki bronił się, twierdząc, że sam nie wypełniał dokumentów, ale jego asystenci, a on jedynie podpisywał. Prokuratura wskazywała jednak, że to zeznania asystentów przyczyniły się do oskarżenia byłego europosła.

— Zwracałem znacznie mniejsze kwoty, około 100 tysięcy euro. Nie ja sporządzałem te dokumenty, ale ja je podpisywałem, w związku z czym biorę to na siebie — oświadczył Czarnecki.

To zresztą nie koniec kłopotów Czarneckiego, bo on i jego żona Emila H. usłyszeli prokuratorskie zarzuty także w innej sprawie — aferze Collegium Humanum, ujawnioną i szeroko opisywanej przez Renatę Kim i Jakuba Korusa na łamach „Newsweeka”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version