Do spotkania, z którego nagrania opublikowało tvn24.pl, dojść miało w pierwszym kwartale 2022 roku. Tematem były powiązania Dariusza Mateckiego i Mateusza Wagemanna z Fidei Defensor i Stowarzyszeniem Przyjaciół Zdrowia.
Pierwsza z organizacji miała dostać w latach 2020-2025 ponad 12 milionów złotych na przeciwdziałanie przestępczości. Wypłaty wstrzymano w styczniu br., jednak na konto Fidei Defensor zdążyło trafić już 9,2 miliona złotych. Druga organizacja otrzymała ponad 7,7 miliona złotych.
Na nagraniu pojawiają się: były wiceminister sprawiedliwości i pełnomocnik Zbigniewa Ziobry ds. Funduszu Sprawiedliwości Marcin Romanowski, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz, poseł i były szczeciński radny Dariusz Matecki oraz były wicewojewoda zachodniopomorski Mateusza Wagemann.
Kolejne „taśmy ziobrystów”
Spotkanie rozpoczyna się od pytań Mateckiego do Romanowskiego, czy planowane są konkursy na zakup nieruchomości. – Kasa na inwestycje właśnie się skończyła – odpowiada wiceminister. – A cokolwiek będzie takiego, nie wiem, strażakowo-futbolowego? – pyta dalej Matecki. Romanowski potwierdza, ale zaznacza, że nie będą to duże kwoty. – Myślę, że na jedne i na drugie 15 baniek – informuje.
Dalej politycy omawiają udział żon Mateckiego i Wagemanna w stowarzyszeniach. – To wygląda bardzo słabo, panowie, mówię szczerze, nie – mówi Romanowski. Tłumaczy, że jeśli projekt ma zostać wybroniony, nie może mieć to miejsca. – I tak będzie awantura, ale zupełnie inna awantura jest, jak się zacznie, a to już będzie przeszłością – ocenia wiceminister.
Wspólne przygotowania do zeznań
Podnoszony jest także temat działalności portalu Szczecinskie24, który wydawany jest przez dotowane z funduszu Stowarzyszeniem Przyjaciół Zdrowia. Politycy rozważają pojawianie się na nim reklam innych niż Funduszu Sprawiedliwości. „Dobrze PR-owo” wypadać ma odmawianie takich reklam.
– Moim zdaniem dobre jest to, że my cały czas mówimy, że tam są tylko i wyłączenie reklamy funduszu, że cały serwis zbudowany pod to, żeby reklamować fundusz. A to, co będzie już po zakończeniu projektu, to już tam no rybka – mówi na nagraniu Matecki.
Politycy rozważają także, co mówić podczas ewentualnego przesłuchania przed komisją sejmową, czy przed Najwyższą Izbą Kontroli. – Co ja mam mówić na komisji sejmowej? – zastanawia się Romanowski. – Znaczy związków nieformalnych, w sensie koleżeńskich, no to trudno się wyprzeć, bo to będzie w internecie, to jest na zdjęciach, to jest wszędzie i… – odpowiada mu Wagemann. – No, ale formalnie to nie byłem związany ani z jedną, ani drugą organizacją – uzupełnia Matecki.
Matecki odbija piłeczkę
Po ujawnieniu przez tvn24.pl kolejnych taśm, Matecki zdecydował się zabrać głos. W mediach społecznościowych opublikował oświadczenie. „Próbują zrobić narrację, że miałem wpływ na Fundusz Sprawiedliwości” – czytamy w nim.
Dalej polityk stwierdza: „Nie po to prawica wygrała w 2015 roku wybory żeby pieniądze publiczne w dalszym ciągu (jak przez ponad dwie dekady) trafiały tylko do postkomuny i skrajnej lewicy”.
„Dzisiejsza nagonka nie tylko na FS ale również np. na Fundusz Patriotyczny ma na celu wystraszenie konserwatywnych organizacji pozarządowych – aby już nigdy nie występowały o środki publiczne. A np. Trzaskowski może finansować dowolne tęczowe i anarchistyczne cuda” – czytamy.
Romanowski: To konfabulacje i insynuacje
Aferę, choć jeszcze przed publikacją kolejnej partii nagrań, skomentował także Romanowski. Zarzuty formułowane przez Mraza na posiedzeniu zespołu ds. rozliczeń PiS określił jako „absurdalne”. – To jego konfabulacje i insynuacje, a nie fakty, zaś nagrania publikowane w mediach są manipulacją podpartą gotową kłamliwą narracją – usłyszało dorzeczy.pl.
– Fakty są takie, że to minister sprawiedliwości, jako dysponent Funduszu, musiał wyznaczać cele i decydować, jakie konkursy będą organizowane, by te cele spełnić – stwierdził Romanowski.
I dalej. – Jeśli wobec rosnącej przestępczości wymierzonej w wierzących i kościoły zdecydowano się ogłosić konkurs na projekty dotyczące ochrony wolności religijnej i walki z chrystianofobią, kryteria były dobrane tak, aby dofinansowania nie mogła otrzymać organizacja, która jest jawnie chrytianofobiczna – tłumaczył.