Przygotowania: Biura wyborcze w Stanach Zjednoczonych zaostrzają swoje środki bezpieczeństwa przed wtorkowymi wyborami prezydenckimi. „Na podstawie doświadczeń z 2020 roku przewidują potencjalną przemoc oraz groźby skierowane przeciwko pracownikom wyborczym” – donosi „The Guardian”. W tym celu przeszkolono także wiele osób w zakresie strategii deeskalacji. Setki biur wyborczych zostały także wzmocnione kuloodpornymi szybami i stalowymi drzwiami.
Aktywność na Telegramie: Obserwowany jest także wzrost prawicowego ruchu negującego wybory, który powstał już w 2020 roku po odrzuceniu wyników wyborów przez Donalda Trumpa, kiedy przegrał z Joe Bidenem. „New York Times” informuje, że grupy popierające Trumpa rozsyłają wiadomości na Telegramie „w celu zorganizowania osób, gotowych do kwestionowania głosów w obszarach, gdzie dominują demokraci”. „Albo staniesz po stronie oporu, albo uklękniesz i dobrowolnie przyjmiesz jarzmo tyranii i ucisku” – brzmi jedna z wiadomości Proud Boys z Ohio, skrajnie prawicowej organizacji, która odegrała kluczową rolę w szturmie na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. „To zwiastun potencjalnego chaosu, który może rozwinąć się w dniu wyborów i po nich” – zaznacza „NYT”.
Wybory prezydenckie w USA: Poniedziałek 4 listopada jest ostatnim dniem kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych. Donald Trump i Kamala Harris koncentrują się na wahających się stanach. Kandydatka demokratów występuje na wiecach z przesłaniem jedności i wzywa, by zakończyć erę chaosu i podziałów generowanych przez Trumpa. Republikanin z kolei mówi wyborcom, że Ameryka upada i tylko on może ją uratować. – To najważniejsze wybory w historii. Jeśli ich nie wygram, nie będziemy już mieć kraju – powtarza polityk.
Więcej na temat wyborów w USA przeczytasz w artykule: „Harris czy Trump? Jest najnowszy sondaż ws. wyborów prezydenckich w USA. 'To będzie fotofinisz'”.
Źródła: The Guardian, New York Times, IAR