-
Białoruskie balony przemytnicze powodują poważne zakłócenia na Litwie, zmuszając rząd do wprowadzenia stanu wyjątkowego i angażowania wojska do walki z zagrożeniem.
-
Litewska przestrzeń powietrzna była naruszana setki razy, co skutkuje stratami finansowymi, opóźnieniami lotów oraz zagrożeniem dla bezpieczeństwa pasażerów.
-
Polityka Mińska wobec Litwy to zorganizowany sabotaż, mający wywrzeć nacisk na Wilno i testować solidarność oraz współpracę w regionie.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Litewski rząd wprowadził stan wyjątkowy z uwagi na zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego, które stwarzają balony z Białorusi. Balony – dodajmy – przemytnicze. Jak jednak podkreśla dr hab. Aleksandra Kuczyńska-Zonik, nie chodzi tylko o walkę z przestępczością, której Mińsk nie kontroluje. Przeciwnie, wysyłanie balonów z papierosami jest intencjonalnym działaniem władz białoruskich.
– Biorąc pod uwagę skalę i kontynuowanie tego procederu, a przede wszystkim konsekwencje dla Litwy – myślę o odwołanych lotach, to jest akt sabotażu i świadome działanie ze strony Białorusi – wskazuje ekspertka Instytutu Europy Środkowej oraz wykładowczyni Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– Mamy do czynienia z reżimem autorytarnym, który wielokrotnie zakłócał działanie państwa litewskiego. Kiedy widać, że te działania przynoszą szkodę i widać też bezradność Litwy, to działa na korzyść Białorusi. To nie są incydentalne przypadki pojedynczych przemytników, ale zorganizowana akcja, która przynosi Białorusi korzyści polityczne – tłumaczy rozmówczyni Interii.
Śmiech przez łzy. Litwini żartują: Sprawdzaj wiatr
Kuczyńska-Zonik przytacza relacje litewskich służb, według których tylko w tym roku odnotowano około 600 przypadków naruszenia przestrzeni powietrznej przez balony z Białorusi.
– Biorąc pod uwagę, że każdy z takich balonów transportuje nawet ponad tysiąc paczek papierosów, to są bardzo duże koszty finansowe dla państwa. Natomiast duże większe znaczenie ma zakłócanie lotów. W tym roku to ponad 320 przypadków. To utrudnienia dla kilkudziesięciu tysięcy pasażerów i ogromne koszty – zaznacza ekspertka.
Nasz rozmówczyni wskazuje, że przez zakłócenia lotów spowodowane balonami tracą nie tylko przewoźnicy lotniczy, ale też firmy ze Skandynawii i Europy Środkowej, które korzystają z transferów na litewskich lotniskach.
– Traci na tym wizerunek Litwy. To również bezpośrednie zagrożenie dla pasażerów. Nie chodzi tylko o opóźnienia, ale jest ogromne ryzyko, że samolot zderzy się z balonem przemytniczym. Na Litwie zaczęły krążyć żarty, memy, że jak chce się zamówić bilet lotniczy, to najpierw trzeba sprawdzić kierunek wiatru. To może wydawać się śmieszne, ale to sytuacja, z którą mieszkańcy Litwy muszą borykać się na co dzień. Szczególnie, że odległość lotniska w Wilnie od granicy z Białorusią to 30 kilometrów. To żadna odległość – podkreśla Kuczyńska-Zonik.
Działaniom Białorusi sprzyjają warunki klimatyczne, ponieważ na Litwie przeważają wiatry południowo-zachodnie. – Litwa jest narażona na takie działania w dużym stopniu i trochę nie ma pomysłu, jak na to zareagować – wskazuje ekspertka.
Stan wyjątkowy. Litwa sięga po wojsko
Komisarz generalny litewskiej policji Arūnas Paulauskas zaznaczył w poniedziałek, że wprowadzony na Litwie stan wyjątkowy pozwoli służbom skuteczniej prowadzić śledztwa dotyczące białoruskich balonów przemytniczych. Czy to wystarczy, by zatrzymać działania Mińska?
– Nie ma strategicznych działań, które pozwoliłyby zapobiegać, bo głównie o to chodzi, naruszeniom granicy. Litwa może neutralizować skutki, monitorować gdzie te balony spadły i kto odbiera przesyłki. Trzeba mieć z tyłu głowy, że to, co u nas nazywany litewskim stanem wyjątkowym, to jest pierwszy etap. Na Litwie stan wyjątkowy w dokładnym tłumaczeniu nazywa się sytuacją ekstremalną. Jest jeszcze wyższy stopień sytuacji nadzwyczajnej, gdzie jest mowa o naruszeniu porządku publicznego i konstytucyjnego – wyjaśnia Kuczyńska-Zonik.
Nie ma strategicznych działań, które pozwoliłyby zapobiegać, bo głównie o to chodzi, naruszeniom granicy
Stan wyjątkowy na Litwie pozwala na włączenie wojska do działań przeciwko przemytowi. Żołnierze od teraz mogą kontrolować pojazdy w strefie przygranicznej czy też wspomagać działania policji i służb granicznych. Ponadto w stanie wyjątkowym uproszczone są procedury śledcze. Zmiana dotyczy również skrócenia procedury w przypadku zamówień publicznych.
– To mechanizmy, które ułatwiają neutralizację konsekwencji działań Mińska. Natomiast cały czas są poszukiwane rozwiązania, które będą albo przeciwdziałaniem albo odpowiedzią na balony przemytnicze z Białorusi – tłumaczy rozmówczyni Interii.
Tutaj jednak problem jest znacznie szerszy i trudno ukrywać, że ostatnie tygodnie pokazały pewne przewagi Mińska.
Presja Łukaszenki na Litwę
Dotychczas głównym problemem w relacjach z Białorusią, tak samo Litwy, państw bałtyckich, jak i Polski, była instrumentalna polityka migracyjna Mińska. W przypadku Litwy reżim Alaksandra Łukaszenki znalazł nowe sposoby wywierania nacisku na Wilno.
– W październiku Litwa zamknęła granicę z Białorusią. To była restrykcyjna odpowiedź, ale Litwa dość szybko musiała ustąpić, ponieważ Białoruś zablokowała wyjazd litewskich przewoźników ze swojego terytorium. Z ponad tysiąca ciężarówek część wypuszczono, ale niektóre dalej stoją po stronie białoruskiej. To generuje bardzo duże koszty dla przewoźników, ponieważ Białoruś nakazała przetransportowanie ciężarówek do specjalnego miejsca za dodatkową opłatą. Do tego kiedy ciężarówki stoją, to nie zarabiają – wskazuje Aleksandra Kuczyńska-Zonik.
Szukanie sposobu na rozwiązanie problemów z Białorusią odbija się również na litewskiej polityce wewnętrznej. Kiedy z naszą rozmówczynią rozmawialiśmy o sytuacji Litwy rozmawialiśmy we wtorek po południu, przed litewskim parlamentem trwał protest przewoźników, którzy domagają się innych rozwiązań w polityce zagranicznej w kontekście Białorusi.
– W przypadku zamknięcia granicy celem litewskich władz było odpowiedzieć na białoruską politykę, ale de facto ucierpiały litewskie firmy. Tutaj nie ma też prostego sposobu, że odpowiedzieć na balony przemytnicze. Litwa konsultowała różne sposoby walki z zagrożeniami hybrydowymi z Komisją Europejską. Była propozycja włączenia Frontexu w ochronę granic. Litwa pokazuje, że próbuje koordynować swoją odpowiedź na poziomie międzynarodowym, europejskim. Ale na razie realnego sposobu na zapobieganie akcjom Białorusi nie ma – podkreśla ekspertka.
Polityczny handel Łukaszenki. „Inaczej może grać z Polską”
W tym kontekście pojawiają się pytania i rolę i stanowisko Polski, która oczywiście podkreśla solidarność z litewskimi władzami, ale w ostatnim czasie prowadzi też swoją politykę wobec Mińska. Jest naturalne i zrozumiałe, że państwo polskie kieruje się przede wszystkim swoimi interesami. Jednak jednocześnie Białoruś odnajduje się w instrumentalnych, politycznych targach, co w Interii opisywał Łukasz Rogojsz.
– Białoruś widzi, że inaczej może grać z Polską, bo mamy tam polską mniejszość. W litewskiej narracji nie ma w ogóle o mowy o mniejszości litewskiej. W przypadku Polski członkowie mniejszości są pewnymi zakładnikami w polityce Białorusi i polska polityka odpowiada na ich potrzeby – komentuje Kuczyńska-Zonik.
– Natomiast Litwa jest mniejszym państwem i Białoruś szuka kolejnych działań agresywnych, które pozwolą jej wywierać presję. Widzi, że balony się sprawdzają, więc te ataki trwają – mówi dalej. Dzieje się to w czasie, kiedy Warszawa stara się o uwolnienie więźniów politycznych i zachowanie handlu międzynarodowego na wschodniej granicy.
– Niestety, wpływa to negatywnie na naszą współpracę i jedność, ale taka jest niestety rzeczywistość, że reżim białoruski będzie poszukiwał luk w naszych systemach i współpracy między Polską i Litwą – podsumowuje Aleksandra Kuczyńska-Zonik.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl
-
Litwa zamyka przejścia graniczne z Białorusią. „Atak hybrydowy”
-
Kolejny incydent na lotnisku w Wilnie. Prezydent chce zamknięcia granicy


