Magdalena Biejat oficjalnie zaczęła kampanię prezydencką. Była konwencja, były okrzyki, jest hasło, tylko nie bardzo jest nadzieja na wygraną. W lewicy gra nie toczy się teraz o prezydenturę.

To, że kandydatka lewicy nie ma szans na wejście do czołówki wyścigu prezydenckiego, jest jasne, odkąd się zaczął. Od 10 lat, od dramatycznego dla lewicy w skutkach wyboru Magdaleny Ogórek w wyborach 2015, poparcie dla kandydata lewicy ledwo przekracza 2 proc. Robert Biedroń zrobił wynik nawet gorszy niż obecna gwiazda prawicowych mediów. Nawet gdyby Magdalena Biejat zrobiła szczególnie dobrą kampanię, to nie ma szans na drugą turę. Ale ma szanse pokazać lewicę na nowo.

— Moja prezydentura to gwarancja innej polityki — opartej na sprawiedliwości, solidarności i demokracji. Wiernopoddańcze hołdy wobec Donalda Trumpa nie działają, niech polscy politycy to w końcu zrozumieją — mówiła Magdalena Biejat na konwencji.

W ogóle dużo mówiła o Donaldzie Trumpie i Elonie Musku, którzy „nie będą nam wybierać prezydenta”.

— Elon Musk, najbogatszy człowiek na świecie, członek administracji Donalda Trumpa i właściciel portalu X — otwarcie staje przeciw europejskiej demokracji i nie kryje się ze swoimi skrajnie prawicowymi poglądami. Jedną rękę podnosi do salutu rzymskiego, drugą ściska ręce skrajnie rasistowskiej prawicy Niemczech — mówila Biejat.

Oddała też głos paru osobom ze zgromadzonych w czasie konwencji. To dość oklepany manewr, ale całkiem nieźle dobrany, bo mowa była o sprawach, które dla lewicy są istotne — prawo pracy, związki zawodowe, mieszkania. Istotne jest to, o czym Magdalena Biejat nie mówiła. W czasie konwencji nie poświęcono ani minuty na rozmowę o sztandarowych dla lewicy sprawach — aborcji czy związkach partnerskich. Oczywiście z powodów politycznych.

Tu akurat lewica nie ma czym się chwalić i raczej próbuje odsunąć temat od siebie. Po roku dysput i dywagacji nie udało się przekonać koalicjantów z PSL-u, nawet do związków partnerskich. Sprawa liberalizacji aborcji na razie też ugrzęzła i przed wyborami prezydenckimi na pewno posłowie się nią nie zajmą. Wśród ludzi towarzyszących kandydatce nie było także widać ministry ds. równości Katarzyny Kotuli. Pani minister nie tylko wciąż nie dowiozła spraw, które lewica wyborcom obiecała, ale także miała ostatnio sporo osobistych problemów wynikających z jej kłamstwa na temat wykształcenia.

To, że lewica odsuwa się od praw rozrodczych, to oczywiście manewr polityczny obliczony na kolejne miesiące a nie tylko na kampanię prezydencką. Lewica też wyciąga wnioski z kampanii amerykańskiej i też widzi, że najważniejsze dla wyborców zaczynają być sprawy bytowe. I chociaż brzmi to bardzo cynicznie, to w tej chwili więcej da się ugrać politycznie na mieszkaniach dla młodych niż na kolejnych obietnicach związanych z aborcją.

Poza tym mimo deklaracji, która padła z ust przewodniczącego Unii Pracy Waldemara Witkowskiego, na lewicy są wrogowie. Odejście partii Razem z klubu Nowej Lewicy i wystawienie własnego kandydata na prezydenta stawia lewicę w bardzo trudnej sytuacji. Niektórzy już wieszczą, że powtórzy się tragedia z 2015 r. i lewica znowu wyląduje za burtą. Wtedy zupełnie nikomu nieznany Adrian Zandberg ze swoją partią uzbierał 3 proc., które zaważyły na wyniku pozostałych formacji lewicowych.

Zjednoczona Lewica (tak było coś takiego) nie osiągnęła przewidzianego dla koalicji progu 8 proc. i nie weszła do Sejmu. W efekcie w tamtych wyborach zmarnowała się rekordowa liczba głosów, bo w sumie prawie 11 lewicy (ZL + Partia Razem) i prawie 5 Korwina. To dało PiS-owi większość w pierwszej kadencji. Manewr z przesunięciem akcentów na związki zawodowe, mieszkania i wykluczenie komunikacyjne pokazuje, że nie tylko partia Razem może za nie odpowiadać. Lewica będzie próbowała odmłodzić się w kolejnych kampaniach i jednocześnie wrócić do korzeni, czyli do lewicy socjalnej. Tak, ta część elektoratu została częściowo zagospodarowana przez PiS, ale wciąż jest sporo tematów, które można przejąć, bo PiS po prostu poza polityką świadczeń niewiele przez osiem lat zrealizowało. Zatem, jednocześnie używając tych tematów, można się odróżnić od liberalnej Koalicji Obywatelskiej i zagospodarować tematy, które do tej pory były domeną partii Razem.

Ale w tej kampanii będzie także toczyła się walką wewnątrz partii, bo całkiem niedługo Nowa Lewica wybierze swoje nowe władze. W starciu weźmie udział kilka lewicowych środowisk. Po pierwsze lewica ma mieć jednego przewodniczącego, a nie dwóch jak do tej pory. To dość automatycznie oznacza, że politycy dawnej Wiosny Biedronia stracą znaczenie. Jest ich około dwóch tysięcy na 20 tysięcy członków całej Nowej Lewicy. Działacze dawnego SLD, którzy cztery lata temu zdecydowanie protestowali przeciwko równemu podziałowi ról, teraz będą mogli odzyskać znaczenie.

Ale druga wojna toczy się między starymi a młodymi. Młodsi wiekiem politycy lewicy mają zdecydowanie dość tego, że nieustannie rządzą nimi starzy towarzysze i też szykują się do bitwy. Jest jeszcze jeden — zaskakujący — front. W klubie lewicy jest spora grupa kobiet, które bardzo chętnie przejęłyby władzę z rąk mężczyzn. Regularnie powtarzają, że to wstyd, że w lewicowej partii cała władza jest w rękach mężczyzn w średnim wieku, a młode kobiety nie mają nic do powiedzenia.

Magdalena Biejat trochę odpowiada na wszystkie te potrzeby. Jeszcze niedawno była w partii Razem i bliska jest jej lewica socjalna, jest młodą kobietą i jest trochę spoza partyjnego układu. Pytanie, czy będzie chciała wejść do wewnątrz partyjnej walki o władzę, bo to znacznie brutalniejsza zabawa niż wyścig do prezydentury w końcu stawki. Na razie Włodzimierz Czarzasty będzie próbował rozegrać swoje szachy, promując na szefową partii obecną szefową klubu Annę Marię Żukowską. Poważne ambicje mieli także ministrowie Krzysztof Gawkowski i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Ambicje ma też Tomasz Trela, a ostatnio pojawia się kompletnie znikąd nazwisko młodego posła z Sosnowca Łukasza Litewki, który — jak szepcze się w kuluarach — też chciałby się wybić.

Hasło Magdaleny Biejat w tej kampanii wyborczej to „Łączy nas więcej”. Pytanie czy sama lewica w to w ogóle wierzy.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version