Nie wiem, czy to oddech Giertycha na plecach tak zadziałał, ale Adam Bodnar za chwilę może stać się najbardziej skutecznym ministrem rządu Tuska.

Roman Giertych od początku podgryzał szefa resortu sprawiedliwości, publicznie wytykając mu, że rozliczenia ośmiu lat PiS idą zbyt wolno, że prokuratura działa jak żółw. Żeby poganiać Bodnara, wpływowy mecenas powołał nawet w Sejmie nieformalny zespół ds. rozliczeń. Publicznie łajał ministra sprawiedliwości, wzbudzając w jego otoczeniu spekulacje, że chce go wygryźć i zająć jego miejsce.

Jednak bądźmy szczerzy, nigdy nie było takiego scenariusza. Gdyby Donald Tusk chciał Giertycha na czele resortu sprawiedliwości, po prostu zrobiłby go ministrem. Oczywiście, z Giertychem rozliczenia poszłyby ekspresowo, bo on jak mało kto ma motywację, by dopaść Ziobrę i jego ludzi. To przez działania prokuratury, sterowanej ręcznie przez byłego ministra, Giertych musiał uciekać z Polski i kilka lat spędzić we Włoszech. Teraz chętnie by sobie powetował te lata na politycznej banicji. Jednak rozliczenia à la Romano mogłyby za bardzo przypominać metody PiS, a przecież Tusk obiecał zmianę. No i Bruksela na te rozliczenia mogłaby zareagować z lekka nerwowo.

Bodnar działa po cichu, ale może się okazać jednym z najlepszych strzałów personalnych Tuska

Z dzisiejszej perspektywy trzeba przyznać, że strategia Bodnara okazała się słuszna. Chociaż wiele osób wieszało na nim psy, że nie zabrał się od razu do rozliczeń, to miał rację, stawiając sobie za cel na początku ułożenie relacji z Brukselą, by ta odblokowała Polsce pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Dlatego Bodnar początkowo nie dociskał gazu w kwestii rozliczeń. Inną sprawą jest to, że nie bardzo miał kim te rozliczenia robić. Na jednym ze spotkań z prawnikami w Krakowie – znam to z relacji uczestnika – dopytywany o wolne tempo rozliczeń, Bodnar odparował pytaniem: „Wiecie, ilu jest prokuratorów?”. Na zdziwione miny swoich rozmówców odparł, że 6 tys. i znowu zapytał: „A wiecie, do ilu z nich mogę mieć stuprocentowe zaufanie? Do 120. Kolejnych 150 – miał argumentować – raczej jest po mojej stronie, a następnych 300 czeka na powrót PiS do władzy. Reszta woli się nie wychylać, pamiętając, że po kolejnych wyborach ekipa u władzy może się zmienić”.

Skupiając się na wygaszeniu ustawy kagańcowej wymierzonej w niepokornych sędziów i wytoczonych im przez Ziobrę postępowań dyscyplinarnych, Bodnar zapewnił sobie i Tuskowi pierwszy sukces: odblokowanie środków z KPO. Jednocześnie ściągnął z powrotem do Prokuratury Krajowej prokuratorów zdegradowanych przez Ziobrę – to właśnie ta grupa, której może stuprocentowo ufać. To na nich oparł się Bodnar. Prokuratorzy wzięli się do roboty i właśnie widać efekty.

W sprawie afery w Funduszu Sprawiedliwości są już dwa wnioski o uchylenie immunitetów, jeden dotyczący byłego wiceministra Wosia, już przegłosowany przez Sejm. Materiał zebrany przez prokuraturę jest wyjątkowo mocny, co było widać na posiedzeniu komisji regulaminowej w sprawie uchylenia immunitetu wiceministra Marcina Romanowskiego. Prokuratorzy z drobiazgową dokładnością wyliczali, jak nominat Ziobry nawet po przegranych przez PiS wyborach pompował kolejne miliony do Rydzyka i zaprzyjaźnionego księdza egzorcysty.

Oglądając obrady tej komisji, po raz pierwszy zobaczyłam w oczach polityków Suwerennej Polski strach. Wiedzą, że kolejne wnioski o uchylenie immunitetów się piszą. W sprawie afery hejterskiej, zamiecionej pod dywan przez Ziobrę, jest już pięć wniosków o uchylenie immunitetów sędziom. Wąsik z Kamińskim mają zarzuty za nielegalne głosowanie w Sejmie, a jeszcze w lipcu europoseł Czarnecki może dostać zarzuty za kilometrówki, wyłudzone z Brukseli. W kolejce czeka wniosek o uchylenie immunitetu byłemu szefowi kancelarii premiera Michałowi Dworczykowi i śledztwo w sprawie działań Daniela Obajtka.

To wszystko się dzieje. Bez politycznego teatru, wyprowadzania ludzi w kajdankach o szóstej rano i kamer przed ich domami. Bodnar działa po cichu, ale może się okazać jednym z najlepszych strzałów personalnych Tuska. Jeśli dodatkowo uda mu się doprowadzić do skazania poprzedników, to może być lekcja nie tylko dla PiS, ale i dla całej reszty „klasy próżniaczej”, że władzy danej przez naród nie warto nadużywać.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version