Prezes Instytutu Pamięci Narodowej odniósł się do niedawnej wypowiedzi prof. Antoniego Dudka, który wskazał na bezwzględność Karola Nawrockiego, jako szefa IPN. rozmowie z „Kulturą Liberalną” profesor wyjaśnił, że chodzi o sytuację historyka Michała Siedziaki, który miał zostać zwolniony z instytutu po wydaniu książki przez wydawnictwo niezwiązane z IPN.

Karol Nawrocki a sprawa Michała Siedziaki. „Proszę o dżentelmeńskie przepraszam”

Kandydat na prezydenta popierany przez Prawo i Sprawiedliwość opublikował pismo opatrzone datą 14 listopada 2024 roku, jakie otrzymał od Siedziaki. Historyk prosił o wstawiennictwo Karola Nawrockiego wobec decyzji dyrektora IPN ze Szczecina Krzysztofa Męcińskiego, który chciał rozwiązać z nim umowę o pracę. „Zwracam się z uprzejmą prośbą o rozpatrzenie i ewentualną zmianę decyzji w mojej sprawie bezpośrednio przez pana prezesa” – czytamy.

Nawrocki odręcznie napisał na dokumencie: „Proszę o cofnięcie wypowiedzenia”. Z kolei we wpisie, do którego załączył zdjęcia pisma, prezes INP stwierdził, że „czeka na zwykłe, dżentelmeńskie przepraszam”.

Michał Siedziako odpowiada prezesowi IPN. Mamy treść oświadczenia

Michał Siedziako w przesłanym Interii oświadczeniu, odniósł się do wpisu Karola Nawrockiego. Poniżej publikujemy pełną treść:

Na portalu X pojawił się wpis Prezesa IPN dr Karola Nawrockiego, który jakoby „rozwiązuje” dyskutowaną ostatnio publicznie sprawę mojego zwolnienia z Instytutu. W moim przekonaniu to całkowite nieporozumienie.

W swoim wpisie Pan Prezes pokazał pełną treść listu, który skierowałem do niego bezpośrednio po otrzymaniu wypowiedzenia oraz zasugerował, że powinienem go (podobnie jak profesor Antoni Dudek, który również zabierał publicznie głos w tej sprawie) „po gentelmeńsku” przeprosić. Zachęcam wszystkich zainteresowanych do rzeczywiście wnikliwej lektury tego listu i pozostaję bezradny wobec wspomnianej propozycji. Czy Pan Prezes chciałby, żebym przeprosił go za to, że zostałem zwolniony z instytucji, którą kieruje, za wydanie książki? Czy za upublicznienie tej skandalicznej i godzącej w wolność badań naukowych sprawy? Z przykrością stwierdzam, że zaistniałą sytuacją traktuję jako z gruntu nienormalną.

W Instytucie Pamięci Narodowej przepracowałem kilkanaście lat. W tym czasie opublikowałem w samym wydawnictwie IPN autorską monografię o wyborach, wiele książek pod redakcją, dziesiątki artykułów naukowych (w periodykach wydawanych przez rozmaite wydawnictwa w kraju i za granicą). Na moich publikacjach naukowych zawsze zamieszczałem afiliację wskazującą jasno, gdzie pracuję. Takowa znalazła się również na mojej najnowszej książce – obszernej biografii Mariana Jurczyka, wydanej nakładem wydawnictwa Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Każdy zainteresowany czytelnik przeczyta na jej okładce mój krótki biogram, w którym znajduje się wyraźna informacja, że jestem pracownikiem Uniwersytetu Szczecińskiego oraz Instytutu Pamięci Narodowej. W związku z tym uważam, że – jak napisałem w zakończeniu listu do Pana Prezesa: Instytut Pamięci także i tę ostatnią pracę – jako książkę swojego długoletniego pracownika – może i powinien traktować jako element swojego własnego dorobku, stanowiący wkład w utrwalenie dziedzictwa i upowszechnianie wiedzy o historii „Solidarności”.

Do upowszechniania wiedzy o najnowszej historii Instytut Pamięci został przecież powołany. Przypomnę jeden z zapisów ustawy: pracownik Biura Badań Historycznych Instytutu (art. 53): „[…] 4) upowszechnia w kraju i za granicą wyniki swojej pracy oraz badań innych instytucji, organizacji i osób nad problematyką stanowiącą przedmiot jego działania; […]”. Moim zdaniem zapisem tym Ustawodawca jasno określił, że upowszechnianie wiedzy o najnowszej historii Polski jest dla pracowników Instytutu Pamięci celem nadrzędnym, wykraczającym nawet poza granice państwowe i instytucjonalne. Czy upowszechnianie wiedzy o historii i dziedzictwie „Solidarności” nie jest takim celem? Jak historyk ma upowszechniać wyniki swoich badań jeśli nie poprzez publikacje? Gdzie jest zapisane, że pracując w IPN powinien publikować je tylko w Wydawnictwie IPN? W świecie naukowym (nie tylko w Polsce, ale i na świecie), o tym, komu „przypisać” daną publikację decyduje afiliacja tj. informacja o miejscu (ew. miejscach) zatrudnienia jej autora, zawierana w konkretnych publikacjach. Publikowanie w różnych wydawnictwach to wręcz uwydatnione działanie na rzecz realizacji celów Instytutu Pamięci. Dzięki temu pracownicy IPN mogą docierać do znacznie szerszego kręgu odbiorców, niż ten, do którego dotarliby publikując tylko i wyłącznie w Wydawnictwie IPN. To są rzeczy zasadnicze, dotyczące wolności badań naukowych oraz tego, czy instytucja powołania do jak najszerszego szerzenia wiedzy o najnowszej historii Polski robi to faktycznie, otwiera się na możliwie szeroką współpracę z innymi instytucjami publicznymi, powołanymi do takich samych celów (taką instytucją jest przecież wydawca mojej książki – Europejskie Centrum Solidarności), czy też wsobną, zamkniętą we własnym kręgu. Pozostawiam również otwartym pytanie: czy instytucje publiczne (takimi są zarówno IPN jak i ECS), powołane do realizacji podobnych celów, powinny ze sobą współpracować, czy rywalizować jak komercyjne firmy?

Mimo powyższego, zostałem z IPN za publikację wspomnianej książki zwolniony. Nie jest prawdą, jakobym książkę tę – jak mówił na niedawnej konferencji prasowej Pan Prezes – napisał „za pieniądze IPN”, jak również, że byłem „źle oceniany przez swoich przełożonych”. Biografii politycznej Mariana Jurczyka nigdy nie miałem wpisanej do zakresu obowiązków pracowniczych i przygotowywałem ją w czasie wolnym od pracy. Przez cały okres swojej pracy w IPN nigdy nie otrzymałem też negatywnej oceny pracowniczej. Także moje ostatnie sprawozdanie, za zeszły rok pracy (2024), jasno wskazuje, iż niebawem powinienem otrzymać za wskazany okres ocenę wyróżniającą.

W moim odczuciu zwolnienie historyka za to, że napisał i opublikował książkę, abstrahując od wszystkich wspomnianych wyżej kontekstów i niuansów mojej sytuacji, jest sprawą rażąco godzącą w wolność badań naukowych, a tłumaczenia stosowane w tej sprawie przez mojego Pracodawcę (do końca lutego jestem w IPN na okresie wypowiedzenia), są dla mnie z gruntu niezrozumiałe.

Autor jest pracownikiem Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Szczecinie (na wypowiedzeniu do końca lutego) oraz Uniwersytetu Szczecińskiego.

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version