Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki przebija ścianę w wyścigu po głosy wyborców Konfederacji. Antyukraiński i antyszczepionkowy ton to muzyka dla uszu skrajnych wyborców.

Gdy Nawrocki zaczyna mówić o kwestiach, które są mu obce, to w PiS łapią się za głowy. Tak jest m.in. z wiedzą prezesa IPN o szczepionkach.

– Jestem przeciwko przymusowym szczepieniom, szczególnie ludzi dorosłych – powiedział Nawrocki. Nie byłoby jeszcze w tym nic nadzwyczajnego, ale poszedł jeszcze dalej, obnażając swoją niewiedzę. Pomylił polio z „palio” i najwyraźniej uznał, że to inna jednostka nozologiczna niż choroba Heinego-Medina (tę nazwę dodatkowo źle odmienił). Nawrocki sprzeciwia się więc obowiązkowym szczepieniom dzieci, choć „z wyłączeniem tylko tych chorób, które są zagrożeniem generalnym dla populacji”, a więc według niego „palio i choroby Heinego – Mediny”.

Ale pytany o szczepienia żołnierzy w czasie pandemii COVID – 19 uderzył w ton, który może mu przynieść popularność w kręgach Konfederacji – jak oni sami by to ujęli, wolnościowej, a często po prostu antyszczepionkowej. Nawrocki rzucił bowiem, że polskich żołnierzy, którzy się nie podporządkowali i nie szczepili przeciw koronawirusowi, należałoby przeprosić i mogą liczyć na jego wsparcie. To muzyka dla uszu wyborców Konfederacji.

Z kolei w samym PiS jest dość powszechne przekonanie, że restrykcje wprowadzane w czasie pandemii COVID – 19 zaszkodziły partii. W pierwszym rzędzie chodzi o restrykcje nakładane na przedsiębiorców (potem rekompensowane pomocą z budżetu) i ograniczeniami swobodnego poruszania się i masy innych ograniczeń, ale także zakupy szczepionek i szczepienie np. żołnierzy. Nawet jeśli działania ekipy PiS były doradzane przez epidemiologów, to jednak w elektoracie z pogranicza PiS i Konfederacji budziły one wręcz wściekłość. Akurat więc deklarowana obrona żołnierzy przed igłami i przepraszanie mundurowych może Nawrockiemu bardziej pomóc niż zaszkodzić.

Najtwardszy przekaz Nawrocki sformułował wobec Ukraińców.

– Rzeczywiście, mam takie sygnały, że obywatele, którzy przybyli tutaj z Ukrainy sprawiają problemy w kolejkach do szpitali i do przychodni. Jestem zdania, że Ukraińcom nie powinno się żyć w Polsce lepiej niż Polakom. Jestem Polakiem, mam obowiązki polskie i w imieniu Polaków będę wykonywał swoją prezydenturę – powiedział na konferencji prasowej w Kłobucku. To był jego komentarz do słów Sławomira Mentzena, który stwierdził, że Ukraińcy „zapychają kolejki do lekarzy”.

Jakie sygnały? Tego nie wyjaśnił. W kampanii słowa niewiele znaczą, ale taki przekaz otwarcie trącący rosyjską, antyukraińską propagandą, bazującą na ludzkich lękach jest już niegodziwością.

Można – a nawet należy – dyskutować o wpływie uczestnictwa uchodźców z Ukrainy na polski system zdrowia. I to nie tylko z perspektywy pacjentów, ale też lekarzy, pielęgniarek i innych specjalistów. Ale opierając się o rzekome „sygnały”, to jedynie żerowanie na antyukraińskich lękach.

I rzecz trzecia: Nawrocki jadł kiełbasę, podczas wizyty w masarni. Przez media przetoczyła się fala drwin. Ale czy serio jest się z czego śmiać? Zajadanie się kiełbasą przed kamerami mogłoby zaszkodzić Nawrockiemu tylko wtedy, gdyby to robił w piątek, gdy zwyczajowo ludzie przywiązani do tradycji katolickiej poszczą. A jadł tę kiełbasę w poniedziałek.

Odwołujący się do bardziej liberalnego elektoratu Rafał Trzaskowski piał z zachwytu nad roladą i wzdychał do zalewajki. A inni pielgrzymują do zaprzyjaźnionych rolników, by chlipać żurek. Z kolei Donald Tusk w kampanii 2023 r. na TikToku wyznawał miłość „ukochanemu schaboszczakowi”.

Ludzie bardzo często konsumują politykę bardzo naskórkowo. Darmowy wiralowy przekaz w kampanii jest więc na wagę złota.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version