Coraz mniej osób decyduje się na tradycyjne związki i zakładanie rodziny — nie jest więc tajemnicą, że liczba małżeństw i urodzeń spada na całym świecie. Współczynnik dzietności w samych Stanach Zjednoczonych jest na historycznie niskim poziomie 1,7 urodzeń na kobietę — niższym niż 2,1 urodzeń potrzebnych do utrzymania stabilnej populacji. Wiele krajów stara się temu zaradzić, zachęcając pary do posiadania dzieci, ale okazuje się, że problem może sięgać głębiej — nastąpił bowiem dramatyczny wzrost liczby osób całkowicie rezygnujących ze związków i decydujących się na pozostanie singlem.
W 2023 roku liczba jednoosobowych gospodarstw domowych w Stanach Zjednoczonych osiągnęła liczbę 38,1 miliona, co było wówczas rekordowym wynikiem. Ponadto dane Pew Research Center ujawniły, że w 2023 roku 42 proc. dorosłych nie było w związku, przy czym to kobiety częściej samotne. W 2024 roku liczba jednoosobowych gospodarstw domowych wzrosła do 38,5 miliona, co stanowi 29 proc. wszystkich gospodarstw domowych w USA. Dla porównania, w 1974 roku jednoosobowe gospodarstwa domowe stanowiły zaledwie 19 proc. gospodarstw.
Co powoduje ten wzrost liczby singli? Robert VerBruggen, członek Manhattan Institute i pracownik naukowy Institute for Family Studies, powiedział „Newsweekowi”, że życie w pojedynkę stało się łatwiejsze i bardziej atrakcyjne dla młodszych pokoleń.
Mężczyzna uważa, że ta zmiana kulturowa jest wynikiem poszerzających się horyzontów, dzięki czemu millenialsi i przedstawiciele pokolenia Z nie boją się podążać własnymi ścieżkami. Spadające wskaźniki urodzeń są objawem tego, co zostało nazwane „recesją związków”, prowadzącą do pandemii singli.
Sarah Ellis, 30 lat (Dziennikarka, Brooklyn, Nowy Jork)
— Spotykałam się z wieloma osobami i wiele razy byłam singielką. Czasami jestem bardzo sfrustrowana, myśląc: „A co, jeśli kogoś nie spotkam? Czy tak będzie już zawsze?”. Znalezienie partnera życiowego jest czymś, czego naprawdę chcę i jestem otwarta na dzieci, ale nigdy nie czułam, że aktywnie chcę być mamą. Gdybym była bardziej zabezpieczona finansowo, mogłabym to sobie wyobrazić. W tej chwili nie mogę.
— Obawiam się również o przyszłość naszego kraju i świata. Rodzenie dziecka, które miałoby tutaj żyć, wydaje się przerażające. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że Donald Trump będzie prezydentem, dopóki nie skończę 34 lat. To było ciekawe. Z jednej strony myślę: „Cóż, po prostu muszę to przeżyć i zobaczyć, jak będzie wyglądał kraj za cztery lata”. Ale potem myślę o tym, że będę miała 34 lata, czyli będę już po swoich najlepszych latach w sensie biologicznym.
Matt Jardine, 37 lat (Inżynier oprogramowania, Seattle)
— Zarabiam dużo pieniędzy, ale wciąż czuję, że zaraz mogę znaleźć się na ulicy czy coś w tym stylu. Myślę, że inni ludzie w moim wieku też tak czują. Myślimy, że jeśli ktoś nas zwolni czy zachorujemy, to wszystko się skończy.
— Mówią, że potrzeba całej wioski, aby wychować dziecko. Jakiej wioski? Osobiście nie czuję szczególnego wsparcia. Moi rodzice mieszkają 3000 mil stąd i są w wieku 70 lat. Nie sądzę, by w tym świecie normalne było poleganie na przyjaciołach w takich sprawach jak opieka nad dziećmi. Z filozoficznego punktu widzenia uważam, że najlepszy wpływ, jaki można mieć na świat, to ten najmniejszy… Myślę, że posiadanie dzieci sprawia, że ten wpływ staje się duży. To skomplikowane. Można powiedzieć, że ludzkie życie ma wewnętrzną wartość i ja się z tym zgadzam. Myślę, że każdy musi po prostu przeprowadzić rachunek sumienia dla samego siebie.
Arianna Dilauro, 32 lata (Ekspertka ds. równości płci ONZ, Berno)
— Byłem singielką od zawsze. Nie zrozum mnie źle, spotykałam się z ludźmi, ale nie były to poważne związki. Osobiście uważam, że spotykałam się z niewłaściwymi osobami, ale poza tym mam wymagającą pracę i jestem emigrantką z Włoch. Związek nie jest moim celem. Skupiam się na pracy i karierze. Jestem bardzo ambitna, widzę siebie osiągającą szczyty. Obecnie partner bardzo by mnie rozpraszał, a tego nie chcę.
— Kiedy miałam około 8 lub 9 lat, marzyłam o rodzinie i dzieciach, ale wszystko się zmieniło. Ze względu na mój styl życia i wybory zawodowe, których dokonałam, nie widzę siebie z dziećmi. Czasami czuję presję, by mieć rodzinę, ale przypominam sobie, że to jest życie, które wybrałam i jestem dokładnie tam, gdzie chcę być.
Lauren Ong, 33 lata (Przedsiębiorczyni, Singapur)
— Przez ostatnie osiem lat byłam singielką. Moim priorytetem było budowanie biznesu jako założycielka firmy doradztwa personalnego KISS Consulting. Jestem pracoholiczką i cieszę się czasem i wolnością, które daje mi bycie singielką. Nie spieszy mi się do ustatkowania ani posiadania dzieci, choć wyobrażałam sobie posiadanie rodziny.
— Moje spojrzenie na rodzinę ewoluowało; cenię sobie bliskich przyjaciół i społeczność biznesową. Niezależnie od tego, czy znajdę partnera lub będę mieć dzieci, czy też nie, skupiam się na ciągłym samodoskonaleniu. Czasami boję się umierać w samotności, ale staram się o tym nie myśleć. W międzyczasie jestem kocią mamą, moje dwa koty przynoszą mi radość i towarzystwo. Wierzę, że życie toczy się zgodnie z przeznaczeniem, a niektóre rzeczy są po prostu zapisane w gwiazdach.
Dlaczego ludzie wolą być singlami?
Jednym z kluczowych powodów wzrostu liczby singli jest to, jak atrakcyjny wydaje się ten styl życia. Wiele osób postrzega singli jako uosobienie młodości i beztroski, a dlaczego mieliby rezygnować z tych wartości na rzecz małżeństwa i dzieci?
— Małżeństwo zostało zepchnięte na późniejszy etap życia, więc w naszej kulturze gloryfikowane jest życie singla, a bycie nim przez dłuższy czas nie jest niczym niezwykłym — powiedział Robert VerBruggen.
Programy telewizyjne takie jak Przyjaciele i Seks w wielkim mieście sprzedały millenialsom kosmopolityczne marzenie o byciu osobą niezamężną i wyzwoloną. Młode kobiety chciały być niezależne jak Carrie Bradshaw, a mężczyźni chcieli być jak Joey Tribbiani, nie Ross Geller.
Przez długi czas małżeństwo było uważane za polisę ubezpieczeniową dla kobiet, ponieważ polegały one na mężczyznach w zakresie dochodów i stabilności. Jednak w dzisiejszych czasach kobiety tworzą własne ścieżki i same się utrzymują.
— Samotne kobiety mogą być o wiele bardziej stabilne finansowo niż kiedyś. Nawet wśród małżeństw, kompromisy związane z posiadaniem dzieci zmieniają się, gdy oboje partnerzy mają dobrą pracę — kontynuował VerBruggen.
— Rosnący standard życia i nowe technologie przyczyniają się do tego, że życie singla wygląda bardziej atrakcyjnie. Niektórzy mężczyźni pozostali w tyle pod względem ekonomicznym, a nawet wypadli z rynku pracy, co czyni ich mniej atrakcyjnymi i nadającymi się do małżeństwa w oczach potencjalnych żon — dodał.
Liczne badania przeprowadzone w ciągu ostatniej dekady wykazały, że ubodzy i należący do klasy robotniczej mężczyźni w Stanach Zjednoczonych są najmniej skłonni do zawierania związków małżeńskich i najbardziej skłonni do bycia singlami spośród wszystkich grup społecznych.
Skąd wziął się trend singielstwa?
Technologia i media społecznościowe zapewniają nam rozległy świat na wyciągnięcie ręki, ale mogą również odciąć nas od tego, co jest prawdziwe. Wielu badaczy zgadza się, że narzędzia te odgrywają kluczową rolę w tworzeniu relacji międzyludzkich we współczesnym świecie.
VerBruggen zasugerował, że rozwój technologiczny zniszczył życie towarzyskie młodych ludzi, zupełnie zmieniając ich sposoby interakcji. Nie muszą już wychodzić z domu i spotykać się z przyjaciółmi. Pozostają w kontakcie wysyłając sobie memy i posty na Instagramie — to stało się nowoczesnym językiem miłości.
— Niektóre z wyraźniejszych efektów są widoczne na scenie randkowej, gdzie nastąpiła ogromna zmiana dotycząca poznawania partnerów online. Może to pomóc nam znaleźć osoby, które będą do nas bardziej dopasowane, ale może też sprawić, że będziemy cyniczni wobec pozornie nieskończonych opcji. To nie może być dobre dla związków.
Według Kenta Bausmana, profesora socjologii na Uniwersytecie Maryville w Saint Louis, kolejnym czynnikiem jest opóźnione wejście młodych ludzi w dorosłość. Wielu absolwentów amerykańskich uniwersytetów często jest obciążonych długami, które w połączeniu z niskimi zarobkami sprawiają, że po studiach wracają do domu rodziców.
Bausman zasugerował, że w rezultacie ludzie opóźniają małżeństwo, ponieważ nie wkraczają już w dorosłość w wieku 20 lat. Młodym ludziom więcej czasu zajmuje odnalezienie się w świecie — a dla wielu z nich związek jest ostatnią rzeczą, o której myślą.
— Decyzja o pozostaniu singlem lub opóźnieniu romantycznych zobowiązań nie jest tylko indywidualnym wyborem, często wpływają na nią większe siły społeczne. Małżeństwo z rytuału przejścia stało się kluczowym doświadczeniem. Płace nie wzrosły i nie nadążają za kosztami utrzymania, więc przy tej wrażliwości finansowej małżeństwo wydaje się być znacznie większym krokiem, któremu ludzie się opierają — powiedział.
— Małżeństwo zostało wypchnięte przez restrukturyzację gospodarczą, a niektóre z tych czynników wpływają również na samotność. Inną rzeczą, która popycha singielstwo, jest zwiększona zależność od urządzeń elektronicznych, co powoduje, że ludzie są ze sobą coraz mniej połączeni — kontynuował.
Młodzi ludzie na nowo tworzą wyobrażenie tego, co postrzegają jako satysfakcjonujące życie, a Bausman powiedział, że konwencjonalne marzenie o założeniu rodziny „nie jest już domyślnym wyborem”.
Doszło również do znacznej zmiany, jeżeli chodzi o wzmocnienie pozycji kobiet. Ich oczekiwania wzrosły, ponieważ parametry tego, co mogą osiągnąć, są teraz znacznie większe. Niezależnie od tego, czy chodzi o wspinanie się po szczeblach kariery, czy podróżowanie po świecie, coraz więcej z nich przejmuje kontrolę nad własnym życiem. Bausman nazwał to „renesansem kobiet”.
— Kobiety są bardziej upodmiotowione i teraz oczekuje się od nich tego, żeby miały własną karierę. Myślę, że obecnie zajmowanie się domem jako opcja kariery jest piętnowane. Młode dziewczyny mogą aspirować do bycia kimkolwiek chcą — powiedział.
Ziting Yu, 29 lat (Księgowa, Shenzhen)
— Mówią, że kobieta bez dzieci nie jest kompletna. Ja tak nie uważam. Jestem singielką od dnia moich narodzin. Lubię żyć sama, bo mój czas należy do mnie. Tak, martwię się o to jak będzie wyglądać moje życie, gdy będę starsza. Kiedyś myślałam, że mogłabym mieszkać z przyjaciółmi i wynajmowalibyśmy razem duży dom, ale teraz oni mają partnerów i dzieci. Moją przystanią są moi rodzice. Wychowanie dziecka nie jest tanie i nigdy nie wystarcza na to pieniędzy. Wiem, że moje okienko się zamyka i nie wiem, czy pewnego dnia nie będę żałować swojej decyzji. Najpierw muszę jednak znaleźć odpowiedź na pytanie, jak żyć szczęśliwie i sensownie.
— Mam nadzieję, że świat nauczy się pozwalać ludziom żyć na ich własny sposób. Mówi się, że tylko kobieta z rodziną jest kompletna. Myślę, że zawsze jesteś kompletną wersją siebie, niezależnie od tego, czy masz dzieci, czy nie.
Vanessa Liu, 33 lata (Cukiernik, Taichung)
— Jestem introwertyczką, która po prostu nie czuje potrzeby znalezienia tej jedynej osoby. Uwielbiam wolność bycia singielką. Lubię dzieci, ale nie wyobrażam sobie mieć własnych. Oczywiście, mam obawy związane z pozostaniem singielką: Kto będzie się mną opiekował w przyszłości? Czy będę czuła się samotna? Ale nie trzeba mieć dzieci, by mieć ekscytujące życie.
— Rodzina to miejsce, do którego idziesz, gdy jesteś najbardziej bezbronny, a oni będą cię kochać bez względu na wszystko. Rozumiem, dlaczego moi rodzice oczekują ode mnie jej założenia. Taka jest mentalność ich pokolenia. Ale pogląd społeczeństwa na małżeństwo i rodzinę zmienił się…. Prawdopodobnie za 10 lat nadal będę singielką i nie sądzę, żebym miała wtedy dzieci. Gdybym mogła zmienić jedną rzecz, wolałabym świat bez popularnych opinii na temat związków, małżeństwa czy rodziny. Świat, w którym każdy jest akceptowany i szczęśliwy z życia, które wybrał.
Naho Ogaki, 26 lat (Pielęgniarka, Hiroszima)
— Jestem singielką od ponad trzech lat, ponieważ nie spotkałam jeszcze odpowiedniej osoby. Jestem otwarta na związek, ale kocham swoją niezależność.
— W przyszłości chciałabym mieć dzieci, ale teraz moim priorytetem jest rozwój kariery pielęgniarskiej. W Japonii posiadanie dziecka często oznacza rezygnację z pracy. Dłuższy urlop ojcowski ułatwiłby rodzinom posiadanie dzieci, a kobietom powrót do pracy. Wielu Japończyków wierzy, że małżeństwo i dzieci są podstawą szczęścia, ale ja uważam, że spełnienie może przybierać różne formy. Niektórzy ludzie pozostają singlami, inni samotnie wychowują dzieci, a każda z tych ścieżek jest równie znacząca. Dla mnie szczęście na dłuższą metę obejmuje rodzinę, mam nadzieję, że z dwiema lub trzema córkami.
Jessica Turley, 33 lata (Menedżerka ds. mediów społecznościowych, Bristol)
— Jestem singielką z wyboru od około trzech lat. Chciałam poświęcić trochę czasu na skupienie się na sobie i rzeczach, które mnie uszczęśliwiają. Nie czułam też potrzeby szukania partnera, ponieważ po prostu cieszę się życiem i byciem samemu. Nie spotkałam jeszcze odpowiedniej osoby, nie czuję się finansowo zabezpieczona na założenie rodziny i widzę ludzi bez dzieci, którzy wyglądają na szczęśliwszych niż ci, którzy je mają. Może za 10 lat będę miała inne odczucia, ale myślę, że mogłabym być szczęśliwa bez potomstwa.
— Nie czuję presji, by się ustatkować i założyć rodzinę. Miałam tak, gdy miałam 20 lat i martwiłam się, że zostaję w tyle. Ale teraz to zniknęło. Nie jestem przeciwna byciu w związku, ale dużo nad sobą pracowałam i wiem, czego szukam w partnerze i na co zasługuję. Po prostu jeszcze tego nie znalazłam.
Jakie są konsekwencje niskiego wskaźnika urodzeń?
Wskaźniki dzietności spadające poniżej poziomu zastępowalności pokoleń (wynoszącego 2,1 urodzeń na kobietę) prowadzą do kurczenia się populacji. Ale dzieje się tak nie tylko w Stanach Zjednoczonych — jak wskazują najnowsze raporty, Wielka Brytania w 2023 roku odnotowała najniższy w historii wskaźnik dzietności z 1,4 urodzenia na kobietę, we Włoszech ogłoszono „narodowy stan wyjątkowy” z obecnym wskaźnikiem dzietności wynoszącym 1,1, a Hiszpania osiągnęła najniższy wskaźnik urodzeń od 1941 roku z 1,2 dziecka na kobietę.
Problem ten nie dotyczy tylko Zachodu. Najniższy wskaźnik dzietności, wynoszący zaledwie 0,75 urodzeń na kobietę, odnotowano w Korei Południowej. Od 15 lat spada także liczba Japończyków — istnieją nawet obawy, że za 695 lat kraj może doczekać się ostatniego dziecka. Japońskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzegło, że kraj ma czas do około 2030 roku, zanim trend ten stanie się nieodwracalny.
Jeśli chodzi o wskaźnik urodzeń w Chinach, spadał on systematycznie przez siedem lat, po czym nieznacznie wzrósł w 2024 roku. Pomimo tego, w ubiegłym roku w kraju zawarto zaledwie 6,1 miliona małżeństw — o 20,5 proc. mniej niż w 2023 — co spowodowało wezwania do obniżenia legalnego wieku zawierania małżeństw, który obecnie wynosi 22 lata dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet. Ale jakie są długoterminowe skutki posiadania dużej liczby osób samotnych?
Bausman wyjaśnił, że może to prowadzić do znacznych obciążeń dla siły roboczej, opieki zdrowotnej i systemów opieki społecznej. Starzejąca się populacja nakłada dodatkowe wymagania na społeczeństwo, ponieważ na rynku pracy jest coraz mniej pracowników, którzy mają za zadanie utrzywać emerytów ubiegających się o emerytury państwowe.
— Ma to również wpływ na inne obszary wsparcia społecznego. Późniejsze małżeństwa i mniejsza liczba dzieci mogą przyczyniać się do zwiększonej izolacji społecznej w miarę kurczenia się sieci wsparcia rodzinnego — dodał — Późniejsze porody i niższe wskaźniki dzietności przyczyniają się do powstawania mniejszych rodzin, potencjalnie osłabiając wsparcie międzypokoleniowe i zmieniając oczekiwania dotyczące opieki. W rezultacie jesteśmy świadkami odrodzenia się wielopokoleniowych gospodarstw domowych, których Stany Zjednoczone nie widziały od XIX wieku.
Jak mówi ekonomista z Pew Research Center, Richard Fry, trend ten może mieć również znaczny wpływ na rynek mieszkaniowy. Wraz ze wzrostem liczby osób samotnych rośnie zapotrzebowanie na mieszkania, a także zmienia się rodzaj tych, które są pożądane.
— Samotne gospodarstwa domowe nie są tak zamożne, jak gospodarstwa zakładane przez związki partnerskie — powiedział Fry w rozmowie z „Newsweekiem” — Mają one zwykle mniejsze dochody i mniejszy majątek. Single nie mogą więc pozwolić sobie na udogodnienia mieszkaniowe, na które mogą sobie pozwolić związki.
Czy da się odwrócić spadający wskaźnik urodzeń?
Na razie opinie socjologów, ekonomistów i badaczy na temat tego, co można zrobić, aby potencjalnie odwrócić spadający wskaźnik urodzeń, różnią się. Organizacja Narodów Zjednoczonych podkreśliła, że 62 proc. krajów o wskaźnikach dzietności poniżej poziomu zastępowalności pokoleń przyjęło politykę mającą na celu zwiększenie liczby urodzeń. Obejmują one dodatki na dziecko, zasiłki rodzinne, lepsze urlopy rodzicielskie, zachęty podatkowe i elastyczne harmonogramy pracy. Senatorowie w USA zaproponowali subsydiowanie kosztów zapłodnienia in vitro dla pracowników federalnych, miesięczne płatności dla rodzin z dziećmi i pokrycie kosztów opieki nad dziećmi.
Instytut Cato zasugerował jednak, że kraje, które wdrożyły tę politykę, odnotowały jedynie niewielką poprawę wskaźnika urodzeń. Bausman nie wierzy, że bezpośrednie płatności dla nowych rodzin są rozwiązaniem. Zamiast tego uważa, że największą zachętą byłoby zajęcie się barierami finansowymi związanymi z założeniem rodziny.
— Jeśli złagodzimy koszty związane z tworzeniem rodziny, istnieje duża szansa na ustabilizowanie spadku — powiedział.
Inny pogląd ma VerBruggen. Mężczyzna zasugerował, że potrzebujemy „zmiany kulturowej na korzyść posiadania dzieci”. Uważa, że byłoby to bardziej przystępne dla rządów, ponieważ nie wiąże się z kosztowną polityką, chociaż zmiana publicznej percepcji byłaby wyzwaniem.
— Zasadniczo mówi się, że aby wyeliminować problem, każdy powinien zmienić swoje zachowanie — powiedział — Mówiąc wprost, przyszłość społeczeństwa zależy od tego, czy będziemy mieć dzieci. Patrząc krótkoterminowo, może ominąć nas fundamentalne ludzkie doświadczenie, jakim jest wychowanie dzieci. Długoterminowo, możemy doprowadzić do upadku społeczeństwa.
Tekst opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.