Przypomnijmy, że Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała trzy poprzednie edycje siatkarskiej Ligi Mistrzów. W obecnej, aby awansować do ćwierćfinału, musi pokonać w dwumeczu barażowym Halkbank Ankara. Pierwsze starcie pomiędzy tymi ekipami dostarczyło wielkich emocji, ale te miały miejsce niestety także poza boiskiem.
Janusz komentuje zachowanie Kaczmarka
W środowym pojedynku mieliśmy do czynienia z kilkoma newralgicznymi sytuacjami. Przykładowo w czwartym secie Łukasz Kaczmarek tak mocno zdenerwował się na sędziów, że otrzymał czerwoną kartkę. Ci z kolei wcześniej długo zwlekali z podjęciem decyzji o przyznaniu punktu po asie serwisowym polskiego siatkarza.
Kaczmarka długo nie dało się uspokoić. Atakujący ZAKSY mógł nawet wylecieć z boiska. Ostatecznie Aleksander Śliwka, leczący kontuzję, nieco stonował nastrój swojego wieloletniego przyjaciela.
– Nie wiem, co mu powiedział Olek (Aleksander Śliwka – przyp. red.). Chyba zbyt głośno się wtedy kłóciłem – powiedział Marcin Janusz w rozmowie z Polsatem Sport.
Takiego skandalu nikt się nie spodziewał
Po niecodziennym wybuchu złości Kaczmarka ZAKSA straciła prowadzenie w czwartym secie, a potem rywal wręcz ją zmiażdżył. Dlatego też do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break. Tam lepsza okazała się polska drużyna, wygrywając lecz przy stanie 8:6 mieliśmy do czynienia z ponad 15-minutową przerwą. Arbitrzy bowiem nie potrafili ustalić prawidłowego wyniku spotkania i przez długi czas tablica świetlna pokazywała rezultat 7:7. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w najważniejszych europejskich rozgrywkach. W kędzierzyńskiej hali rozległy się gwizdy. Wszystko krótko skwitował Marcin Janusz.
– Najdziwniejszy mecz w mojej karierze. Nie chodzi o sam tie-break, ale o wszystko, co działo się w tym spotkaniu. Najważniejsze, że zachowaliśmy koncentrację i wygraliśmy – podkreślił.
Mecz rewanżowy odbędzie się w środę, 7 lutego, w Ankarze.