Nie potrafią oszacować liczebności zbioru, wysokości pomieszczenia, w którym się znajdują, ani upływu czasu. Mają problem z przetwarzaniem informacji numerycznej na podstawowym poziomie. Bo dla osoby z dyskalkulią liczby są czymś całkowicie abstrakcyjnym. O tym, kiedy można mówić o ryzyku dyskalkulii i czym skutkuje pozostawienie tego problemu w dzieciństwie – mówi neurobiolog i psycholog dr Małgorzata Gut.

Małgorzata Gut: Coraz więcej badaczy i praktyków zwraca uwagę na dyskalkulię. Jest wiele publikacji, częściej się diagnozuje i proponuje metody pokonywania tego deficytu. Jest też coraz większa świadomość społeczna. Dyskalkulia nie jest przecież jakimś nowym odkryciem. To zaburzenie rozwojowe opisuje się od kilkudziesięciu lat.

– Przede wszystkim jest to problem bardzo zróżnicowany. Można mieć odmienny „zestaw” trudności z przetwarzaniem liczb, a to z kolei przekłada się na trudności z diagnozą dyskalkulii. W ogólnej populacji zaburzenie to dotyczy 3-6 proc. Statystyki te mogą być jednak niedoszacowane, bo wiele osób nie wie, że ma dyskalkulię. Do tego dokłada się też problem nieprawidłowej diagnozy ze względu na brak odpowiednich narzędzi. Jest to bolączką nie tylko w Polsce.

– W Polsce o ryzyku dyskalkulii mówi się w przypadku, gdy na przykład stwierdzamy je u dziecka w pierwszych latach edukacji szkolnej. Jednak diagnosta w wystawionej opinii nie może postawić rozpoznania dyskalkulii, co jest dosyć absurdalne. Taką diagnozę można postawić dopiero po badaniu psychologiczno-pedagogicznym pod koniec szkoły podstawowej.

– To jest właśnie bardzo duży problem. Kiedy u dziecka w siódmej klasie szkoły podstawowej stwierdzi się dyskalkulię, to jest już zbyt późno na jakąkolwiek interwencję czy pracę z tego rodzaju zaburzeniem. Mamy do czynienia z tak zwaną musztardą po obiedzie. Za chwilę nastolatek wejdzie przecież na wyższy poziom edukacji szkolnej, w której obowiązkowo zdaje się maturę z matematyki. W jaki sposób ma sobie poradzić ze złożonymi obliczeniami i operacjami matematycznymi, skoro nie potrafi wykonać podstawowych operacji na liczbach?

– Rzeczywiście, dla osób z dyskalkulią liczby są czymś całkowicie abstrakcyjnym. Trudno jest to sobie wyobrazić ludziom, którzy nie cierpią na to zaburzenie. Mają one problem z przetwarzaniem informacji numerycznej na bardzo podstawowym poziomie. Nie potrafią na przykład oszacować liczebności zbioru, wysokości pomieszczenia, w którym się znajdują, ani upływu czasu. Zresztą, przetwarzanie liczb i czasu ma pewien wspólny mianownik – pokazują to badania neuroobrazowe.

– Dokładnie. Dodatkowo nauczyciel w szkole może nie zauważyć symptomów, nie chce mu się zajmować takim uczniem bądź po prostu nie ma na to czasu ze względu na liczebność klasy. Ponadto rodzice także często nie dostrzegają objawów dyskalkulii. W szkołach ten problem jest w pewien sposób zbywany, a potem w siódmej czy ósmej klasie dziecko z problemami z matematyką trafia zbyt późno do poradni i tam potwierdza się diagnozę dyskalkulii. Rodzice łapią się za głowy i zastanawiają, co można dalej z tym zrobić.

– Bardzo i – co więcej – nieraz spotkałam się z takim podejściem szkół, że te nie mają czasu ani środków. Najgorsze, że często sami nauczyciele nie chcą pracować z takimi dziećmi. Poza tym nie mają narzędzi ani metod do przezwyciężania ich trudności. Przy okazji prowadzenia badań zauważyłam niechęć ze strony pracowników oświaty. Jedna z dyrektorek szkół powiedziała mi wprost, że „nie chce, abym robiła przesiewowe badania w jej szkole, bo jeszcze się okaże, że u nich znajdą się tego typu przypadki i będzie trzeba wdrożyć pewne działania”.

– To kolejny kłopot dla szkoły. Szkoła jest do tego kompletnie nieprzygotowana. W wielu placówkach oświatowych istnieje duża niechęć do poświęcania tym uczniom dodatkowego czasu czy innych zasobów. Oczywiście, nie należy generalizować. Zdarzają się nauczyciele uczestniczący w wykładach czy warsztatach dotyczących tego zaburzenia, ale to zdecydowana mniejszość. Do tej pory wśród nauczycieli zdarzają się tacy, którzy twierdzą, że zaburzenie umiejętności matematycznych to lenistwo dziecka.

– Tak się właśnie dzieje. Rodzice zresztą sami się do tego przyznają. Według mojej wiedzy potrafią siedzieć ze swoimi pociechami bardzo długo nad zadaniami matematycznymi. Jednak okazuje się, że mimo pewnego schematu rozwiązania zadania dziecko nie jest w stanie zastosować go w kolejnych. Nie potrafi przyswoić różnych zasad, reguł, które stosuje się w przetwarzaniu liczb.

– Tak naprawdę rodzice niezbyt wiele mogą. Oczywiście, wielu z nich to tak zwani rodzice zaangażowani w wychowanie swojego dziecka, mają ciekawość poznawczą, chcą się czegoś dowiedzieć o tym zaburzeniu, szukają informacji. Często zderzają się ze ścianą, kiedy szukają poradni oferujących pracę w zakresie dyskalkulii, bo ich w Polsce brakuje. Warto jednak pamiętać, że dyskalkulii, mimo wielu ćwiczeń i metod, nie można całkowicie pokonać. Można jedynie zmniejszyć głębokość trudności lub nauczyć taką osobę radzić sobie z tym deficytem.

– Są badania z użyciem treningów poznawczych z grami, które pokazują, że coś się zmienia w obszarze umiejętności bazowych. Nie są to jednak spektakularne zmiany i na pewno nie da się wypracować z dzieckiem takiego wyniku, aby ostatecznie zdało maturę z matematyki na 80 proc.

– Przyczyną dyskalkulii jest nieprawidłowo rozwijająca się kora mózgowa w obrębie płatów ciemieniowych lub w późniejszym okresie powstawanie nieprawidłowości anatomicznych i funkcjonalnych w obrębie kory ciemieniowej. Jeśli w okresie prenatalnym mózg się rozwija nieprawidłowo w obszarach odpowiedzialnych za przetwarzanie liczb, to efektem tych nieprawidłowości jest zaburzenie neurorozwojowe w kategorii specyficzne zaburzenia uczenia się w trzech podtypach: trudności w czytaniu, pisemne wypowiadanie się i matematyka. Dyskalkulia jest więc efektem dysfunkcyjnego działania pewnych obszarów mózgu.

– Czysta dyskalkulia jest bardzo rzadka. Uważa się, że jest to nieco ponad 1 proc. w populacji ogólnej. Najczęściej łączy się z innymi zaburzeniami, takimi jak dysleksja czy wspomniane przez pana ADHD. Bardzo możliwe też, że istnieje wspólny mianownik dyskalkulii i zaburzeń ze spektrum autyzmu. Zaobserwowałam to podczas moich badań – całkiem spory odsetek dzieci, które trafiały do naszego projektu, a u których stwierdzaliśmy ryzyko dyskalkulii, miał jednocześnie zaświadczenie z poradni stwierdzające też zespół Aspergera.

– U osób z dyskalkulią inteligencja jest w normie lub nawet powyżej niej. Dzieci te są wyjątkowo uzdolnione na przykład artystycznie lub w nauce języków obcych. Jedynie matematyka pozostaje ich piętą achillesową.

– Jest całkiem sporo literatury dotyczącej korzystnego wpływu gier matematycznych na funkcjonowanie poznawcze, także u osób z tego typu zaburzeniami. Obecnie stosujemy, właśnie dzięki nowoczesnym technologiom, coraz większą gamę narzędzi do pokonywania dyskalkulii u dzieci. Jest to m.in. wirtualna rzeczywistość lub czujniki ruchu. Nasze dotychczasowe badania nad efektywnością komputerowych gier matematycznych pokazały, że dzieci po treningu z grą m.in. operują lepiej mentalną osią liczbową. Treningi z grami dają pozytywne rezultaty. Zajmowałam się także wpływem ruchu w działaniach edukacyjnych i terapeutycznych. W niektórych przypadkach widać efekty.

– Wydaje się, że procesy ruchowe i poznawcze to jest coś zupełnie odrębnego, a w istocie tak nie jest. Ruch w dużym stopniu wspiera procesy poznawcze. One są w pewien sposób wzmacniane poprzez „odzywanie się” pewnych połączeń neuronalnych.

– To zaburzenie o podłożu biologicznym. Mimo że mózg jest „plastyczny”, nie da się tych nieprawidłowości rozwojowych usunąć, aby człowieka „wyleczyć” całkowicie z dyskalkulii. Jeżeli ktoś jako dziecko cierpi na tę dysfunkcję, to pozostanie z nią do końca życia. W związku z tym dorośli ludzie próbują jakoś to sobie zrekompensować.

– Obszary, które sprawiają bardzo dużą trudność w codziennych czynnościach, to przede wszystkim przeliczanie pieniędzy albo rozpoznawanie godzin na zegarze wskazówkowym. Jeśli chodzi o pieniądze, to dyskalkulicy mają kłopot z wydaną resztą w sklepie lub przygotowaniem pieniędzy na zakupy. Osoby z tym zaburzeniem często nie potrafią tych umiejętności opanować. To są takie ich codzienne, prozaiczne problemy, z którymi się borykają.

– Kilka lat temu doszliśmy do wniosku, że w Polsce nie ma dobrych i precyzyjnych komputerowych narzędzi dla wsparcia diagnozy dyskalkulii u młodszych dzieci. Chcieliśmy stworzyć narzędzie, które w bardzo obiektywny i precyzyjny sposób pozwoliłoby mierzyć poziom pewnych umiejętności.

– Tak. Opracowaliśmy baterię zadań „Prokalkulia 6-9”. Narzędzie pozwala m.in. porównywać liczby czy szacować liczebności zbiorów. Naszym celem było to, żeby stworzyć narzędzie komputerowe, dzięki któremu odpowiedzi byłyby precyzyjnie mierzone i przeliczane. Wiem, że kilkadziesiąt poradni w Polsce ma już do dyspozycji to narzędzie.Użyliśmy tego narzędzia też w badaniach nad skutecznością opracowanej przez nas gry matematycznej „Kalkulilo” bazującej na osi liczbowej. Dokonaliśmy pomiaru przed treningiem z grą i po nim, w dodatku użytą w dwóch wariantach: część dzieci grała na laptopie, a część z zaangażowaniem ruchu całego ciała, rejestrowanego przez czujnik Kinekt. Wyniki pokazały, że dzieci grające w grę szybciej porównują liczby oraz lepiej szacują miejsce liczby na pustej osi liczbowej, co z kolei jest sygnałem tego, że lepiej operują mentalną osią liczbową. To z kolei przekłada się na lepsze, w późniejszym wieku, umiejętności arytmetyczne. Później stwierdziliśmy, że sprawdzimy skuteczność gry również dzieci z dyskalkulią.

– Część z nich już przeanalizowaliśmy, a do treningu dzieci z dyskalkulią wprowadziliśmy też grę kontrolną. Tego elementu nie było w poprzednich badaniach. Gra kontrolna różni się od „Kalkulilo” jedynie tym, że nie ma w niej liczb. Kolejną zmianą w stosunku do poprzedniego badania była gra i pomiar umiejętności matematycznych na monitorze dotykowym. Zastosowaliśmy osie liczbowe od 0 do 100 oraz od 0 do 1000. Wstępne wyniki wskazują, że granie w „Kalkulilo” poprawia część umiejętności numerycznych, ale też, że niektóre umiejętności poprawia gra kontrolna. Może więc trening nie wymaga przetwarzania liczb? Jeszcze jedno zadanie dzieci wykonywały w skanerze do rezonansu po to, aby można było określić, jaka aktywność mózgu towarzyszy im przy wykonywaniu zadania z liczbami. Dziecko musiało określić, czy podane trzy liczby są w porządku rosnącym, czy malejącym. Otrzymaliśmy zastanawiający wynik i mamy wstępną interpretację tego, co to może oznaczać. Mózg człowieka skrywa jednak przed nami jeszcze wiele tajemnic.

dr Małgorzata Gut — do zainteresowań badaczki należą m.in. zależności numeryczno-przestrzenne i umysłowe reprezentacji liczb u dzieci i dorosłych oraz ich neuronalne podstawy. Na co dzień zajmuje się problematyką przetwarzania materiału numerycznego u dzieci z ryzykiem dyskalkulii oraz badaniem efektywności treningów z użyciem komputerowych gier matematycznych. Jest współautorką Testu Oceny Behawioralnych Wskaźników Umysłowych Reprezentacji Liczb i Ryzyka Dyskalkulii „Prokalkulia 6-9”. Prowadzi też badania z wykorzystaniem pomiarów psychofizycznych (czas i poprawność reakcji) oraz metod psychofizjologicznych (EEG i funkcjonalny rezonans magnetyczny)

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version