Opublikowane, w czwartek, 27 marca, przez Kościół Ewangelicki w Niemczech (Evangelische Kirche in Deutschland – EKD) i katolicką Konferencję Episkopatu Niemiec dane dotyczące wiernych rozgrzały niemieckie media.

„Pod koniec 2024 r. 37,8 mln osób nadal należało do jednego z dwóch kościołów. Liczba katolików spadła poniżej 20 milionów – do 19,8 mln. Z kolei do Kościoła protestanckiego należało 18 milionów osób. W 2023 r. w Niemczech było jeszcze 38,9 mln wiernych” – podał dziennik „Deutsche Welle” (DW).

„Kościół Ewangelicki w Niemczech (EKD) nadal się kurczy. W 2024 r. 345 000 protestantów opuściło swój kościół, jak ogłosiło w czwartek EKD w Hanowerze (2023 r.: 380 000). Zgodnie z tym, pod koniec 2024 r. do 20 protestanckich kościołów regionalnych w całym kraju należało łącznie 17,98 mln osób (2023 r.: 18,6 mln). Chrześcijanie protestanccy stanowią 21,5 procent ogółu populacji (2023: 21,9 procent). Oznacza to, że po raz pierwszy od 2018 r. więcej protestantów niż katolików opuściło swoje kościoły. Kościół katolicki w Niemczech stracił w zeszłym roku 321 611 członków. (…) Według danych katolicy stanowią w Niemczech 23,7 procent ogółu ludności” – wylicza serwis „Katholisch.de”.

Niemcy: Podatkowa apostazja przybiera na sile

Jednym z czynników wpływających na odpływ wiernych z niemieckich kościołów jest podatek kościelny (niem. Kirchensteuer). Ta obowiązkowa roczna danina w większości landów wynosi 9 proc. kwoty podatku dochodowego. W Bawarii i Badenii-Wirtembergii stawka ta jest nieco niższa i wynosi 8 proc.

– W tym roku „wypisałem” się z Kościoła. Dojrzewałem do tej decyzji kilka lat i nie ma ona nic wspólnego ze zwątpieniem czy utratą wiary, a z podatkami. Kirchensteuer w moim landzie wynosi rocznie 9 proc. kwoty podatku dochodowego. To niemało, tymczasem kościoły są zamknięte. Co drugi z nich nie jest „obsadzony” i księża „obsługują” czasem po kilka parafii. Swego czasu próbowano nawet wspierać się ojcami dominikanami. Efekt jest taki, że liczba odprawianych nabożeństw jest bardzo ograniczona, bo nie ma kto ich odprawiać. Tymczasem nie każdy ma możliwość jeździć co tydzień kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów w poszukiwaniu kościoła, w którym mógłby uczestniczyć w niedzielnej mszy świętej. Problem jest nawet z nabożeństwami świątecznymi. Jesteśmy rodziną katolicką i sytuacja jest do tego stopnia trudna, że moja wnuczka musiała przyjmować pierwszą komunię świętą w kościele ewangelickim, bo nie było możliwości zorganizowania jej w rzymskokatolickim – tłumaczy w rozmowie z „Wprost” Peter Konieczny, mieszkaniec okręgu Unna w Nadrenii Północnej-Westfalii.

Jak podkreśla nasz rozmówca, poza podatkiem kościelnym, podczas każdego nabożeństwa odbywa się również tradycyjna zbiórka na tacę.

– Płacimy podatek, a mszy nie ma kto odprawiać. Kiedy w styczniu tego roku zgłosiłem moją decyzję w Amtsgericht (sąd rejonowy – przyp. red.) musiałem jeszcze zapłacić 30 euro kosztów sądowych. Dowiedziałem się, że w związku z tym, iż nie będę płacił Kirchensteuer, nie przysługuje mi ani ostatnie namaszczenie, ani pochówek z księdzem – mówi zbulwersowany mieszkaniec Nadrenii Północnej-Westfalii, podkreślając, że warto sobie przypomnieć, o co walczył Marcin Luter.

Kościół w Niemczech traci wiernych i pieniądze

EKD w swoim raporcie z 2021 roku „Rezygnacje z członkostwa w Kościele od 2018 r. – Sposoby i przyczyny” wskazuje, że „wśród konkretnych powodów na pierwszy plan wysuwają się skandale kościelne dotyczące przemocy seksualnej wobec dzieci i marnotrawstwa środków finansowych”. Ten drugi zarzut odnosi się przede wszystkim do podatku kościelnego, który od lat jest krytykowany przez wiernych, m.in. za brak przejrzystości w wykorzystaniu tych środków. Tymczasem exodus podatników powoduje, że EKD ma coraz większe problemy z utrzymaniem kościołów. Cięcia zapowiadano już w zeszłym roku. Jaki będzie tego efekt? W ciągu najbliższych lat liczba obiektów popadających w ruinę lub sprzedanych w prywatne ręce będzie lawinowo wzrastać.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version