W tym roku szkolnym dzieci z IV klas podstawówki otrzymały laptopy – w ramach programu ministerstwa edukacji, za czasów Przemysława Czarnka – obecnie posła Prawa i Sprawiedliwości.

Minister cyfryzacji w obecnym rządzie Krzysztof Gawkowski zapowiedział jednak zawieszenie programu. Powód? Brak pieniędzy w budżecie. Nie oznacza to jednak, że całkiem zrezygnowano z tego pomysłu, bo ma on powrócić, ale jednak w innej formie i pod inną nazwą – jako nowy program „Cyfrowy uczeń”.

Z deszczu pod rynnę?

Problem w tym, że program nie jest dobrze oceniany przez część pracowników oświaty. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Jolanta Gajęcka – dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie – ocenia, że przejście z tamtego programu na inny, podobny, to jak „wpadanie z deszczu pod rynnę”. Sama nazwa już kojarzy się jej źle: „»Cyfrowy uczeń« brzmi groźnie. Słyszę tę słowa i widzę humanoidalnego robota” – stwierdziła.

Jak mówi – program PiS-u okazał się „klapą”. Powiedziała, że dzieci w placówce, którą zarządza, „ani razu nie skorzystały z rządowych laptopów”. Jej zdaniem sprzęt rozdany został „bez pomysłu”, a pieniądze – „wydane bez sensu”.

– Dlaczego z niego [programu „Laptop dla ucznia” nie korzystaliśmy? Bo mając w szkole komputery, tablice interaktywne, 100 tabletów podłączonych do przenośnych szafek, 24 sztuki okularów VR, nauczyciele nie widzieli takiej potrzeby. Bo laptopy są ciężkie i nie chcieliśmy, by 11-latki dźwigały je w plecakach. Nie chcieliśmy też, żeby wybiegając na przerwę, rzucały je z plecakami pod ścianę. By był problem, gdy zapomną hasła do logowania albo 30 osób naraz będzie chciało się podładować w jednej klasie, bo nie jesteśmy na to przygotowani – mówi dyrektor Gajęcka.

„Od samego początku byliśmy”

Komentarza „GW” w kontekście programu PiS-u udzieliła także dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 12 w Krakowie Magdalena Mazur. Powiedziała, że po rozdaniu laptopów w jej szkole nikt nigdy później nie prosił o ich przyniesienie. – Od samego początku byliśmy przeciwni temu programowi -podkreśliła.

Dyrektorki mają pomysł, by zamiast laptopów czy innego rodzaju sprzętu elektronicznego zorganizować w szkołach nowoczesne pracownie komputerowe.

Co ciekawe, szwedzka minister edukacji Lotta Edholm chce wprowadzić zmiany w szkołach odnośnie używania elektronicznego sprzętu. Zamierza skrócić czas, który dzieci poświęcają na „siedzenie przed ekranami”. Zamiast tego, do łask powrócić mają podręczniki – podaje „The Guardian”. Nie oznacza to, że w szwedzkie szkoły zostaną pozbawione sprzętu. Edholm twierdzi – powołując się na badania naukowe – że sprzyja to nawiązywaniu przez dzieci relacji, a także poprawia koncentrację.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version