Po 18 latach Prawo i Sprawiedliwość w powiecie nowotarskim osiągnęła swoje i wyszła z opozycji. Choć w ostatnich wyborach ugrupowanie zdobyło 12 z 29 mandatów, udało mu się zawiązać koalicję – donosi Onet. Współrządzić będzie Prawica Powiatu Nowotarskiego, która opisywana jest jako „lokalna odmiana Solidarnej Polski”.
W piątek podpisano umowę koalicyjną i ogłoszono, kto zasiądzie w pięcioosobowym zarządzie starostwa. Będą to kolejno: starosta Tomasz Hamerski, wicestarosta Robert Furca, urzędujący członek zarządu Jacek Król i dwóch nieetatowych członków zarządu Rafał Jandura i Andrzej Kwiecień.
Od konserwatora do członka zarządu
Różnica między urzędującym a nieetatowym członkiem zarządu jest znacząca – „urzędujący” otrzymuje o wiele większą pensję przewyższającą 11 tys. zł brutto, własne biuro i „realne wpływy”. I to właśnie wybór „urzędującego” budzi największe zastrzeżenia.
„Wśród nowotarskich radnych powiatowych tajemnicą poliszynela jest, że Jacek Król to człowiek słabo wykształcony” – pisze Onet. Nowy członek zarządu według wielu skończył tylko szkołę podstawową, choć sam deklaruje, że jest z zawodu elektrykiem. Dziś pracuje jako konserwator w Szkole Podstawowej w Zaskalu.
Na pytania redakcji o wykształcenie nie odpowiada. Nie odpowiadają na nie również przyszły starosta Tomasz Hamerski oraz była posłanka Anna Paluch, z którą Król od lat blisko współpracuje.
– Z tego, co słyszałem, on będzie odpowiedzialny między innymi za nadzór nad szpitalem – zdradza Onetowi jeden z nowo wybranych radnych powiatowych PiS. – Co taki człowiek bez doświadczenia i wiedzy zwojuje na tym polu – zastanawia się.
„Bierny, mierny, wierny”
Problemem ma być także sama wątpliwa sympatia, jaką darzyć mają go inni działacze. – On nie jest lubiany, bo z nim się nie da rozmawiać. Uważa się za wszystkowiedzącego, a tak naprawdę jest słaby merytorycznie. Taki bierny, mierny, wierny – mówi Onetowi inny z działaczy.
I to właśnie „wierność” ma być powodem przez który Król trafił na stanowisko. – Król jest głównym klakierem lokalnej partyjnej baronowej, czyli byłej posłanki Anny Paluch. To ona wymusiła, by został członkiem zarządu starostwa, choć słyszałem, że nawet sam Hamerski go nie chciał – usłyszał Onet.