Rok 2024 przyniósł polityczną i zimową zamieć. Na szczęście kulturalne zachwyty z poprzednich miesięcy skutecznie chronią mnie przed zamarznięciem. Zapraszam na dalszy ciąg mojego subiektywnego podsumowania roku

W sztukach wizualnych działo się dużo i dobrze. Podczas Warsaw Gallery Weekend można się było zderzyć ze sztuką artystów i artystek z całej Polski.

W warszawskiej galerii Leto wystawę „O, Lie on Me”, teatralną w formie i erotyczną w znaczeniach, pokazała polsko-francuska artystka Andżelika Markul. Doceniana za granicą, i ciągle za mało w Polsce, Markul od lat eksperymentuje z formą, materiałami i tematami.

W galerii Hos podziwiałam tkaniny krakowskiej multimedialnej artystki Marty Niedbał stworzone we współpracy z malarzem Pawłem Olszczyńskim. Za wystawę „Hold me closer” zdobyli Nagrodę Główną Fundacji ING ex aequo z Veroniką Hapchenko. Urodzona w Kijowie artystka na wystawie w galerii ImportExport polemizowała z ceramicznymi reliefami zdobiącymi Prypeć, opuszczone miasto stanowiące kiedyś zaplecze dla elektrowni w Czarnobylu. Mieszkająca w Krakowie artystka obnażyła patetyczną mitologię Związku Radzieckiego.

W krakowskiej Mandze olśniła mnie wystawa „Imaginarium natury”. Kuratorka Anna Król pokazała obłędnie subtelne portrety natury autorstwa Watanabe Seiteia, japońskiego mistrza z przełomu XIX i XX w.

Ledwie skończyłam z „Infamią”, wpadłam w „Absolutnych debiutantów”, odświeżający serial, dzięki któremu odfrunęłam w klimat ostatnich wakacji przed dorosłością

W nurt opowieści o pejzażu wpisuje się wystawa „Tatry”, na której kuratorzy zestawili prace Leona Wyczółkowskiego, Andrzeja Wróblewskiego i wspaniałe zdjęcia Mieczysława Karłowicza.

W muzeum na Wawelu można było oglądać „Obraz Złotego Wieku”, wystawę prezentującą potęgę kulturalną i naukową Polski pod panowaniem ostatnich Jagiellonów. Na zamek sprowadzono ponad 400 obiektów z Polski i zagranicy. Ogromny plus dla kuratora Krzysztofa J. Czyżewskiego za uwzględnienie różnych wpływów i kultur funkcjonujących w Polsce XVI wieku.

Nieopodal, w podgórskim MOCAK, zachwyciła mnie monograficzna wystawa malarza Jakuba Ziółkowskiego. Twórca wypełnił betonowe sale muzeum wielkoformatowymi płótnami obrazującymi skalę jego malarskich możliwości i kulturowych poszukiwań.

Na rynku polskich seriali ukonstytuował się monopol Netflixa. W wyniku fuzji Discovery i Warnera stacja HBO Polska została wchłonięte przez globalnego giganta. Unicestwiono przy okazji najciekawszy w Polsce dział produkcji serialowej. Pogrobowcem HBO jest klimatyczny serial w reżyserii Jacka Borcucha „Warszawianka” z Borysem Szycem w roli głównej, według scenariusza Jakuba Żulczyka. Serial trafił na platformę SkyShowtime.

Poza tym wyjątkiem Netflix rozbił bank takimi produkcjami, jak „Infamia” w reż. Anny Maliszewskiej i Kuby Czekaja. Współczesna wersja Romea i Julii, osadzona w romskim środowisku, mierzy się z tematem nietolerancji, z polsko-romskimi uprzedzeniami, z tradycją ograniczającą bohaterów. Zanurzona w snach, muzyce, tańcu opowieść trzymała mnie w zachwycie od pierwszych do ostatnich minut.

Ledwie skończyłam z „Infamią”, wpadłam w „Absolutnych debiutantów”, odświeżający serial w reżyserii Kamili Tarabury i Katarzyny Warzechy. Odfrunęłam dzięki nim w klimat ostatnich wakacji przed dorosłością. Plaża, morze, rybacka miejscowość i magnetyczni, nastoletni bohaterowie – w tych rolach Martyna Byczkowska i Bartłomiej Deklewa, przeżywający emocjonalną i erotyczną inicjację.

Nie zawiódł mnie Arkadiusz Jakubik w roli alkoholika rozjeżdżającego emocjonalnie swoją rodzinę w serialu „Informacja zwrotna” według powieści Jakuba Żulczyka. Na koniec sezonu bawiłam się świetnie, brnąc przez błota Adamczychy w „1670”. Katarzyna Herman, Bartosz Topa i znowu Martyna Byczkowska w roli dawnych i zarazem współczesnych Polaków są naszym lustrzanym odbiciem. Z kogo się śmiejemy?

Na kilka wieczorów utonęłam w płycie Marcina Maseckiego „Boleros y mas”. Pianista i kompozytor jazzowy po raz pierwszy śpiewa i to nostalgiczno-melancholijne latynoamerykańskie szlagiery.

Zastrzelił mnie asthma (Mateusz Wardyński), 21-latek z Bielska-Białej, uderzając na debiutanckiej płycie „Nowe życie” klasycznym, rapowym bitem i tekstami tnącymi jak żyleta. Idzie młodość, panie Mata.

Pod koniec sezonu, po 20-letniej ciszy, wpadł mistrz Lech Janerka z albumem „Gipsowy odlew falsyfikatu” i pozamiatał na muzycznym podwórku.

Jakub Józef Orliński wydał album „Beyond”, na którym nagrał 10 nieznanych utworów wczesnobarokowych mistrzów. I znowu okazało się, że w muzyce klasycznej jest równie dobry jak w breakdansie.

Mariusz Treliński i Boris Kudlićka z przytupem zakończyli ponad 20 lat artystycznej współpracy. Opera „Peter Grimes” Benjamina Brittena w ich wydaniu jest fascynującą opowieścią o sporze między prawami jednostki a wymogami zbiorowości. I w ten o to sposób wracam do politycznej rzeczywistości.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version