Rynek leków recepturowych bywa naprawdę absurdalny. Dochodziło do sytuacji, gdy za maść przygotowaną w aptece Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) był zobligowany do tego, by zapłacić nawet 200 tysięcy złotych (jej odpowiedniki są dostępne za małą część tej kwoty). Aktualnie zasady działania tego rynku zostały uregulowane, jednak pojawiają się kolejne sposoby na to, by obciążyć Narodowy Fundusz Zdrowia ogromnymi kosztami.
Koszty refundacji leków recepturowych były ogromne
W styczniu rynek leków recepturowych został uregulowany. Wcześniej jednak dochodziło do poważnych nadużyć – niektórzy lekarze przepisywali „niewytłumaczalne” ilości leków recepturowych. W konsekwencji w 2023 roku średnia miesięczna wartość refundacji leków recepturowych przez NFZ wynosiła ponad 64 mln zł. Łącznie w roku ubiegłym NFZ na refundację leków receptorowych wydał 758 mln złotych, co było sumą rekordową. Należy pamiętać o tym, że tak naprawdę są to pieniądze każdej ubezpieczonej osoby.
W ujawnionym przez nas przypadku lekarz wystawiał nawet 500 recept dziennie na lek recepturowy. To rekordzista, ponieważ kara z tytułu kontroli ordynacji leków recepturowych wyniosła 900 tys. zł, a ponadto swoje czynności w tej sprawie prowadzą też organy ścigania – poinformował dyrektor Biura Komunikacji Społecznej i Promocji Paweł Florek.
Kolejne próby finansowego obciążenia NFZ
Regulacja rynku leków recepturowych polegała na wprowadzeniu maksymalnych cen za surowce, które służą do wykonania leku recepturowego. Gdy rynek leków recepturowych został uregulowany – w 2024 roku zauważono wyraźny spadek kosztów po stronie NFZ. Aktualnie są to wydatki pięć raz niższe, wynoszą 12, 4 mln złotych. Mogłyby być one jeszcze mniejsze, jednak teraz NFZ boryka się z obciążeniem finansowym za opakowania leków recepturowych.
Byłyby one jeszcze niższe, gdyby nie zawyżone ceny opakowań używanych do przygotowania leków recepturowych. Zauważyliśmy, że część aptek chętnie wykorzystuje ten mechanizm do maksymalizacji zysków, obciążając tym samym budżet Funduszu wyższymi wydatkami – wyjaśnił Paweł Florek.
W 2024 roku jedynie za butelki i tuby do leków robionych NFZ zapłacił ponad 3 miliony złotych. Warto wspomnieć o tym, że suma ta jest równoznaczna z możliwością opłacenia terapii dla 90 pacjentów z rakiem płuc. Przykładem takich zawyżonych cen jest na przykład buteleczka jałowa, której koszt wynosi 4 zł, jednak NFZ musi zapłacić za nią 30 razy więcej. Średnia cena refundacji NFZ to 132 zł, natomiast cena rynkowa wynosi dokładnie 4,24 zł. Z kolei pojemnnik-tuba jałowa (100/140 ml) to koszt 12 zł przy założeniu ceny rynkowej, a dla NFZ jest to wydatek 137 zł. Jak poinformował jednak dyrektor Biura Komunikacji Społecznej i Promocji wszelkie sposoby nadużyć w tej kwestii są namierzone i będą podejmowane dalsze działania w tej sprawie, a aktualnie odbywają się już pierwsze czynności sprawdzające.