„Oppenheimer” Christophera Nolana otrzymał siedem Oscarów, m.in. za najlepszy film i reżyserię. Dwie nagrody przypadły brytyjsko-polsko-amerykańskiej koprodukcji „Strefa interesów” Jonathana Glazera.

Najwięcej nagród trafiło do „Oppenheimera” Christophera Nolana. Opowieść o „ojcu bomby atomowej”, fizyku Robercie Oppenheimerze doceniono siedmioma statuetkami, w tym za najlepszy film i reżyserię. — Tylu ludzi wyniosło mnie na te szczyty, na tę scenę — zaczął Nolan, dziękując współtwórcom obrazu. — Nie ma słów, by opisać waszą pracę. Podróż z kinem trwa dopiero sto lat. Ale wiele dla mnie znaczy, że mogę być istotną częścią tej podróży — zapewnił.

Tytułowa rola w jego filmie zapewniła Oscara Cillianowi Murphy’emu, który od momentu ogłoszenia nominacji był jedynym faworytem. — To była wspaniała podróż. Przez ostatnich dwadzieścia lat nie doświadczyłem czegoś podobnego — stwierdził aktor. — Jestem dziś bardzo dumnym Irlandczykiem — podkreślił i zadedykował Oscara „tym, którzy walczą o pokój na całym świecie”.

Niespodzianką nie była także nagroda za najlepszą rolę drugoplanową dla Roberta Downeya Jr. — Dziękuję mojemu okropnemu dzieciństwu i Akademii. W tej kolejności — podkreślił aktor, dla którego jest to pierwszy Oscar w karierze. — Dziękuję mojemu weterynarzowi, czyli mojej żonie Susan. Znalazła mnie, kiedy byłem zagubionym zwierzątkiem i sprawiła, że wróciłem do życia. Potrzebowałem tej pracy bardziej niż ona mnie. Wiedział o tym Chris Nolan — mówił Downey Jr., kłaniając się całej obsadzie „Oppenheimera”. „Oppenheimer” triumfował ponadto w kategoriach najlepsza muzyka (Ludwig Göransson), zdjęcia (Hoyte Van Hoytema) i montaż (Jennifer Lame).

Cztery statuetki — dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej (Emma Stone), za kostiumy (Holly Waddington), scenografię (James Price i Shona Heath) oraz charakteryzację i fryzury (Nadia Stacey, Mark Coulier i Josh Weston) — przypadły „Biednym istotom” Yorgosa Lanthimosa.

Zrealizowana w koprodukcji brytyjsko-polsko-amerykańskiej „Strefa interesów” Jonathana Glazera pięć nominacji zamieniła na dwie statuetki — za najlepszy dźwięk (Tarn Willers i Johnnie Burn) oraz pełnometrażowy film międzynarodowy. Reżyser zaczął przemowę od podziękowań dla producentów, w tym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, oraz Muzeum w Auschwitz za to, że okazało zaufanie ekipie. — „Strefa interesów” pokazuje, dokąd prowadzi dehumanizacja i jak przeszłość odbija się w teraźniejszości — wskazywał twórca. — Trwają okupacje, konflikty, ginie w nich tylu niewinnych ludzi — w Izraelu, w Gazie. To wszystko są ofiary tej właśnie dehumanizacji. Jak postawić temu opór? — pytał Glazer.

W kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa bezkonkurencyjna okazała się Da’Vine Joy Randolph. Aktorka wystąpiła u boku również nominowanego Paula Giamattiego w „Przesileniu zimowym” Alexandra Payne’a. Zagrała kucharkę, która zostaje na święta Bożego Narodzenia w ekskluzywnej szkole dla chłopców — kobietę, która wciąż opłakuje zmarłego na wojnie syna i próbuje ułożyć sobie życie na nowo.

Publiczność w Los Angeles zgotowała Randolph długą stojącą owację. — To takie dobre uczucie — mówiła wzruszona aktorka, odbierając nagrodę. — Nie sądziłam, że tak się potoczy moja kariera. Zaczynałam jako piosenkarka i matka powiedziała mi, żebym szła do teatru, bo to coś dla mnie. Dziękuję matce i wszystkim, których spotkałam na swojej drodze. Od zawsze chciałam być inna, a teraz zrozumiałam, że wystarczy być sobą. Byłam jedyną czarną dziewczyną w klasie i dlatego dziękuję osobie, która powiedziała, że mam w sobie to coś. Dzięki tobie mogłam iść swoją ścieżką — dodała, nie powstrzymując łez.

Za najlepszy scenariusz adaptowany Amerykańska Akademia Filmowa wyróżniła Corda Jeffersona za „Amerykańską fikcję”. W kategorii scenariusz oryginalny uhonorowano Justine Triet i Arthura Harariego za „Anatomię upadku”. — Ta nagroda pozwoli mi lepiej przetrwać kryzys wieku średniego — żartowała francuska reżyserka, wspominając trudne początki pracy nad filmem, które przypadły na czas pandemicznego lockdownu. „Anatomia upadku” — nieoczywisty dramat sądowy i historia kryzysu małżeńskiego zarazem — jest jednym z najczęściej wyróżnianych obrazów ostatnich miesięcy. W maju zdobyła canneńską Złotą Palmę.

Najlepszym krótkometrażowym dokumentem został „Ostatni warsztat” Bena Proudfoota i Krisa Bowersa.

Statuetkę za najlepszy pełnometrażowy film animowany przyznano „Chłopcu i czapli” Hayao Miyazakiego, a za krótkometrażowy film animowany — „War Is Over! Inspired by the Music of John and Yoko” Dave’a Mullinsa i Brada Bookera. Oscar za efekty specjalne powędrował do Takashiego Yamazakiego, Kiyoko Shibuyi, Masakiego Takahashiego i Tatsujiego Nojimy („Godzilla Minus One”).

Najlepszym krótkometrażowym filmem aktorskim okrzyknięto „Zdumiewającą historię Henry’ego Sugara” Wesa Andersona, a najlepszą piosenką — „What Was I Made For?” Billie Eilish i Finneasa O’Connella z filmu „Barbie”.

Tradycyjnie w trakcie uroczystości wspominano ludzi kina, którzy odeszli w ciągu ostatnich miesięcy, wśród nich Robbiego Robertsona, Williama Friedkina, Jane Birkin, Matthew Perry’ego, Johna Baileya, Tinę Turner, Normana Jewisona, Ryuichiego Sakamoto, Toma Wilkinsona, Piper Laurie, Richarda Roundtree i Ryana O’Neala.

Jednym z najbardziej poruszających momentów 96. gali oscarowej było przyznanie statuetki za najlepszy dokument twórcom „20 dni w Mariupolu”. — To pierwszy Oscar w historii Ukrainy — zwrócił uwagę reżyser i scenarzysta Mstyslav Chernov. — Jestem zaszczycony, ale zapewne będę pierwszym reżyserem stojącym na tej scenie, który powie, że chciałby nigdy nie nakręcić tego filmu. Chciałbym, żeby Rosja nigdy nie zaatakowała Ukrainy i nie okupowała naszych miast. Oddałbym całe to uznanie, jakiego doświadczam, byleby Rosja nie zabijała dziesiątek tysięcy Ukraińców. Chcę, żeby uwolnili wszystkich zakładników, żołnierzy broniących swego kraju oraz cywili siedzących w więzieniach. Ale nie zmienię historii. Nie zmienię przeszłości — zaznaczył.

I zwrócił się do zebranych: — Jesteście najbardziej utalentowanymi ludźmi na świecie. Możecie zadbać o to, żeby historię opowiadano, jak należy i prawda zwyciężyła. I żeby mieszkańcy Mariupolu i ci, co oddali swe życie, nigdy nie zostali zapomnieni. Bo kino tworzy wspomnienia, a wspomnienia tworzą historię — zakończył słowami, które będą cytowane długo po tym, jak opadnie blichtr oscarowej nocy.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version