Organizacje pozarządowe biją na alarm w związku z nowym obowiązkowym włoskim kodeksem postępowania dotyczącym operacji poszukiwawczo-ratowniczych w środkowej części Morza Śródziemnego, ostrzegając, że prawo to jest niezgodne z prawem międzynarodowym i narazi na niepotrzebne ryzyko osoby znajdujące się w trudnej sytuacji.
Rada Europy, organizacja praw człowieka z siedzibą w Strasburgu niezwiązana z Unią Europejską, wyraziła podobne obawy i domaga się wycofania tekstu, o ile nie zostaną wprowadzone zmiany.
Wśród jego przepisów włoski kodeks zobowiązuje statki do opuszczania statku natychmiast po zakończeniu pierwszej akcji ratunkowej, bez celowego poświęcania dodatkowego czasu na szukanie większej liczby migrantów, którzy mogą pozostać zagubieni na morzu.
Statki są następnie proszone o płynięcie prosto do wyznaczonego portu bezpieczeństwa, niezależnie od jego lokalizacji, i unikanie przenoszenia migrantów na większe statki, proces znany jako przeładunek, który pomaga zmniejszyć obciążenie małych łodzi.
„Dla nas to wstyd, ponieważ jest to kod jednostronny” – powiedział Euronews Till Rummenhohl, szef operacji w SOS Humanity.
„Kiedy ratujemy jedną łódź, często już słyszymy od rozbitków, że było więcej wraków statków, więcej ludzi zaginęło na morzu. Trudno nam więc po prostu zejść z miejsca zdarzenia, zwłaszcza że mielibyśmy zdolność do uratowania większej liczby ludzi”.
W ostatnich miesiącach włoskie władze wyznaczyły bezpieczne porty w środkowych i północnych Włoszech zamiast w pobliskim regionie południowym, zmuszając statki do odbywania dłuższych i droższych podróży.
„Płynięcie tak dalej na północ, podczas gdy wiele innych odpowiednich portów do zejścia na ląd, które są znacznie bliżej, nie jest rozsądne z punktu widzenia prawa morskiego” – powiedział Euronews Nicola Stalla, zastępca dyrektora operacyjnego w SOS Mediterranée.
„Zużycie paliwa potrzebne do dotarcia do tych odległych portów ma znaczący wpływ na finanse, które w przeciwnym razie byłyby dostępne na prowadzenie większej liczby operacji”.
Nowy kodeks jest zawarty w dekrecie wydanym przez skrajnie prawicowy rząd włoskiej premier Giorgii Meloni, który wszedł w życie na początku stycznia, w oczekiwaniu na pełny proces legislacyjny.
Przepisy są obowiązkowe i przewidują kary administracyjne w wysokości do 50 000 euro za powtarzające się wykroczenia, które mogą prowadzić do zajęcia samego statku.
Rzym twierdzi, że kodeks jest niezbędny, aby rozróżnić „okazjonalne” i „systematyczne” akcje ratunkowe oraz rozprawić się z nielegalnymi przekraczaniami granic po ponad 102 000 epizodów nagrany w zeszłym roku przez szlak środkowośródziemnomorski.
„Wrak statku i akcja ratunkowa to zdarzenia okazjonalne. Inaczej ma się sprawa z systematycznymi poszukiwaniami, które zachęcają do odpływów” – powiedział minister spraw wewnętrznych Matteo Piantedosi. powiedział.
„Obecność organizacji pozarządowych sprawia, że odpływają pontony, a nie dobrze skonstruowane łodzie. To jest zjawisko, które zarejestrowaliśmy”.
Jednak organizacje społeczeństwa obywatelskiego przeciwstawiają się tym twierdzeniom, twierdząc, że ich operacje poszukiwawczo-ratownicze, regularne lub sporadyczne, są niezbędne do ratowania życia na morzu i wypełnienia luki pozostawionej przez rządy. Celują również w to, co uważają za przesadę legislacyjną, niezgodną z dawno ustalonymi konwencjami.
Sea-Eye twierdzi, że kodeks postępowania „prawdopodobnie jest niezgodny z prawem”, ponieważ Rzym próbuje uregulować działania zagranicznych statków, które mają miejsce poza włoskimi morzami terytorialnymi, które zgodnie z prawem międzynarodowym znajdują się 12 mil morskich od linii podstawowej kraju.
„Włochy nie mogą dyktować, w jaki sposób mają być prowadzone akcje ratunkowe na wodach międzynarodowych, ponieważ jest to sprawa państwa bandery” – powiedział Sea-Eye w oświadczeniu.
„Coś naprawdę nieludzkiego”
Kontrowersyjnie kodeks zobowiązuje pracowników organizacji pozarządowych do udzielania informacji o tym, jak ubiegać się o ochronę międzynarodową i rozpoczęcia zbierania danych osobowych potencjalnych osób ubiegających się o azyl, które następnie mają być przekazywane władzom włoskim.
Organizacje takie jak Sea-Eye, Médecins Sans Frontières (MSF), SOS Humanity i SOS Mediterranée ostrzegają, że przepis ten przenosi odpowiedzialność z urzędników państwowych na pracowników prywatnych.
„Ten rodzaj działalności jest specyficzną działalnością, dla której istnieją określone władze, organy odpowiedzialne, które zwykle przeprowadzają takie sesje informacyjne na suchym lądzie. Tak więc w zasadzie statek na morzu nie musi mieć kompetentnego personelu do świadczenia tego rodzaju sesji informacyjnych (o azylu)” – powiedziała Nicola Stalla.
„Istnieje wymóg zbierania wyrażeń zainteresowania od osób, które mogą chcieć ubiegać się o azyl i dostarczania władzom tych danych, co znowu wydaje się kwalifikować jako początek procesu sprawdzania wniosku (azylu) podczas gdy ludzie wciąż są na morzu”.
Till Rummenhohl z SOS Humanity zgodził się, mówiąc, że przesłuchania „bardzo bezbronnych i bardzo zdezorientowanych” ludzi na temat ich przyszłości wykraczają poza mandat statków ratunkowych.
„Wprowadzenie tego procesu jest, naszym zdaniem, czymś naprawdę nieludzkim” – powiedział Rummenhohl.
W międzyczasie, gdy dekret przechodzi przez włoski parlament, Rada Europy wkroczyła do walki i poprosiła o poprawki, aby dostosować tekst do międzynarodowych zobowiązań Włoch.
w liście skierowane do Matteo Piantedosiego, Dunja Mijatović, komisarz rady ds. praw człowieka, otwarcie skrytykowała „niejasność” kodeksu i obowiązek „bezzwłocznego zejścia na ląd”.
„Przedłuża to cierpienie ludzi uratowanych na morzu i niepotrzebnie opóźnia udzielenie odpowiedniej pomocy w zaspokojeniu ich podstawowych potrzeb. Niepotrzebnie naraża ludzi na pokładzie na potencjalne niebezpieczeństwa związane z niekorzystnymi warunkami pogodowymi” – napisał Mijatović.
„Przedłużający się pobyt na pokładzie zwykle prowadzi do szybkiego pogorszenia sytuacji zdrowotnej wszystkich zaangażowanych osób i stwarza ryzyko pogorszenia stanu wrażliwych osób na pokładzie”.
Włoski minister spraw wewnętrznych nie odpowiedział natychmiast na prośbę o komentarz.
Zapytana o list Komisja Europejska, która wielokrotnie powtarzała, że wszystkie państwa członkowskie UE mają obowiązek ratowania życia na morzu, odmówiła wzięcia udziału w debacie.
„Widzieliśmy opinię, ale nie możemy teraz komentować” – powiedział w poniedziałek rzecznik Komisji.
„Nasz dialog z władzami włoskimi trwa”.