Nad jeziorami, pośród górskich szczytów albo w mieście artystów i dawnych fabryk. W Polsce jest wiele inspirujących miejsc, w których można ciekawie spędzić majówkę. W tych, które polecamy raczej nie spotkacie tłumów turystów.
Dokąd wybrać się na tegoroczną majówkę? To pytanie zadaje sobie wielu Polaków, którzy do tej pory nie zarezerwowali biletów i noclegów na ten najdłuższy weekend w roku. Nie oznacza to jednak, że można już zapomnieć o wyjeździe, szczególnie jeśli planujemy pozostać w Polsce. Znajdzie się u nas wiele inspirujących miejsc, które oparły się masowej turystyce i nawet podczas majówki nie spotkamy w nich tłumów. Długi weekend w takim miejscu może okazać się strzałem w dziesiątkę także z uwagi na prognozy, przewidujące na przełom kwietnia i maja słoneczne dni oraz wysokie temperatury. Sprawdzamy, dokąd warto wybrać się w Polsce na majówkę, omijając najbardziej zatłoczone kurorty.
Kaszubskie pocztówki
Pierwsze wrażenie? Niepozorny parking przy drodze, a tuż obok kamienny pomnik, kształtem przypominający prostopadłościan. Choć mapa upiera się, że jest tu punkt widokowy, to trudno w to uwierzyć, bo początkowo trudno – poza monumentem poświęconym antyhitlerowskiemu ruchowi oporu – doszukać się tu czegoś szczególnego. Ale to tylko pozory. Wystarczy parę kroków, aby dojść do platformy, z której rozpościera się wspaniały widok na wijące się pod naszymi stopami rynnowe jezioro Brodno Wielkie. Panorama jest tym bardziej imponująca, że jesteśmy na samym wierzchołku prawie 200-metrowej Złotej Góry – jednego z najbardziej znanych wzgórz Pojezierza Kaszubskiego. Choć pod względem wysokości daleko jej do znajdującej się niedaleko stąd słynnej Wieżycy, to Złota Góra jest miejscem szczególnym – u jej podnóża, tuż nad brzegiem jeziora, znajduje się charakterystyczny, kryjący się pod dachem przypominającym łódkę, amifiteatr goszczący największe w regionie imprezy plenerowe. To właśnie tutaj tradycyjnie co roku w majówkę odbywa się huczne rozpoczęcie sezonu żeglarskiego, a na przełomie czerwca i lipca słynne truskawkobranie, czyli święto najbardziej znanego kaszubskiego owocu.
Jeśli nadal chcecie odkrywać pocztówkowe widoki, wcale nie musicie odpływać stąd łódką. Właściwie w którąkolwiek stronę stąd się ruszyć, będzie pięknie. Jadąc na południe drogą nr 228 w kierunku Kościerzyny, warto zobaczyć Bramę Kaszubską – czyli charakterystyczny, wąski przesmyk rozdzielający Jezioro Raduńskie Dolne od Górnego. Z kolei wybierając trasę przez Brodnicę Dolną, dojedziemy do Ostrzyc – kurortowej miejscowości z długą promenadą wzdłuż jeziora oraz licznymi wypożyczalniami sprzętu do uprawiania sportów wodnych. Zaledwie parę kilometrów stąd znajduje się wieża widokowa na najwyższej górze nie tylko Kaszub, ale i całego Niżu Środkowoeuropejskiego – wspomnianej już Wieżycy. Ze znajdującej się tutaj platformy widokowej umieszczonej na wysokości ponad 350 m n.p.m. można podziwiać naprawdę piękną panoramę Wzgórz Szymbarskich i oblewających je jezior.
O korzystnym dla zdrowia mikroklimacie i leczniczych właściwościach krynickich wód dowodził już w połowie XIX w. uważany za ojca polskiej balneologii prof. Józef Dietl
Równie ciekawie będzie, kiedy ze Złotej Góry skierujemy się na północ, w stronę Kartuz. W kilka minut dojedziemy do miejscowości Ręboszewo. To idealne miejsce na obiad, bo mieści się tutaj ceniona kaszubska restauracja Modra Sobotka, specjalizująca się m.in. w dziczyźnie. Na deser warto wspiąć się na znajdujące się tuż obok wzgórze – na jego szczycie znajduje się zrekonstruowany, drewniany wiatrak, służący dzisiaj za kawiarnię. Raczy niezłym cappuccino oraz spektakularnymi zachodami słońca nad jeziorem Brodno Małe.
Polski Manchester i nie tylko
Foto: iStock
Jeśli marzy wam się długi majowy weekend w klimacie industrialno-artystycznym, Łódź będzie strzałem w dziesiątkę. Jeszcze kilkanaście lat temu nieco zapomniana i przybrudzona, już zdążyła otrzepać się z kurzu transformacji ustrojowej, stając się jednym z najciekawszych miast naszej części Europy. Na pewno zakochają się w niej fani architektury – w gmachy gigantycznych, XIX-wiecznych fabryk przypominających o industrialnej historii miasta wcale nie na wyrost zwanego polskim Manchesterem, tchnięto nowe życie. Pozostałości kombinatu należącego kiedyś do Izraela Poznańskiego tworzą współcześnie ogromny kompleks handlowo-usługowy Manufaktura, ceglany gmach fabryki Karola Scheiblera na Księżym Młynie przerobiono na popularne osiedle z modnymi loftami i knajpkami, a w dawnej „białej fabryce” Ludwika Geyera funkcjonuje dzisiaj świetne Centralne Muzeum Włókiennictwa.
To zresztą niejedyna interesująca tego typu placówka w Łodzi. W pałacu Karola i Anny Scheiblerów mieści się bowiem jedyne w naszym kraju muzeum gromadzące zabytki kultury, techniki i sztuki filmowej. Można tu zobaczyć oryginalne kostiumy, dokumenty, sprzęt, a także autentyczną statuetkę Oscara. Warto też wiedzieć, że sama budowla, w której znajduje się ta wyjątkowa ekspozycja, była scenografią dla ponad 30 filmów!
Ale Łódź to nie tylko atrakcje typowo miejskie – zaledwie 60 km od centrum znajduje się jedno z najmłodszych w Polsce… uzdrowisk. Uniejów, który ten oficjalny status otrzymał dopiero w 2012 r., nie szczyci się kurortowymi tradycjami, za to postrzegany jest jako najnowocześniejszy tego typu ośrodek w kraju. Tutejsza woda termalna wydobywana z głębokości ponad 2 tys. m zawiera m.in. siarkę, fluor, jod oraz chlorki miedzi i żelaza – ma zbawienny wpływ na organizm i wykorzystywana jest w ramach rehabilitacji wielu schorzeń.
Do beskidzkich wód
Foto: iStock
O wiele dłuższymi tradycjami uzdrowiskowymi może za to pochwalić się Krynica-Zdrój. Usytuowany u podnóża Beskidu Sądeckiego kurort od zawsze przyciągał polskie elity – Jan Matejko zabrał tu swoją żonę, aby doszła do formy po porodzie, Ignacy Kraszewski zauroczony krynickim klimatem postanowił osadzić w niej akcję swoich dwóch książek, a najsłynniejszy polski śpiewak Jan Kiepura wzniósł w miasteczku luksusową willę, w której regularnie bywali Hanka Ordonówna czy Eugeniusz Bodo.
O korzystnym dla zdrowia mikroklimacie i leczniczych właściwościach miejscowych wód mówił już w połowie XIX wieku profesor Józef Dietl – prezydent Krakowa, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, a przede wszystkim ojciec polskiej balneologii. Dzięki jego działalności w krynickim uzdrowisku zaczęły z czasem wyrastać obiekty, które dzisiaj stanowią najważniejsze punkty na turystycznej mapie miasta – ponad 150-letnie Łazienki Borowinowe i Stare Łazienki Mineralne, wzniesiony w przededniu drugiej wojny światowej Nowy Dom Zdrojowy czy wreszcie przeszklona, modernistyczna Pijalnia Główna z epoki gierkowskiej. Obok nich w Krynicy powstają też znacznie nowocześniejsze kompleksy hotelowe, oferujące szeroki wachlarz usług spa – jak funkcjonujący już od ponad 20 lat tuż obok Jaworzyny Krynickiej obiekt dr Ireny Eris, wyróżniający się m.in. basenem z pięknym widokiem na okoliczne góry.
Krynica-Zdrój jest zresztą idealną bazą wypadową do eksploracji pięknej, niemal dziewiczej przyrody. Otoczone niemal z każdej strony wzgórzami miasto leży na terenie Popradzkiego Parku Krajobrazowego, a niedaleko stąd, już za Nowym Sączem, rozciągają się piękne, choć sztucznie stworzone jeziora – Rożnowskie i Czchowskie.
Patrząc z góry na Wisłę
Foto: iStock
Górujące ponad 50 metrów nad taflą królowej polskich rzek Wzgórze Tumskie to miejsce, od którego należy rozpocząć swoją przygodę z tym miastem. Płock, na długo zanim świat usłyszał o Warszawie, był pełnoprawną stolicą Mazowsza, a przez niemal 60 lat także stolicą Polski. Dlatego w tutejszym zamku kryje się jeden z najbogatszych skarbców muzealnych w kraju (należący do miejscowej diecezji), a w znajdującej się po sąsiedzku katedrze spoczywają szczątki Władysława Hermana, Bolesława Krzywoustego oraz wielu książąt mazowieckich.
Poza zabytkami wzgórze oferuje zapierające dech w piersiach widoki na Wisłę, zwłaszcza w północnym kierunku, gdzie koryto rzeki rozszerza się do imponujących rozmiarów – aby się dalej nimi cieszyć, najlepiej wybrać się na spacer nowoczesnym bulwarem ciągnącym się wzdłuż skarpy. Ale zanim dojdziecie do jego końca, koniecznie skręćcie w prawo i przejdźcie się na Rynek Staromiejski. Kamienice otaczające ten estetyczny, pełen zieleni plac pochodzą z XVIII i XIX w., z kolei znajdujący się przy jednej z pierzei okazały ratusz zapisał się na kartach historii jako miejsce obrad ostatniego sejmu Królestwa Polskiego przed wybuchem powstania listopadowego.
Na odwiedzających Płock turystów atrakcje czekają też nad samą Wisłą. Tutaj, podobnie jak na skarpie, stworzono nowoczesny bulwar z placami zabaw dla dzieci, ścieżkami rowerowymi i małą architekturą. Można tu także przespacerować się po nietypowym, ponad 350-metrowym molo, które łukiem rozciąga się wzdłuż koryta rzeki, a kończy przeszkloną restauracją.
Pod gwiaździstym niebem
Foto: iStock
O zbawiennej sile tutejszych źródeł pisał już w 1600 r. Caspar Schwenkfeld. Pochodzący z Dolnego Śląska, a wykształcony w Szwajcarii, lekarz, botanik i wreszcie wybitny znawca naturalnych skarbów swojego rodzinnego regionu twierdził, że ujmowana tutaj kwaśna, mineralna woda może pomóc leczyć wiele schorzeń. Z tego powodu, kilka stuleci później, bo dopiero w 1795 r., we wsi Flinsberg powstał pierwszy dom zdrojowy, a na słynne kąpiele w wywarze z kory świerku i borowinie przyjeżdżali kuracjusze nie tylko z całego Śląska, ale i bardziej odległych regionów Niemiec.
Dzisiaj, podobnie jak przed wiekami, Świeradów-Zdrój ponownie przyciąga spragnionych relaksu i zanurzenia się w leczniczych wodach. A są tu ku temu warunki. W tym położonym u podnóża Gór Izerskich uzdrowisku wręcz roi się od ośrodków rehabilitacyjnych, klimatycznych pensjonatów zajmujących stare, przedwojenne wille czy wreszcie luksusowych hoteli, oferujących wszelkie możliwe wygody. Dochodzi do tego klimatyczny park oraz zabytkowy Dom Zdrojowy z imponującą 80-metrową halą spacerową.
Nie będą się tu nudzić także zwolennicy bardziej aktywnych form spędzania czasu. Wystarczy wspiąć się (lub wjechać kolejką gondolową!) do położonego niedaleko miasta, na wysokości 1065 m n.p.m., schroniska na Stogu Izerskim, by ruszyć w pieszą trasę jednym z krzyżujących się tu szlaków. Czerwonym – przez Polanę Izerską i potem aż do samej Szklarskiej Poręby, żółtym – wzdłuż granicy i rezerwatu torfowisk do Hali Izerskiej albo zielonym ciągnącym się do miejscowości Pobiedna i dalej na północ aż do Lubania. Wybierając ten ostatni, warto zahaczyć o górę Smrek, której jeden wierzchołek znajduje się po polskiej, a drugi po czeskiej stronie granicy (po czesku: Smrk). To właśnie tutaj nasi południowi sąsiedzi wznieśli wieżę widokową, oferującą piękne widoki Gór Izerskich i pobliskich Karkonoszy. Ale największe atrakcje czekają nas tu… po zmroku. Obszar ten zalicza się bowiem do międzynarodowego Izerskiego Parku Ciemnego Nieba – rezerwatu, w którym przy bezchmurnej pogodzie można zaobserwować aż 1800 gwiazd, dzięki temu, że zanieczyszczenie światłem jest tu na bardzo niskim poziomie.