Uruchomione przez Andrzeja Dudę postępowanie ułaskawieniowe dobiegło końca. Prezydent otrzymał akty sprawy i opinię prokuratora generalnego i choć była ona negatywna, to Kamiński i Wąsik są wolni.

Nie oznacza to jednak zamknięcia konfliktu wokół tej dwójki i uspokojenia nastrojów. Wręcz przeciwnie, konflikt może teraz wręcz eskalować, spod więzień i z mediów społecznościowych przenosząc się do Sejmu.

Kamiński, Wąsik i ich partia są bowiem ciągle przekonani, że ułaskawieni są posłami. Można się spodziewać, że gdy tylko Kamiński i Wąsik odzyskają siły, będą próbowali wrócić do poselskich obowiązków – a koledzy z partii zrobią wszystko, by im to umożliwić.

Tymczasem marszałek Sejmu, większość rządowa i przeważająca część prawniczych autorytetów jest przekonana, że mandaty Kamińskiego i Wąsika wygasły z mocy prawa w momencie, gdy zostali prawomocnie skazani w grudniu 2023 r. Ułaskawieni, PiS, a także część prawników nie przyjmuje jednak tego do wiadomości, powołując się na dwa argumenty: po pierwsze na ich zdaniem skuteczne ułaskawienie prezydenta z 2015 r., po drugie na decyzje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ze stycznia tego roku, uchylające postanowienie marszałka Hołowni o wygaszeniu mandatów posłów PiS.

W przypadku Mariusza Kamińskiego mamy do czynienia aż z dwoma postanowieniami dwóch izb Sądu Najwyższego. Izba Kontroli Nadzwyczajnej uchyliła postanowienie Hołowni, ale Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych je utrzymała. Mocniejsze podstawy prawne ma postanowienie tej drugiej Izby. Po pierwsze, to do niej marszałek Szymon Hołownia skierował odwołanie posłów, akta nigdy nie zostały przez nią przekazane Izbie Kontroli. Po drugie, w myśl wyroków zarówno Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, obsadzona przez neosędziów Izba Kontroli nie spełnia kryteriów niezawisłego sądu.

Marszałek Sejmu ma więc dobre argumenty, by powołując się na postanowienie Izby Pracy stać na stanowisku, że mandat Kamińskiego wygasł. Przeważająca większość prawników jest też zgodna, że nawet najdalej idące ułaskawienie nie może cofnąć wynikającej z mocy prawa mandatu.

Sprawa jest bardziej skomplikowana w przypadku Macieja Wąsika. Tam akta do Izby Kontroli przekazał z Izby Pracy jeden z neosędziów. Prezes Izby Pracy, sędzia Piotr Prusinowski, uznał, że postanowienie Izby Kontroli w sprawie Wąsika formalnie zakończyło sprawę i Izba Pracy nie będzie się nią zajmować.

Choć można uznać, że postanowienie Izby Kontroli jako niespełniającej kryterium sądu nie wywołuje skutków prawnych, to jest to jedyna decyzja sądu w sprawie odwołania Wąsika. Hołownia może co prawda jeszcze raz podjąć decyzję o wygaszeniu mandatu, argumentując, że Wąsik może odwołać się od niego do Izby Pracy, ale marszałek będzie tu stał na mniej pewnym gruncie niż w wypadku Kamińskiego.

Nieprawidłowe użycie prawa łaski wobec osób, które jeszcze nie były skazane prawomocnym wyrokiem sądu – a więc w świetle prawa pozostawały niewinne – oraz przejęcie części SN przez neosędziów – którzy w sprawie skazanych polityków PiS zachowali się w sposób, który trudno oceniać inaczej niż jako skrajnie stronniczy – doprowadziło do chaosu prawnego.

Ten chaos zwiększa zła polityczna wola PiS i samych skazanych. Bo zarówno Kamiński i Wąsik, jak i ich partia nie chcą ustąpić ani o milimetr. Dla PiS byli szefowie CBA to bohaterowie walki z korupcją, zniszczeni przez skorumpowane elity. Wyroki sądów w sprawie tej dwójki były formą zemsty, ułaskawienie prezydenta przecięło sprawę, a Kamiński i Wąsik ciągle są posłami. Tę samą narrację powtórzył, ogłaszając we wtorek swoją decyzję o zakończeniu postępowania ułaskawiającego Andrzej Duda, atakując przy okazji agresywnie Adama Bodnara.

PiS ze swoją narracją o Kamińskim i Wąsiku jako więźniach politycznych nie dociera nawet do swojego elektoratu. W sondażu Pollster dla „Super Expressu” opublikowanym 15 stycznia, aż 60 proc. badanych odpowiedziało, że Kamiński i Wąsik powinni odbyć w więzieniu całą karę. Opublikowane w poniedziałek badanie SW Research dla „Rzeczpospolitej” wskazuje, że za ułaskawieniem Kamińskiego i Wąsika przez prezydenta opowiada się tylko 17,8 proc. ankietowanych.

Czemu więc PiS chce umierać za byłych szefów CBA? Bo od nastrojów elektoratu ważniejsze jest dla Nowogrodzkiej co innego: nastroje w partii. Każdy dzień odsiadki Kamińskiego i Wąsika przypominał działaczom PiS, że nie stoją poza prawem i nie są bezkarni. Że jak najbardziej mogą ponieść prawno-karne konsekwencje swoich działań na najwyższych stanowiskach państwowych w latach 2015-23 a partia ich nie ma, jak ochronić.

Takie nastroje podkopują morale partii, osłabiają więzy partyjnej lojalność, mogą nawet przerwać zmowę milczenia wokół tego, co działo się w okresie, gdy sprawowała władzę oraz uruchomić procesy odśrodkowe i transfery do „obozu wroga”. Dlatego pod zakładem karnym w Przytułach Starych, gdzie karę odbywał Maciej Wąsik, Jarosław Kaczyński mówił do jednego z posłów PiS, wyraźnie niepocieszony: „Mam nadzieję, że prezydent się zdecyduje […] i w końcu uwolni”, bo „z tą metodą, którą zastosował, to jeszcze rok może trwać”.

Kaczyński jest dziś w stanie poświęcić notowania w sondażach, by utrzymać spoistość partii, co w praktyce – nie tylko w przypadku Kamińskiego i Wąsika – będzie oznaczać działanie w trybie „bronimy swoich, choćby nie wiem co”.

Dlatego można się teraz spodziewać, że partia zawalczy o to, by Kamiński i Wąsik nie ponieśli „kary” za swoje czyny w postaci wygaszenia mandatów. Marszałek Sejmu znów wraca do dwóch dylematów, z jakimi mierzył się na początku roku. Po pierwsze, co zrobić z wygaszonymi mandatami Kamińskiego i Wąsika, po drugie jak zareagować na próby wymuszania przez PiS uznania przez Sejm, że ta dwójka ciągle jest posłami. W mediach znów pojawią się spekulacje na temat tego, po jak radykalne środki będzie próbował sięgać PiS i jak z tym radzić sobie będzie sejmowa większość.

Co powinien zrobić Hołownia? Czy warto prowadzić wojnę o to, by Kamiński i Wąsik nie wrócili do Sejmu? Czy to nie jest ten front, gdzie można by PiS odpuścić?

Choć nie ma łatwej odpowiedzi na to pytanie, to lepiej chyba będzie, jeśli rządowa większość okaże stanowczość. Zwłaszcza w sprawie Kamińskiego, którego odwołanie odrzuciła prawidłowa izba SN – tu sytuacja prawna jest o wiele bardziej jasna. Jeśli Hołownia ustąpi PiS, to partia Kaczyńskiego potraktuje to jako zaproszenie do dalszej jazdy po bandzie, marszałek Sejmu może mieć problem, by odzyskać kontrolę nad Wysoką Izbą. Konsekwencji oczekują też tu wyborcy koalicji 15 października.

Owszem, niesie to ryzyko chaosu w Sejmie. PiS nie może jednak tygodniami zajmować Sejmu sprawą mandatów dwójki byłych szefów CBA. Potraktowany stanowczo, po odstawieniu sejmowego spektaklu w końcu pewnie przyjmie do wiadomości, że panowie nie wykonują mandatów. Panowie najpewniej wystartowaliby do Parlamentu Europejskiego, co zamknęłoby ich sprawę.

Nie można oczywiście wykluczyć, że w obronie mandatów skazanych kolegów PiS posunie się dalej niż na posiedzeniu, gdzie przyniósł kartony z ich podobizną i krzyczał: „uwolnić posłów”. Marszałka Sejmu czekają trudne decyzje.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version