Rosja prowadzi w Serbii szeroko zakrojoną operację propagandową, której punktem kulminacyjnym była kampania przed wyborami w kwietniu 2022 r. Dominowała narracja o „wstawaniu z kolan”, czy zmuszaniu Serbii przez Brukselę i Berlin do „padania na kolana, aby skapitulowała”. Aleksander Vučić wygrał w pierwszej turze, zgarniając 60,6 proc. głosów.
Współpraca wojskowa Serbii i Rosji ma bardzo długą historię, ale w ostatnich latach zacieśnia się coraz bardziej. Wojska ćwiczą wspólnie nawet kilka razy w roku. Politycy w Belgradzie patrzą na to coraz mniej przychylnym okiem, bo widzą, że zbliżenie z Zachodem daje więcej możliwości.
Mimo wielu zawirowań we wzajemnych relacjach Rosja pozostała w świadomości Serbów bliskim sojusznikiem i obrońcą. Serbowie traktują Rosjan jak starszych braci Słowian, dobrych kuzynów, którzy zawsze bronili słabszego krewniaka. W XXI w. uwidoczniło się to po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo w 2008 r. Wówczas Moskwa wsparła Serbów na arenie międzynarodowej. Coraz częstsze wzajemne wizyty polityków zaowocowały zbliżeniem obu państw.
W sferze militarnej współpraca początkowo ograniczała się do nielicznych wizyt, udziału w targach zbrojeniowych i sporadycznych wspólnych ćwiczeń. Po latach zdecydowano się pójść dalej i w 2013 r. podpisano umowę o współpracy wojskowej. Serbia została, jako jedyne państwo spoza obszaru Wspólnoty Niepodległych Państw, obserwatorem w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
Kolejnym punktem zwrotnym była aneksja Krymu przez Rosję i wybuch konfliktu w Donbasie. Wówczas strony zintensyfikowały współpracę militarną, organizując cykliczne ćwiczenia wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Wówczas narodziły się ćwiczenia Słowiańskie Braterstwo, czy BARS — Brotherhood of Aviators of Russia and Serbia. Serbowie zaczęli także brać udział w Międzynarodowych Zawodach Wojskowych, które co rok odbywają się w Rosji.
Brali udział również w ćwiczeniach z końca 2021 r., które zostały wykorzystane jako przykrywka do ataku na Ukrainę. Stu serbskich żołnierzy ćwiczyło na poligonie Rajewski pod Noworosyjskiem, skąd po zakończeniu ćwiczeń Rosjanie wyruszyli do ataku na Melitopol i Chersoń. Scenariusz ćwiczeń zakładał osłonę obszaru operacji lądowych, ćwiczenie ewakuacji rannych i misje ratowniczo-bojowe.
Współpraca wywiadów
Czy Belgrad wiedział o rosyjskich planach ataku na Ukrainę? Zapewne tak, bo w ostatnich dwóch latach poprzedzających uderzenie, ćwiczyli wspólnie sześć razy, a oba wywiady od lat bardzo blisko ze sobą współpracują. Porównywalnie często i intensywnie Serbowie trenują jedynie z Węgrami, kolejnym państwem, które wspiera politykę Kremla.
Serbski wywiad aktywnie wspierał Rosjan podczas wojny w Ukrainie, nie tylko przekazując informacje. Zaangażował się nawet w rekrutację ochotników do Grupy Wagnera. Aleksandar Vulin, były szef serbskiego wywiadu, a wcześniej szef MSW, chronił także rosyjską siatkę wywiadowczą. Serbscy ochotnicy od 2014 r. walczą w Donbasie.
Początkowo władze w Belgradzie przymykały oko na te działania. Serbowie wprost opowiadają się przeciwko nakładaniu sankcji na Rosję, a państwowe media powielają narrację Moskwy, atakując przy tym demokratyczną opozycję.
— Zagraniczne ambasady i Soros stoją za kłamliwą opozycją — krzyczą media zależne od prezydenta Aleksandara Vučicia.
W końcu jednak administracja Vučicia musiała zareagować, kiedy USA zagroziły nałożeniem sankcji na polityków rządzącej Serbskiej Partii Postępowej, a UE wyhamowaniem procesu integracyjnego. Kozłem ofiarnym stał się Vulin, który otrzymał zarzuty prokuratorskie za „niezgodną z prawem pomoc w rekrutacji obywateli Serbii przez obcą armię i przekroczenie obowiązków”.
Wraz z Vulinem zarzuty otrzymali pracownicy serbsko-rosyjskiego centrum humanitarnego w Niszu i prawicowej organizacji „Narodowe patrole”, która jest pod kontrolą Grupy Wagnera.
Niedługo po postawieniu zarzutów Vulin został odznaczony przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa za „wyjątkowy profesjonalizm i wkład we współpracę służb serbskich i rosyjskich”.
Rosyjski przekaz dominuje w Serbii
Żeby utrzymać odpowiednie zaangażowanie serbskiego społeczeństwa i polityków, Kreml prowadzi w Serbii szeroko zakrojoną operację propagandową. Kremlowskie media, jak Russia Today, Sputnik, czy wojskowy kanał TV Zvezda posiadają w Belgradzie swoje redakcje i serbskojęzyczne wydania.
Za rosyjskimi mediami narrację powtarzają te należące do partii Vučicia. Dlatego w dzienniku „Informer” pojawiają się zarzuty, że opozycję finansuje George Soros i Niemcy, a Unia Europejska zniszczy serbskie tradycje i spowoduje zniknięcie narodu. Przy tym na obrońcę Serbów jest kreowany Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji.
Międzynarodowi obserwatorzy ocenili, że wybory prezydenckie w 2022 r. nie były transparentne i równe, ponieważ zachodziły „znaczne obce ingerencje w ich przebieg”, a media publiczne wspierały kandydata partii rządzącej, przedstawiając opozycję wyłącznie w negatywnym świetle.
Nie może dziwić, że Vučić broni Rosji i jej działań z całych sił. Wiele zawdzięcza Kremlowi. W dodatku Serbia jest niemal całkowicie zależna od Rosji pod względem gospodarczym i energetycznym. Rosyjskie firmy od 2008 r. są jedynymi właścicielami rafinerii w Pančewie i Nowym Sadzie. Otrzymały wyłączność na wydobycie gazu i ropy z lokalnych zasobów.
Zbliżenie do UE i NATO
Z drugiej strony Vučić deklaruje chęć zbliżenia do Unii Europejskiej i NATO. Powiązania handlowe z Zachodem przewyższają te z Rosją, mimo umowy o bezcłowym handlu. Już dwie trzecie wymiany handlowej dotyczy UE. Młodzi Serbowie wyjeżdżają na studia do Niemiec i Austrii. Turystyka żyje dzięki gościom z Zachodu.
Młodzi zauważają, że Zachód daje im możliwość rozwoju i stabilność. Zdaje się, że powoli zaczynają zauważać to rządzący, którym wizja zachodnich sankcji zaczyna spędzać sen z oczu. Dlatego po cichu flirtują z Brukselą.
Z drugiej strony zwykli Serbowie nadal uważają rosyjski punkt widzenia za właściwy i słuszny dla wszystkich Słowian. Z analiz rządowego centrum badania opinii publicznej wynika, że Władimir Putin zawsze znajduje się w serbskich rankingach popularności z poparciem na poziomie 60-70 proc. Sam Vučić stwierdził, że „85 proc. Serbów będzie po stronie Rosji”.
Serbia pozostanie cichym sojusznikiem Rosji, bo rządzący zbyt wiele zawdzięczają Kremlowi. Ich interesy są blisko powiązane z rosyjskimi firmami. Ponadto lata propagandy ugruntowały wizerunek Rosji jako ojca opatrznościowego wszystkich Słowian, który powinien zjednoczyć ich pod jednym berłem i wiarą.