Kiedy żona odchodzi do brata stryjecznego męża lub mąż do siostry żony, w rodzinie wybucha skandal. Wikłanie się w zakazane relacje kusi osoby poszukujące mocnych wrażeń. Ale porzuceni cierpią podwójnie – bo doświadczają podwójnej zdrady.
Miały niewiele ponad 20 lat, gdy straciły rodziców. Wracali do domu z Mazur. Zginęli w wypadku samochodowym, na miejscu. One czekały z jagodziankami, których już nigdy później nie tknęły. Tego dnia wyraźnie poczuły, że mają już tylko siebie – wspomina dziś Justyna (39 l.). Mówi, że „od zawsze” zwierzała się starszej siostrze Kamili. Jest między nimi tylko półtora roku różnicy, przyjaźnią się od czasów nastoletnich. Opowiadały sobie o pierwszych miłościach, sukcesach w szkole i w pracy, ale i o porażkach. Także miłosnych.
Justyna wyszła za mąż za Artura, przyjaciela z liceum. Kiedy w sporym gronie świętowali piętnastolecie małżeństwa, powtarzali wszystkim wokół, że receptą na udany związek jest relacja z najlepszym przyjacielem plus morze miłości.
Skandal
Kamila w sferze związków przeżywała, jak mówiła siostrze, same klęski. Pierwszy partner zdradził ją po pół roku, drugi okazał się mieć nałogi (hazard, marihuana). Trzeci po prostu któregoś dnia przestał się odzywać… Potem postanowiła, że będzie sama. I właśnie wtedy do Justyny i do Artura zaczęły docierać głosy, że w ich małżeństwie dzieje się źle. Te głosy pochodziły z jednego źródła. Arturowi Kamila szeptała, że jej siostra często na niego narzeka. A przy Justynie rzucała czasem, że Artur czuje się samotny w małżeństwie. Metodycznie podważała wartość ich związku. Wszystko w białych rękawiczkach, przekazując „w dobrej wierze” kolejne fałszywe plotki. „Zastanów się, czy na pewno masz fajny związek?”– mówiła jednej i drugiej stronie. Aluzje, sugestie… Kropla drąży skałę; tutaj ta metoda zadziałała.
Kiedy małżeństwo Justyny i Artura weszło w głębszy kryzys, siostra-pocieszycielka zaczęła nagle randkować z mężem siostry. Niedawno Artur złożył papiery rozwodowe i zaręczył się z Kamilą. Justyna ma zdiagnozowaną depresję. Czuje, że znowu straciła dwie najbliższe osoby. Dokładnie tak jak wtedy, gdy zginęli rodzice. Wielopoziomowa intryga, która miała doprowadzić do destrukcji jej szczęśliwego związku, powiodła się. Tyle że ona w życiu nie spodziewałaby się tego po ukochanej siostrze. Obecnie nie mają ze sobą żadnego kontaktu.
Joanna Godecka, psychoterapeutka, autorka popularnych poradników (m.in. „Szczęście w miłości” oraz „Nie odkładaj życia na później”), zna wiele takich historii z gabinetu. Spotyka głównie osoby poszkodowane, których partnerzy związali się z kimś z rodziny. Z siostrą, z bratem, ze szwagrem, z kuzynką, z siostrzeńcem, z bratanicą itd.
– Zdarzają się sytuacje, w których kobiety zauważają, że mąż nadmiernie interesuje się ich siostrą. Albo wita się zbyt wylewnie, albo komplementuje nieustająco, albo we dwoje umawiają się na kawki. W żonie pojawia się niepokój – komentuje Joanna Godecka. – To nie zawsze są romanse na 100% udowodnione. Lecz rzeczywiście czasami jakaś relacja między partnerem a siostrą kobiety się tworzy, bo obie strony tego chcą – dodaje.
Bywa, że nie ma mowy o żadnej intrydze. Po prostu w osoby, które nie mają prawa się w sobie zakochać (mąż i szwagierka, partnerka i brat partnera), nagle trafia piorun sycylijski. Wbrew logice, wbrew prawu stada. I wtedy wszystkie strony przeżywają swój dramat.
Zdrada więzi
– Zwykle spotykam się z takimi sytuacjami, kiedy zostały już zdemaskowane i ktoś jest w trakcie rozwodu. Zazwyczaj bowiem przy podwójnych zdradach, bo tak traktuje się te rodzinne, bazowe relacje się rozpadają – przyznaje Joanna Godecka. – Ta bardzo trudna sytuacja łączy się z rodzinną katastrofą i ze skandalem. Bo nawet jeśli zdradzę męża czy żonę z osobą spoza rodziny, to można powiedzieć, że mamy mniej poszkodowanych niż tutaj. A jeśli odejdę z kimś, z kim łączy nas pokrewieństwo, pojawia się odrzucenie części lub całej rodziny. Niektóre osoby zrywają wszelkie kontakty. Zwykle cały system rodzinny się rozpada – mówi psychoterapeutka.
– W „zwykłej” zdradzie, gdy ktoś wiąże się z kimś anonimowym dla rodziny, po jakimś czasie sytuacja się uspokaja. W rodzinnej zdradzie mamy zaś dwoje „winnych”. Zwykle ta sprawa wciąż wybrzmiewa, trudno przejść do normalności. I nawet jeśli ona się kiedyś znormalizuje, to potrwa o wiele dłużej – opowiada Godecka.
– Zdrady rodzinne to historie szczególnie kontrowersyjne i moralnie obciążające. Takie sytuacje nie tylko niszczą małżeństwo, ale także wprowadzają chaos w całej rodzinie – przyznaje Dawid B. Karolak, prawnik specjalizujący się w prawie rodzinnym i mediator.
– Sądy, choć kierują się przepisami prawa, są częścią społeczeństwa i nie mogą całkowicie abstrahować od kwestii etycznych czy społecznych. W kwestii winy za rozkład pożycia małżeńskiego dla sądu liczy się naruszenie obowiązków małżeńskich, a nie to, z kim zdrada miała miejsce. W mojej ocenie jednak takie przypadki są często postrzegane bardziej negatywnie niż zdrady z osobami spoza rodziny. Powód jest prosty: związek z kimś z najbliższego kręgu rodziny małżonka oznacza nie tylko złamanie obowiązku wierności małżeńskiej, ale także zdradę więzi rodzinnych i zasad współżycia społecznego – dodaje.
Wstyd mi za ciebie
Właśnie takie argumenty przywołuje pełnomocnik Marcina (50 l.). Mężczyzna nie pogodził się ani z tym, że żona odeszła do jego brata stryjecznego, ani z tym, że sąd przy rozwodzie zgodził się na opiekę naprzemienną nad ich dziećmi. Nie chodzi tu bynajmniej o warunki ekonomiczne. Była już żona, Marta (48 l.), wyprowadziła się do jego brata stryjecznego, Andrzeja (55 l.), który dla Marcina zawsze był wzorem cnót, a za dzieciaka idolem. Zakochani mieszkają w dwupoziomowym apartamencie, oboje dobrze zarabiają, dzieci mają swoje pokoje. Ale Marcina boli myśl, że jego dzieci mieszkają ze „zdrajcą”. Kiedy są pod jego dachem, nie może spać i przeżywa katusze.
Andrzej nie założył własnej rodziny, robił karierę, imponował otoczeniu. Kiedy Marcin tyrał za dwóch, spłacając kredyt za dom, Andrzej „zaprzyjaźnił się” z jego żoną. Pomagał odebrać dzieci z angielskiego czy karate, wpadał na herbatkę, dowoził zakupy. Marcin najpierw się cieszył z pomocy brata (tak na niego mówił od dziecka), a później zaczął się irytować i podejrzewać romans.
Tyle że już było za późno. Marta i Andrzej zakochali się w sobie na zabój. Podobno walczyli z tym uczuciem. – Przepraszam, dłużej tak nie dam rady – oznajmiła któregoś razu Marta i zalała się łzami. Wyznała mężowi, że nadal go szanuje, ale to do Andrzeja czuje miłość, nad którą nie jest w stanie zapanować. Wie, że niszczy życie jemu, dzieciom i rodzinie, ale „taka miłość się nie zdarza”. Do tej pory jej słowa tkwią mu w sercu jak sztylety.
Marta wyprowadziła się z dziećmi dwa lata temu, jeszcze zanim się rozwiedli. Zgodziła się na rozwód z orzekaniem o winie, ale co z tego? Marcin jest zdruzgotany. Został sam w ich dużym domu, w którym tak bardzo chciał się zestarzeć z żoną, gdy dzieci wyfruną już z gniazda. Nie chce ani chodzić na randki, ani zaakceptować sytuacji. Robi wszystko, aby odzyskać Martę i dzieci. Stąd proces o przejęcie nad nimi pełnej opieki.
Od rozwodu Marty i Marcina cała rodzina pozostaje w permanentnym konflikcie. Bliscy Marcina i Andrzeja przestali ze sobą rozmawiać. Właściwie wszyscy wzięli stronę pokrzywdzonego Marcina. Andrzej stał się czarną owcą, która rozbiła rodzinę. Marcie własna matka zapowiedziała, że córka ma się u niej nie pojawiać z „tym nowym”. – Może i dobrze, że twojego ojca już nie ma na świcie, bo tego by nie przeżył. Zostawiłaś dobrego, niepijącego męża dla starego kawalera, jego kuzyna! Przecież ty zniszczyłaś życie Marcina i dzieci, wstyd mi za ciebie! – krzyczała.
Dwa noże
– Rodzinie trudniej zaakceptować nową sytuację; napięcia nieraz trwają latami. Sędziowie, rozpatrując takie sprawy, mogą zwracać uwagę na to, że tego typu związki są społecznie nieakceptowane i są w stanie dodatkowo eskalować konflikty rodzinne, co przekłada się np. na trudniejsze kontakty z dziećmi – tłumaczy prawnik i mediator, Dawid B. Karolak.
A dlaczego ten rodzaj zdrady aż tak boli, szarpie, przeraża? – Jeżeli mamy w rodzinie dobre relacje, to najmniej spodziewamy się tutaj ciosów i zakulisowych działań. Gdy nagle okazuje się, że mama umawia się z moim partnerem, ból jest podwójny. Tracimy dwie jakże bliskie osoby. Tak bywa też w sytuacji, gdy mąż odchodzi z najlepszą przyjaciółką. Cierpimy podwójnie. Raz usłyszałam od kogoś, kto został tak zdradzony, że czuje się, jakby wbito mu „dwa noże w serce” – przyznaje Joanna Godecka. Przypomina, z jakim oburzeniem media relacjonowały, że „mama wokalistki Miley Cyrus odbiła jej siostrze partnera, po czym wzięła z nim ślub”.
Według psycholożki i terapeutki Katarzyny Kucewicz, autorki książek i ekspertki medialnej, takie historie raczej należą do rzadkości. – Ale trudno powiedzieć, czy dlatego, że zdarzają się nieczęsto, czy jednak ludzie nie chcą się do nich przyznawać. W naszym społeczeństwie pilnuje się zasad współżycia społecznego. Wyznajemy pewien niepisany kodeks moralny, nakazujący, by takie związki piętnować i od nich stronić. Jest to uzasadnianie podwójnym bólem wynikającym z podwójnej zdrady. Takie historie się jednak zdarzają; dosięgają zwłaszcza tych osób, które lubią wikłać się w relacje zakazane, problematyczne, które poszukują doznań i adrenaliny, ale też takich, które mają obniżony poziom empatii wobec swojego partnera, na skutek gniewu albo własnych cech osobowości. Wtedy taki związek może być działaniem odwetowym, podyktowanym potrzebą zemsty albo ukarania partnera – tłumaczy Kucewicz.
Roszady
Rodzinne zdrady niemal zawsze kończą się skandalem i zerwanymi więziami. Nie tylko rodzinnymi. Nierzadko w całym procesie biorą przecież udział przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, całe otoczenie. Dawni znajomi pary wybierają, z kim „idą dalej” towarzysko. Z nową parą czy z osobą, która została poszkodowana? Rodzina często działa radykalnie, wykluczając ze stada „czarne owce”. Specjaliści mówią o przypadkach, kiedy w niektórych rodzinach nie wolno nawet wspomnieć o „zdrajcach”. Zupełnie tak, jakby ich nigdy nie było, jak gdyby nie istnieli.
– Oczywiście, zdrady rodzinne mogą skutkować jakimś rodzajem „ekskomuniki”, czyli wykluczenia ze wspólnoty, całkowitym zerwaniem kontaktów z osobami, które wybrały nową konfigurację – komentuje Katarzyna Kucewicz. Przyznaje, że często rodziny czują się bardzo dotknięte sytuacją. – Jest to dla nich tak trudne, że poszukują winy w osobie spoza kręgu krewnych, zrzucając odpowiedzialność na tego, kto nie jest z nimi spokrewniony. Padają argumenty typu: „ona cię uwiodła”, „to on cię zbałamucił, zawrócił w głowie”.
Z doświadczenia Katarzyny Kucewicz wynika, że związkowe roszady najgorzej wpływają na rodziny, w których są dzieci. – Jest to szokujące uderzenie w wartości, które powoduje tak wiele kłótni, że żadna ze stron nie chce już kontynuować wspólnych spotkań, świąt czy spędzania czasu. Znam jednak takie historie, w których po latach na szczęście udawało się załagodzić sytuację i dojść do porozumienia – podsumowuje psycholożka.