Mateusz Musiałowski od 2020 jest związany z Liverpoolem. W sierpniu tego roku trafił do tamtejszej młodzieżówki z SMS Łódź. Polski skrzydłowy wylatywał do Anglii z łatką ogromnego talentu. Raz po raz robiło się o nim głośno, za sprawą jego pięknych akcji i goli, za które otrzymał pseudonim „polski Messi”. Niestety chwilę później słuch po nim ginął, bo nie miał szans przebić się do składu Liverpoolu.
Wielki dzień dla Mateusza Musiałowskiego
Co ciekawe Juergen Klopp znalazł dla Polaka miejsce na ławce rezerwowych w rewanżowym meczu ze Spartą Praga. Przypomnijmy, w pierwsze starcie zakończyło się wynikiem 5:1 i The Reds praktycznie mieli już zagwarantowane miejsce w ćwierćfinale Ligi Europy.
Drugi mecz rozpoczął się dla Liverpoolu wspaniale, bo już po piętnastu minutach zespół prowadził 4:0, co dawało nadzieję, że Mateusz Musiałowski będzie mógł zadebiutować w pierwszej drużynie.
Pewny awans Liverpoolu do kolejnej fazy Ligi Europy
Na początku drugiej połowy dwa gole dołożyli Soboszlai i Gakpo, co dawało podopiecznym Juergena Kloppa pewny awans do kolejnej fazy rozgrywek. Ostatecznie polscy kibice w końcu zobaczyli Mateusza Musiałowskiego w pierwszej drużynie Liverpoolu. 20-latek zameldował się na murawie w 75. minucie rywalizacji, zastępując kontuzjowanego Bobby’ego Clarka. „Polski Messi” zanotował pozytywne wejście na boisku, rozgrywał piłkę z kolegami i niewiele brakowało, by zakończył ten mecz z asystą.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 6:1 dla Liverpoolu i awansem do kolejnej fazy rozgrywek. Nie wiadomo, jakie będą dalsze losy Mateusza Musiałowskiego. Jego obecny kontrakt z Liverpoolem powoli dobiega końca (30 czerwca 2024) i nie wydaje się, by został przedłużony. Być może po tym meczu to się zmieni.