W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” przewodniczący PKW Sylwester Marciniak przyznał, że – w kontekście organizacji wyborów – „zawsze istnieje obawa”. Wyliczył, jakie przedsięwzięcia współorganizował od 2014 roku i stwierdził: – Za każdym razem towarzyszy mi obawa, czy wszystko się uda zorganizować, czy nie będzie żadnych problemów.
Marciniak zapytany czy obecnie te obawy są większe, odparł: – Zdecydowanie. Wskazał, że wzrosły po „ubiegłotygodniowym posiedzeniu PKW”. Wtedy „większość członków stwierdziła, że „kwestią wykonania postanowienia Sądu Najwyższego w sprawie sprawozdania finansowego komitetu PiS poczekają do czasu uregulowania statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN”.
Sylwester Marciniak był jednym z czterech członków, którzy głosowali przeciw. „Za” zagłosowało pięć innych osób, które powołała obecna większość sejmowa. – Uważam tę decyzję za ogromny błąd. Wykraczanie poza ustawowe kompetencje PKW, kwestionowanie orzeczeń SN może się na nas zemścić już niedługo. I to prędzej niż wszyscy się spodziewają – ocenił surowo.
Wybory prezydenckie 2025. Sylwester Marciniak ma obawy
– Mam wrażenie, że część członków PKW, ale także niektórzy pełniący najważniejsze urzędy w państwie, nie zdaje sobie sprawy, jak dokładnie wygląda przebieg wyboru prezydenta RP – wskazał. Dodał, że dzień głosowania to nie wszystko, a proces wyborczy trwa zdecydowanie dłużej. W jego trakcie SN odgrywać będzie „niezwykle istotną rolę”. Marciniak zapytał wprost: – Co jeśli w nadchodzących wyborach (…) Sąd Najwyższy zmieni decyzję PKW? Jak zachowają się członkowie PKW? Czy znów nie wykonają orzeczenia? W dalszej części podkreślił też, że „zgodnie z kodeksem wyborczym od orzeczenia SN nie przysługuje żaden środek odwoławczy. Decyzja jest ostateczna i prawomocna„.
Zdaniem przewodniczącego PKW kalendarz wyborczy jest napięty, a w sprawie wyborów prezydenckich SN orzekać może na przełomie stycznia i lutego np. w sprawie zgłoszenia komitetów wyborczych. – Tutaj naprawdę nie ma czasu, aby zastanawiać, czy nadawca tego pisma jest sądem i czy honorować wydane przez niego orzeczenia. Szczególnie że niedopełnienie jednego terminu może wywołać efekt domina – mówił.
– PKW zarządza również druk kart do głosowania, na której znajdą się nazwiska kandydatów. Mówimy o zamówieniu wartym miliony złotych. Proszę sobie wyobrazić, co będzie, jeśli zaczniemy zastanawiać się, czy orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej w sprawie rejestracji kandydata X obowiązuje. Uznawać czy nie uznawać? – pytał dalej Marciniak.
Sylwester Marciniak o sporze wokół Sądu Najwyższego
Na pytanie „czy bez SN proces wyboru prezydenta może się udać„, Marciniak odparł: – Mówię to z pełnym przekonaniem: nie może. Sąd Najwyższy – a dokładniej, zgodnie z ustawą, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN – odgrywa w nim niezwykle istotną rolę.
– Widzę na horyzoncie sporo zagrożeń, o części z nich już rozmawialiśmy. Mam jednak ogromną nadzieję, że żadne z nich się nie urzeczywistni. Liczę na zdrowy rozsądek i pełną odpowiedzialność wszystkich członków PKW, a także najwyższych konstytucyjnych organów. Doprowadzenie do sytuacji, w której urząd prezydenta zostałby opróżniony, a na jego miejsce nie zostałby wybrany następca, byłoby skrajnie nieodpowiedzialne wobec ojczyzny i jej obywateli – skomentował ewentualny scenariusz, w którym obudzilibyśmy się w Polsce, „w której nie będzie prezydenta”.
Sylwester Marciniak odniósł się też do pomysłu Szymona Hołowni, który zaproponował, aby o ważności wyborów prezydenckich w 2025 roku zdecydowała nie wspomniana izba, ale cały Sąd Najwyższy. – Obawiam się, że to w żaden sposób nie rozwiązuje problemu, który nastąpił – ocenił.
Przewodniczący komisji wypowiedział się też w sprawie sprawozdania finansowego PiS. – Nie mam co do tego wątpliwości – powiedział w „DGP” zapytany, czy PKW powinna przyjąć sprawozdanie komitetu wyborczego partii.
Wybory prezydenckie 2025. Lista kandydatów
Swoją kandydaturę w wyborach na prezydenta Polski zapowiedzieli dotychczas: