Zacznę nietypowo, bo od przywołania obrazu „List” („The Letter”) pędzla Bertholda Woltze. Obraz przedstawia kobietę, która siedzi na stołku oparta o piec. W prawej dłoni trzyma list. Sama zwrócona jest ku ścianie (odwraca się od listu). Ewidentnie list przynosi złą nowinę. Jest nią załamana. Za rękę trzyma ją mała dziewczynka, próbująca pocieszyć kobietę. Ten motyw wielokrotnie pojawiał się w memach.

W przypadku najnowszej przeróbki kobieta trzyma list, który jest kopią kwestionariusza „konsultacji narodowych”. Pod zdjęciem widnieje podpis: „Węgierskie matki, kiedy zdadzą sobie sprawę, na co znowu szykuje się Bruksela„. 

To jedna z celniejszych ilustracji węgierskiej polityki, jaką ostatnio widziałem. Chodzi bowiem o to, że cały mechanizm narodowych konsultacji to sprytny chwyt marketingowy, mający dwa główne cele: mobilizację elektoratu rządzącej koalicji (Fidesz-KDNP) oraz – poprzez demonizowanie Unii Europejskiej – kreowanie wizerunku rządu jako ostatniego bastionu węgierskiej suwerenności.

Węgierskie „referendum kopertowe”

Narodowe konsultacje stanowią dla Fideszu rodzaj referendum korespondencyjnego, które nie ma jednak żadnej mocy prawnej i jest niewiążące. Inicjatywa ta ma już niemal dwie dekady. Została zapoczątkowana przez Fidesz, ale miało to miejsce w okresie, kiedy partia ta pozostawała w opozycji (2002-2010). Pierwsze konsultacje odbyły się w 2005 roku, kiedy to telefonicznie przepytano 1,6 miliona Węgrów.

Pytania dotyczyły oczekiwań społecznych związanych z ewentualną wygraną Fideszu w wyborach zaplanowanych na wiosnę 2006 roku (Fidesz przegrał wówczas te wybory). 

Po spektakularnym zwycięstwie koalicji Fidesz-KDNP w wyborach wiosną 2010 roku narodowe konsultacje – w formie korespondencyjnej oraz online – na stałe weszły do krajobrazu politycznego Węgier. Temu trwającemu kilka miesięcy spektaklowi towarzyszy intensywna kampania publiczna, obejmująca billboardy, a także reklamy w mediach: telewizji, radiu, prasie i internecie.

To jak to właściwie działa?

Proces przeprowadzania konsultacji polega na wysyłaniu do Węgrów (a konkretniej wszystkich posiadających węgierski adres pocztowy) kwestionariusza ankietowego, który zazwyczaj mieści się na jednej lub dwóch stronach formatu A4. Uczestnicy mają również możliwość wzięcia udziału w konsultacjach online.

Trwające obecnie narodowe konsultacje, organizowane po raz 14., obejmują szeroką gamę tematów. Po zagadnieniach związanych z polityką migracyjną, energetyką czy reformą Unii Europejskiej, rząd zapytał Węgrów o politykę gospodarczą.

Jesienią Viktor Orbán ogłosił ideę „neutralności gospodarczej”. Jest to model współpracy międzynarodowej, który zakłada całkowite pominięcie aspektu politycznego, koncentrując się wyłącznie na wymiarze gospodarczym. Oznacza to odrzucenie sankcji i zastąpienie ich pogłębianiem relacji gospodarczych, w szczególności z Chinami Rosją.

Szef węgierskiej dyplomacji powoływał się na „neutralność gospodarczą” podczas ostatniej wizyty w Moskwie (5 grudnia). Jednym z fundamentów tej koncepcji jest niedywersyfikowanie źródeł dostaw energii do Węgier. Państwo to nie tylko nie zmniejsza swojego uzależnienia od rosyjskich węglowodorów, ale wręcz je zwiększa.

Wolumen dostaw gazu i ropy naftowej z Rosji rośnie z roku na rok, a węgierski minister spraw zagranicznych nieustannie podkreśla, jak mantrę, że bezpieczeństwa energetycznego nie da się osiągnąć bez Rosji, która stanowi jego fundament.

Jak manipulować pytaniami?

Wróćmy jednak do meritum. Kluczowym celem konsultacji jest stworzenie spójnej narracji. Proces ten rozpoczyna się już na etapie formułowania pytań, które są zawsze sugestywne, a oczekiwana odpowiedź jest wyraźnie nakreślona przez rządzących. W tej narracji wszystko, co negatywne z perspektywy Węgier, jest przedstawiane jako wymysł Brukseli.

Stolica Królestwa Belgii stała się symbolem tego, co patologiczne w Unii Europejskiej. Nie chodzi oczywiście o jakiekolwiek niesnaski między Węgrami a Belgią, ale o Unię Europejską jako całość. Przykład? W jednym z pytań najpierw przedstawiona jest „zła” Unia, a zaraz potem rozwiązanie proponowane przez rząd. Na końcu znajdują się dwie odpowiedzi, które mają wyraźnie potwierdzić narrację.

Weźmy pierwsze pytanie.  

– Bruksela rozpoczęła wojnę handlową przeciwko krajom Wschodu, zwłaszcza Chinom i Rosji. Zdaniem Brukseli wszystkie kraje UE powinny przyłączyć się do ogłoszonej polityki sankcji i kar handlowych, nawet jeśli zaszkodzi to ich gospodarkom. Rząd Węgier jest całkowicie innego zdania. Węgry powinny być neutralne gospodarczo i nie powinny przyłączać się do wojny handlowej ogłoszonej przez Brukselę. Jest to sposób na osiągnięcie wzrostu gospodarczego w węgierskiej gospodarce powyżej średniej unijnej.

A. Potrzebujemy neutralności gospodarczej.

B. Wojna handlowa jest uzasadniona i Węgry powinny się do niej przyłączyć.

Sposób formułowania pytań oraz kształt proponowanych odpowiedzi sprawiają, że wynik konsultacji jest praktycznie przesądzony nawet jeszcze przed ich ogłoszeniem. Poparcie dla polityki rządu w tych konsultacjach zwykle oscyluje wokół 90 proc. Pytanie, które jednak budzi wątpliwości, dotyczy frekwencji, a z tym jest spory problem. W konsultacjach bierze udział zazwyczaj od 1,2 do 1,6 mln Węgrów, co stanowi mniej niż odsetek głosujących na Fidesz w wyborach.

Zgodnie z danymi Narodowej Komisji Wyborczej, w wyborach parlamentarnych w 2022 roku uprawnionych do głosowania było ponad 7,7 mln osób. W zeszłorocznych konsultacjach (wyniki bieżących poznamy za kilka tygodni) udział wzięło maksymalnie 21 proc. uprawnionych do głosowania. Oczywiście, nie można bezpośrednio porównywać korespondencyjno-internetowego plebiscytu z wyborami, ale daje to pewien obraz skali politycznych działań.

Obecnie, w trakcie trwających konsultacji, wiemy o ok. 900 wypełnionych kartach referendalnych.

Dlaczego jest to istotne? Ponieważ wynik konsultacji w dużym stopniu determinuje politykę rządu na kolejne miesiące. Jest traktowany jako legitymacja, którą rząd otrzymuje od całego społeczeństwa. Przykład? W czasie negocjacji dotyczących udzielenia wsparcia finansowego dla Ukrainy w wysokości 50 miliardów euro (negocjacje odbyły się podczas posiedzenia Rady Europejskiej 1 lutego 2024 roku) podkreślano, że za premierem stoi opinia 1,5 miliona Węgrów, którzy wypowiedzieli się w kwestii (nie)udzielania pomocy Ukrainie.

Węgry: Narodowe konsultacje. Ile to wszystko kosztuje?

Wynik konsultacji, niezależnie od frekwencji, jedynie utwierdza otoczenie premiera w przekonaniu o słuszności głoszonych przez niego tez. Jest jednak jeszcze jeden aspekt. Każdorazowa organizacja konsultacji narodowych kosztuje miliony euro, z czego większość tych środków trafia na szeroko pojęte kampanie reklamowe. Pieniądze te, w efekcie, zasilały kieszenie biznesowego otoczenia rządu.

Stąd można zauważyć, że organizator plebiscytu jest jednocześnie – choć nie wprost – beneficjentem wydatków, które sam generuje. Według danych opozycyjnego tygodnika ”HVG” koszt przeprowadzenia 11 edycji konsultacji (wliczając kampanie reklamowe) wyniósł co najmniej równowartość około 470 mln zł.

Do tego należy dodać koszt konsultacji z przełomu 2022/2023, które pochłonęły ponad 30 mln zł. Wydatków związanych z obecnymi konsultacjami rząd nie ujawnia, ale wskazywał, że mieszczą się one w „kilku” miliardach forintów, co oznacza kwotę od 1 do 9 milionów euro (około 10 do 100 mln zł).

U podstaw idei narodowych konsultacji leży przekonanie rządzących o konieczności utrzymywania i prowadzenia dialogu z obywatelami. Konsultacje te są tańszą formą demokracji bezpośredniej w porównaniu do organizacji ogólnokrajowego referendum. W samej idei konsultacji nie ma nic złego, jednak z biegiem lat proces ten uległ patologizacji.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version