Kiedy dziecko obserwuje przemoc psychiczną między rodzicami, doświadcza mieszanki emocji, na którą nie ma żadnego wpływu, i nie potrafi sobie z nią poradzić. Najpierw zadaje sobie pytanie: „Do kogo jest mi bliżej, jeżeli jedno z rodziców atakuje drugie?”. O złożonej identyfikacji dziecka z ofiarą i sprawcą mówi psychiatra, psychoterapeuta Krzysztof Szwajca.
NEWSWEEK: Jeden z bohaterów książki reportażowej Jacka Hołuba „Beze mnie jesteś nikim” o przemocy domowej mówi: „Ludziom się wydaje, że jak nie ma siniaków, to nie ma przemocy”. I że sam przemocowo traktowany przez ojca ma takie ustawienia fabryczne – bijąc, radzi sobie z emocjami. Pomyślałam, że podobnie jest z przemocą psychiczną między rodzicami – dziecko ją uwewnętrzni, takie będzie miało ustawienie fabryczne.
Krzysztof Szwajca: Przemoc psychiczna stanowi szkielet, na którym oparte są wszystkie inne formy przemocy. Każdy jej rodzaj – seksualna czy ekonomiczna – wiąże się z krzywdą psychiczną, na przykład manipulacją sprawcy. Jeśli ktoś bije dziecko, nie powie mu: „Nie radzę sobie, dlatego cię biję”, tylko raczej: „Robię to dla twojego dobra, gdybyś był grzeczny, wszystko wyglądałoby inaczej”. Dziecko czuje, że coś jest nie tak, ale nie potrafi tego nazwać – żeby przetrwać, musi zaprzeczyć emocjonalnej prawdzie. Bierze na siebie odpowiedzialność i siłą rzeczy czuje się złe.
Co takie dziecko o sobie myśli?
– Podczas pierwszej rozmowy z pacjentem proszę zawsze, żeby dziecko samo siebie opisało. I bardzo często młody człowiek, który ma siedem, osiem lat, nie umie powiedzieć o sobie niczego dobrego. Mówi: „Jestem leniwy” albo: „Łatwo się denerwuję”. Dzieci wpisują w swój charakter, w przeżywanie siebie to, co słyszą od dorosłych. A potem idą z tym w świat.
Kiedy dziecko doświadcza przewlekłej przemocy ze strony rodzica, to jej następstwa w nie wrastają, stają się nim. Co w sytuacji, kiedy dziecko obserwuje przemoc psychiczną między rodzicami?
– Mam wrażenie, że często dość sztucznie próbujemy opisać świat, dzieląc przemoc na fizyczną, seksualną, ekonomiczną i psychiczną. Zwykle one się ze sobą łączą, rzadko jest tak, że pojawia się tylko jedna forma. Badania pokazują, że ponad trzy czwarte ofiar mówi o doświadczaniu tak zwanej poliwiktymizacji, czyli różnych form krzywdzenia. Dlatego pierwsza zasada terapeutów brzmi: „Jeśli widzisz jeden rodzaj przemocy w rodzinie, szukaj następnej”. To znaczy, że jeśli matka jest w agresywnych interakcjach z ojcem albo ojciec poniża matkę, to z dużym prawdopodobieństwem dziecko też będzie przemocowo traktowane. Konflikt w rodzinie bardzo rzadko jest izolowany, zwykle szybko rozlewa się na cały system.
Sam fakt bycia świadkiem tego, że ojciec poniża matkę, sprawia, że dziecko staje się ofiarą.
– Łatwo sobie wyobrazić mieszankę złożonych emocji dziecka – zaangażowanego świadka sytuacji, która go przerasta i na którą nie ma wpływu. Po pierwsze, zadaje sobie pytanie: „Do kogo jest mi bliżej, jeżeli jedno z rodziców atakuje drugie?”. Mówimy o bardzo złożonej identyfikacji dziecka z ofiarą i sprawcą. Współczuje krzywdzonemu rodzicowi i chce mu pomóc, ale…
Przemocowy rodzic może zaprosić dziecko do sojuszu.
– Tak, a jest atrakcyjny, bo to on wygrywa. Czasem dziecko jest porwane przez agresywnego rodzica do tego, żeby być jego stronnikiem, stuprocentowo podzielać jego ogląd sytuacji. Trzeba pamiętać, że dziecko próbuje przetrwać, a najlepszy sposób na przetrwanie, kiedy jest niebezpiecznie, to jak najdoskonalsze poznanie agresora. Jeśli myślimy i patrzymy na świat tak, jak groźny rodzic, łatwiej unikniemy z nim konfliktu, więc też skrzywdzenia.
Dziecko zaczyna się zgadzać z jego odczuciami?
– W rodzinach alkoholowych często się zdarza, że ojciec wraca pijany, atakuje matkę, a dziecko mówi: „Czemu się nie usunęłaś? Jakbyś mu nie przeszkadzała, toby poszedł spać i byłby spokój!”. W takiej wypowiedzi jest identyfikacja ze sprawcą, on tak myśli. To są pułapki bycia w bliskiej relacji z kimś, kto stosuje przemoc.
Niektóre dzieci próbują mieć wpływ na rodzica stosującego przemoc.
– Te, które mniej boją się agresora, próbują przerwać przemoc, nawet fizycznie rozdzielają parę, w której do niej dochodzi, chcą być rozjemcami. Inne dzieci są agresywne, zaczynają przeszkadzać, ponieważ w ten sposób odwracają uwagę opiekunów od walki. Rodzice już ze sobą nie sypiają, nie lubią się, nic ich nie łączy poza dzieckiem, a właściwie pilnowaniem, żeby nie robiło złych rzeczy. Często widzimy problemowe zachowania dziecka w sytuacji okołorozwodowej albo nawet długo po rozwodzie. Bywa, że w ten sposób chce ukarać albo przywołać rodzica, który odszedł.
Te zachowania określa się coraz częściej jako kolejną formę parentyfikacji – dzieci podczas rozwodu używane są na potrzeby rodziców.
– Wokół rozwodu łatwo „zapomnieć” o dziecku. Bywają rodzice tak pochłonięci swoją krzywdą, walką, chęcią zemsty czy wyrównywaniem rachunków, że kompletnie tracą je z oczu. Dziecko znika. Niekoniecznie dlatego, że są źli czy niedojrzali, po prostu w stresie przestają być empatyczni. Nie mają już przestrzeni, pojemności ani serca, żeby zainteresować się tym, co mu robią, kiedy nie przyjmują jego perspektywy i nie są czuli na jego przeżycia.
Czego się uczy dziecko – świadek przemocy?
– Tego, że sposobem rozwiązywania problemów jest przemoc. Matka chce jechać na wakacje nad morze, ojciec w góry, on uderzy ją pięścią w twarz i jadą w góry. Albo na nią huknie, upokorzy ją przy innych ludziach, ewentualnie nie da jej pieniędzy, i okazuje się, że to on ma władzę. Przemoc to bardzo skuteczny sposób wywierania wpływu. Dziecko przesiąka tą wiedzą. Jest przy tym sfrustrowane, zezłoszczone, poirytowane problemami, które je przerastają. Upokorzone, chce się odegrać na innych. A przy tym nauczyło się w swojej rodzinie, że przemoc jest uprawnionym działaniem w relacjach między ludźmi. Dlatego najczęstszym następstwem bycia świadkiem czy ofiarą przemocy są zachowania agresywne. Czasem dziecko już w wieku przedszkolnym jest nieprzyjazne, kłótliwe, agresywne fizycznie.
Jakie są inne konsekwencje bycia świadkiem przemocy psychicznej?
– Dzieci, które są świadko-ofiarami przemocy rodziców, paradoksalnie przywierają do nich, boją się rozstania, pozostają w symbiotycznej relacji. Żyjąc w bardzo stresującym świecie, mają nasilone potrzeby przywiązaniowe, chcą być blisko opiekuna. Ale są też inne następstwa: takie dzieci somatyzują stany psychiczne – boli je brzuch, głowa, mają problemy ze snem. To często dzieci, które boją się szkoły i mają problemy z rówieśnikami. Nie są lubiane. Nie rozpoznają swoich emocji, ponieważ dostały w domu szkołę niedostrzegania tego, co czują. Szybko się uczą, że ich intuicje, odczucia są bez znaczenia. Muszą w to uwierzyć, żeby utrzymać więź z rodzicem. To dzieci, które zostały oszukane przez bliskich.
Co z bardziej subtelnymi formami przemocy: krytykowaniem partnera, zawstydzaniem go, upokarzaniem na forum, pogardliwym odnoszeniem się.
– Einmal ist keinmal, jak mówią Niemcy – jeśli jest jednorazowe czy sporadyczne, to nie jest przemoc. A jeśli zdarza się często, to nie jest subtelne. Przemoc jest myśleniem o relacji, w której ktoś może pogardzać i zarządzać bliskim. Dał sobie prawo do poniżania i podporządkowywania partnera.
Stosując na przykład przemoc ekonomiczną.
– To sytuacja, w której jedna strona ma przewagę i kontroluje sytuację. Więc dziecko uczy się zaburzonego świata. Takiego, w którym jedna strona jest głupia, chaotyczna, nigdy nie ma racji. Kiedy ta „głupia” strona to na przykład matka dziewczynki, dziecko rośnie w przekonaniu, że kobiety są słabe i płaczliwe, bo ma matkę latami lekceważoną przez ojca. Dziewczynce trudno być z nią w bliskości, ponieważ ta bliskość nie jest dla niej atrakcyjna. I trudno jej stać się wierzącą w siebie kobietą. Skośna relacja rodziców zaburza jej obraz świata.
A bierna agresja, obrażanie się, ciche dni?
– To jedna z okrutniejszych form przemocy psychicznej, ponieważ oznacza zapowiedź wycofania miłości. „Nie zachowujesz się tak, jakbym chciała, więc przestaję cię zauważać”. Albo: „Jeśli nie będziesz taka, jak potrzebuję, wycofam swoją uwagę, zaangażowanie”. Krótko mówiąc: jeśli jesteśmy na kogoś wściekli, to zwykle to trwa kilka, może kilkanaście minut i zakładając, że żyjemy w wystarczająco zdrowej relacji, jesteśmy w stanie ochłonąć i przeprosić za swoje zachowanie. A potem tego nie powtarzać zbyt często. Natomiast ciche dni trwają z reguły znacznie dłużej, więc są też bardziej okrutne.
Powodują ogromny lęk.
– Dziecko natychmiast bierze winę na siebie – nie wie, co się dzieje w umyśle rodzica, więc pisze czarne scenariusze, zastanawia się, co zrobiło źle. Zaczyna domagać się jakiegokolwiek kontaktu – czasem przeprasza, innym razem się przymila albo prowokuje. Żeby tylko rodzic zareagował, bo wtedy przynajmniej wiadomo, co myśli. Generalizując, można powiedzieć, że z perspektywy dziecka włoski model małżeństwa jest lepszy niż szwedzki. Bo ten włoski może i jest czasem nadmiernie żywiołowy, ale jest w nim życie. W szwedzkim jest chłód i wycofanie serca.
Niebezpieczne i niszczące bliskość.
– Dziecko najmniej radzi sobie z rodzicem, który raz jest z nim w kontakcie, innym razem nie. Więc odmawianie zainteresowania, milczenie, zmiany dostępności opiekuna budzą lęk i dezorganizują życie. Jeżeli dominują w relacji z dzieckiem, nazywamy ten stan zaniedbaniem uczuciowym. Wiemy z badań, że to jedna z najbardziej krzywdzących form przemocy. Takie doświadczenia czynią nas wrażliwymi na trudności życiowe w przyszłości, zwiększają prawdopodobieństwo zaburzeń psychicznych. Z ich odległymi następstwami możemy się borykać przez całe życie.
Jako dorośli często nie chcemy tego widzieć.
– Nie jesteśmy wnikliwi, wolimy nie wiedzieć za dużo, ponieważ zauważenie krzywdy jest nieprzyjemne, konfundujące, naraża na potrzebę działania, którego się boimy i powoduje emocje, których chcemy uniknąć. Dlatego udajemy, że jej nie widzimy. Tymczasem niezauważona przemoc wewnątrzrodzinna trwa latami, a rodzina, która nie dostanie pomocy, nie umie wycofywać się z agresywnych interakcji. Z czasem zmieniają się rodzaje przemocy, a ci, którzy kiedyś ją stosowali, stają się jej ofiarami. Krzywdzone dziecko zostaje nastolatkiem, który atakuje bliskich, nie radzi sobie z emocjami, zażywa narkotyki, uszkadza się, wagaruje. A jego szanse na dobrą przyszłość maleją z każdym rokiem.
Czytaj także: „Mamo, jestem gejem”. Jak rozmawiać z dziećmi o ich orientacji seksualnej?
Krzysztof Szwajca — psychiatra, psychoterapeuta, superwizor, terapeuta rodzinny, pracownik naukowy Kliniki Psychiatrii i Psychoterapii Dzieci i Młodzieży CM UJ, laureat Nagrody im. Aliny Margolis-Edelman przyznawanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę jako osoba szczególnie zasłużona w działalności na rzecz pomocy dzieciom.