We wtorek portal sport.pl przekazał, że Radosław Piesiewicz za miesiąc przestanie być prezesem PZKosz. Włodarze klubów koszykarskich podkreślali, że potrzeba nowego kandydata na tę funkcję, mimo że dotychczasowy szef federacji miał skończyć swoją kadencję dopiero w 2026 roku.

Piesiewicz potwierdza. Będą wybory

– W szerszym gronie prezesi klubów zgodzili się, że Piesiewicz jest w tej chwili niewygodnym balastem dla koszykówki. Że w wojnie, którą toczy z ministrem sportu, zamknął się w oblężonej twierdzy, którą jest PKOl, a koszykówka na tym traci. Piesiewicz stracił zaufanie i poparcie ludzi basketu – mówił anonimowy informator sport.pl.

W rozmowie z portalem sport.tvp.pl natomiast Piesiewicz potwierdził, że odbędą się nowe wybory. Jednocześnie podkreślił, że zamierza dalej działać w Polskim Komitecie Olimpijskim (PKOl).

– Na mój wniosek rozpisaliśmy wybory w Polskim Związku Koszykówki, ponieważ chcę się skupić na pracy na rzecz Polskiego Komitetu Olimpijskiego – powiedział Piesiewicz dla sport.tvp.pl.

Piesiewicz i „wojna” z Nitrasem

Ci, którzy pragnęli odejścia Piesiewicza ze stanowiska prezesa PZKosz, mogą odetchnąć z ulgą. Znany działacz w ciągu ostatniego miesiąca wywołał mnóstwo kontrowersji, a wszystko to było związane z działaniem PKOl. Na czoło wyszła wspomniana wcześniej wojna z ministrem sportu i turystyki Sławomirem Nitrasem. Ze stron obu panów nie brakowało mocnych wypowiedzi, lecz wydawało się, że to właśnie Piesiewicz brnie w ślepy zaułek.

Po jego działaniach od PKOl zaczęli odwracać się sponsorzy. W przestrzeni medialnej pojawiły się nawet informacje, że medaliści olimpijscy nie otrzymają obiecanych wcześniej nagród pieniężnych za swoje osiągnięcia. W dodatku Nitras zwrócił się do NIK i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego o kontrole w PKOl.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version