Wydaje się, że to zwycięstwo dla Królewskich może być kluczowe w kontekście zdobycia tytułu mistrzowskiego w Hiszpanii. Real Madryt po wygranej 3:2 ma już 11 punktów przewagi nad Dumą Katalonii. A do końca rozgrywek pozostało tylko sześć kolejek.
Kontrowersje w Madrycie, kontuzja Frenkiego de Jonga
Sporo działo się w pierwszej części pojedynku w stolicy Hiszpanii. Mistrzowie kraju zaczęli od mocnego uderzenia, bo gola już w 6. minucie zdobył Andreas Christensen. Duńczyk wykorzystał świetne dośrodkowanie Raphinhi. Trzeba oddać, że sporo dołożył w tej sytuacji bramkarz Realu. Andrij Łunin, zamiast wypiąstkować piłkę, zaliczył pusty przelot, co na pewno ułatwiło wbicie piłki do siatki Christensenowi.
Gospodarze odpowiedzieli szybko, bo w 18. minucie wyrównał Vinicius Junior. Chwilę wcześniej faulowany był Lucas Vasquez. Tak przynajmniej orzekł arbiter, choć fakt faktem, wydaje się, że zawodnik Królewskich bardziej wpadł w nogi Pau Cubarsiego, aniżeli faktycznie było tam przewinienie, które było ewidentne. Takie zagranie wystarczyło jednak do podyktowania jedenastki, którą Brazylijczyk zamienił na gola.
Nie obyło się też bez kontrowersji przy… kolejnej interwencji Łunina. Tym razem Ukrainiec się popisał, bo uchronił swój zespół od stracenia gola. Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje, czy faktycznie, po dośrodkowaniu Raphinhi i strąceniu piłki przez Lamine’a Yamala, faktycznie futbolówka nie przekroczyła linii bramkowej. Do przerwy 1:1.
Odnotujmy jeszcze fatalnie wyglądającą kontuzję Frenkiego de Jonga. Holender w końcówce pierwszej połowy z płaczem został zniesiony z boiska. Nie jest pewne, czy ta sytuacja właśnie nie przekreśliła jego udziału nawet podczas Euro 2024. A Holendrzy, co warto przypomnieć, to grupowi rywale Polaków.
Lewandowski ściągnięty z boiska, Bellingham z golem
W drugiej części znowu od gola rozpoczęła Barcelona. Trafienie na 2:1 wpadło w pięć minut po ściągnięciu z boiska Roberta Lewandowskiego. Trzeba przyznać, to był bardzo przeciętny, żeby nie napisać – słaby występ Polaka. A decyzja trenera Xaviego Hernandeza była w pełni zrozumiała. Gola na ponowne prowadzenie dla Barcelony zdobył za to Fermin Lopez, choć mnóstwo przy tej akcji zrobił Yamal.
Jak się jednak okazało, dwa ostateczne ciosy zadali gospodarze. Najpierw Lucas, po zaledwie czterech minutach od trafienia na 2:1 dla Barcelony. Trzeba przyznać, jeden z najbardziej aktywnych w trakcie spotkania. Asystę zanotował Vinicius Junior.
A gol zamykający, najprawdopodobniej, walkę o mistrzostwo Hiszpanii padł po golu fantastycznego Anglika Jude’a Bellinghama. Co istotne, w doliczonym czasie drugiej połowy spotkania. To była 91 minuta. Ale wydaje się, że kluczowa w kontekście jakichkolwiek realnych (o ironio) nadziei na obronę tytułu dla Barcelony.
FC Barcelona poza Ligą Mistrzów, Real Madryt gra dalej
Niedzielne El Clasico było wyjątkowo istotne dla drużyny Xaviego. Katalończycy w środku tygodnia zaliczyli kompromitujący występ w rewanżowym starciu z Paris Saint-Germain w ramach Ligi Mistrzów. Mistrzowie Hiszpanii po wygranej w stolicy Francji 3:2, w drugim pojedynku – już w roli gospodarza – polegli aż 1:4, grzebiąc marzenia o dobrym wyniku w rozgrywkach Champions League.
Barcy pozostało zatem skupienie się na iluzorycznej, ale jednak pogoni za Królewskimi w LaLiga. Duma Katalonii w poprzednim sezonie wygrała, ale w obecnym ma już sporą stratę (11 punktów) do największego rywala. Co gorsza, z perspektywy katalońskich kibiców, Real pozostał w grze w Lidze Mistrzów. Królewscy w kapitalnym stylu uporali się w ćwierćfinale z Manchesterem City.
Po pierwszym meczu i kanonadzie zakończonej w Hiszpanii na 3:3, w rewanżu w Anglii Real postawił na neutralizację. Opłaciło się, bo The Citizens zdołali jedynie zremisować (1:1), a następnie przegrali w konkursie rzutów karnych.